3. Komlejerer

277 16 40
                                    

Siedziałem na łóżku czytając jeden z przywiezionych ze sobą kryminałów. Właściwie to już kończyłem. Tej nocy miałem na prawdę dużo czasu, w końcu w ogóle nie spałem. Oczywiście to nie tak, że nie próbowałem. Po prostu, za każdym razem, gdy zamykałem oczy widziałem tego paskudnego demona.

Will może nie wydawał się zły, ale jednak tak bardzo przypominał Billa. Za bardzo, żebym mógł spokojnie zasnąć, wiedząc, że jest w Chacie.

- Dipper! Śniadanie! - zawołał z dołu Stan.

Od razu zaburczało mi w brzuchu. Od wczorajszego popołudnia zjadłem tylko kilka przekąsek, które zostały mi z podróży. Wstałem z łóżka i podszedłem do drzwi.

Gdy już miałem chwycić za klamkę, oczami wyobraźni zobaczyłem wujków i sis. Ich oczy zmieniły kolor na żółty, a źrenice stały się pionowe. Cała trójka wyszczrzyła się w dziwnych, kompletnie nie pasujących do nich, psychopatycznych uśmiechach. Podchodzili do mnie, natomiast ja się cofałem. Byli straszni. Opętani. Opętani przez Billa. Albo... jego brata. Zza ich pleców wyłoniły się dwa trójkąty - żółty i niebieski. Mimo, że ich mimika była nieco ograniczona - po prostu mieli tylko po jednym oku - miałem wrażenie, że szczerzą się do mnie wrednie.

Cały obraz zniknął. Rozejrzałem się zaskoczony. Znowu byłem w swoim pokoju w chacie. Mimo to, mój strach nie zniknął. Przecież to mogłabyć prawda! Oni już mogli być opętani. Jeśli tak to po nich. Skuliłem się pod drzwiami próbując nie oszaleć. Moja rodzina mogła nie żyć.

Usłyszałem kroki zmierzające w stronę mojego pokoju. Natychmiast odskoczyłem. Wyobrażałem sobie, kto to może być i co może mi zrobić. Jeśli mam być szczery, żadna z rzeczy, które przyszły mi do głowy,  mi się nie spodobała.

Jednak ku mojemu zaskoczeniu do pomieszczenia weszła Mabs. A co dziwniejsze, jej oczy były normalne - jasno brązowe i pełne troski.

- Dipi? Co jest? - spytała zmartwiona. Tuż po zamknięciu za sobą drzwi. Podeszła do mnie i mocno przytuliła. - Co się stało?

Wtuliłem się w nią. Zawsze tak było gdy zaczynałem panikować. Miewałem tego typu ataki czasami. Najsilniejsze były, kiedy chcieliśmy tu przyjechać. Zawsze kilka dni wcześniej było dla mnie katorgą, a ostatecznie i tak nic z tego nie wychodziło.

- Już lepiej? - starła moje łzy. Nawet nie wiem, kiedy się tam znalazły.

Pokiwałem głową na zgodę. Tylko ona widziała, że coś takiego się ze mną działo. Nikomu innemu nigdy o tym nie mówiłem. Chociaż, nawet nie miałbym komu. Mabel była jedyną osobą, której ufałem wystarczająco, by podzielić się największymi sekretami, również tym.

- Dzieciaki! Idziecie, czy nie? - znowu dobiegł nas głos wuja.

- Zaraz! - od krzykneła sis. Byłem jej bardzo wdzięczny. Mój głos pewnie teraz bardzo by drżał, a nie chciałem, żeby ktoś jeszcze dowiedziała się o moim stanie. - Co się stało? - powtórzyła pytanie, na które nie dostała wcześniej odpowiedzi. Tym razem bardziej stanowczo.

- N-nie wiem.

- Na pewno wiesz. Po prostu powiedz. Wiesz, że ci pomogę - posłała mi pokrzepiający uśmiech.

- Widziałem jak... ugh, nie dam rady powiedzieć tego imienia - szpnąłem. - Jak te dwa trójkąty was... opętują - opisałem w skrócie. Nie chciałem podawać szczegółów. Wolałem zapomnieć o tym.

- Dwa?

- Ten z przed czterech lat i jego brat - mruknąłem.

- Dipi, nie musisz bać się Willa. Jest miły - zapewniła.

Pierdolone Demony | Billdip | ZAKOŃCZONE✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz