29.

169 12 0
                                    

 - Farley – warknęła Umbridge, spokojnym krokiem podchodząc bliżej.

Wyglądała jak dzikie zwierzę, wędrujące wokół swojej ofiary. Czułam na sobie wzrok wszystkich osób przebywających w gabinecie, w tym najmroźniejsze, stalowe spojrzenie.

- Wystąp łaskawie z szeregu – zasyczała, stając pomiędzy dwoma grupami.

Postawiłam kilka kroków, a każdy kolejny był mniej pewny. Przygryzłam wargę, po kolei patrząc na niewzruszonych ślizgonów. Jedyna osoba z wypisanym współczuciem na twarzy to była Pansy. Niestety nie mogła nic poradzić. Zaskoczeniem dla mnie była obecność Blaise'a. Przecież zawsze odmawiał członkostwa Brygady Inkwizycyjnej. W dodatku ostatnio sam był świadkiem jaka Umbrige jest spaczona.

- Po co używałaś tego kominka? – podparła ręce na biodrach.

- Nie używałam go – powiedziałam twardo.

Nauczycielka przeszła kilka razy po dywanie, nie spuszczając ze mnie oka.

- Czemu ci nie wierzę?

Wzruszyłam ramionami.

- Pani profesor – usłyszałam głos Harry'ego za sobą.

- Cisza Potter! – krzyknęła – Rozmawiam, nie widzisz?

Chłopak jednak nie zamierzał ustępować. W końcu był lojalnym gryfonem.

- Ale to nie ona – wyjaśnił dobitnie.

- Koniec tych podchodów! – ropucha wrzasnęła – Potter milcz! Na nikim nie robisz wrażenia, biorąc winę na siebie.

Wciągnęła głośno powietrze i posłała we mnie nienawistny wzrok.

- A teraz się zacznie – uśmiechnęła się podle i jednym ruchem różdżki przetransportowała krzesło spod ściany na środek – Siadaj!

Uniosłam wysoko brwi, ale nic nie mówiąc zajęłam wskazane miejsce. Oparłam się wygodnie i czekałam na dalsze widzimisię Umbridge.

- Crabbe? Byłeś u profesora Snape'a?

Rosły chłopak wykroczył z szeregu i pokiwał twierdząco głową.

- Profesor mówi, że nie ma tego o co pani prosi.

Nauczycielka zamyśliła się chwilę, zaciskając dłoń na różdżce. Ciekawe o co prosiła Nietoperza.

- W takim wypadku będę musiała użyć klątwy Cruciatus.

Na te słowa moim ciałem wstrząsnął dreszcz, a serce przyśpieszyło bicie. Przez chwilę myślałam, że się przesłyszałam, ale na to nie wyglądało. Każdy patrzył na Dolores z zaskoczeniem.

- To jest nielegalne! – wykrzyknęła Hermiona – Można za to trafić do Azkabanu!

Kobieta uśmiechnęła się chytrze i przyśpiewując wesoło, stanęła naprzeciwko mnie.

- Na pewno nie powiesz po dobroci co tam robiłaś? – jej różdżka lądowała raz w prawej, raz w lewej ręce – Może kontaktowałaś się z rodzicami?

Przeszła mnie kolejna fala szoku. Jakim cudem ona miesza w to moich rodziców?

- Nie rozmawiałam z nimi od wielu lat – podniosłam wysoko brew i próbowałam uspokoić drżące dłonie – Nie mam pojęcia jak ich znaleźć, co dopiero w jakiś sposób się z nimi z kontaktować.

Wiedziałam, że ona mi nie wierzy. Co takiego zrobili moi rodzice, że podnóżek Ministra Magii, Wielki Inkwizytor/Tymczasowy Dyrektor Hogwartu się nimi interesuje? Bajeczka mojej babci o ich wyjeździe za granice oficjalnie przestała istnieć.

Love From A SlytherinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz