4. Nie taki demon straszny, jak go opisują

243 15 40
                                    

Jednak zostaliśmy sami...

Nieznacznie przesunąłem sie bliżej końca kanapy. Zacząłem grzebać w telefonie, żeby włączyć film i udostępnić go na telewizor, jednak obecność Willa bardzo mi to utrudniała. Kompletnie nie potrafiłem sie skupić. Za wszelką cenę próbowałem go ignorować.

- Um, Dipper? - drgnąłem. Czego on chce? Czemu Mabel mnie zostawiła z nim samego? Myślałem gorączkowo. - Spokojnie - położył mi dłoń na ramieniu. Mimo spokojnego głosu oraz ciepłego uśmiechu na jego twarzy, skuliłem się, zamykając oczy. - Wszystko okej?

Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak dziwnie musiało to wyglądać z jego perspektywy. Uciekałem przed nim, a on nawet nic mi nie zrobił.

Wziąłem głębokie oddech, zbierając całą swoją odwagę. Musze pokazać, że sie go nie boje.

- T-tak - no i pięknie, zająkałem się. Teraz to na pewno wyjdę na odwarznego.

- Boisz sie mnie? - wyglądał, jakby troche go to zasmuciło. Nawet miałem wyrzuty sumienia przez chwilę. Nie, Dipper, to taki sam manipulator jak Bill. Nie daj sie nabrać - pomyślałem.

- Nie - pisnąłem. Teraz to dopiero, brzmiałem wiarygodnie. Normalnie mistrz kłamstwa.

- Wiem, że tak - mruknął. - Dla czego? - przechylił głowę w bok, jakby sie nad czymś zastanawiał.

- Ja... - skoro to odkrył to chyba nie ma sensu zapierać się, że jestem odważny. Bo nie jestem i ściemniać też nie umiem. Najwyraźniej tej części genów nie dziele z wujkiem Stanem. - Nie wiem. Po prostu... - nie potrafiłem mu powiedzieć w prost, tego co myślałem, że przypomina mi Bill. Przypomina mi o tym wszystkim, co sie w TEDY wydarzyło. O tym wszystkim co musieliśmy wycierpieć.

- Czy ja ci kiedyś coś zrobiłem? - spytał, po czym posłał pokrzepiający uśmiech.

- N-nie - odwróciłem wzrok.

- A wyglądam jakbym zamierzał?

- Nie - szepnąłem.

Miał racje. Właściwie nie licząc moich złych doświadczeń z Billem, nie miałem powodu, żeby mu nie ufać. A chociażby ja i Mabs jesteśmy świetnym przykładem na to, że rodzeństwo nie musi mieć ze sobą zbyt wiele wspólnego.

- Przepraszam - spojrzałem na niego. Nadal nie byłem pewny jego intencji, ale musiałem mu dać szansę. Każdy na nią zasługuje. Chyba.

- Co porabiacie? - do pokoju weszła sis niosąc kilka misek po brzegi wypełnionych przekąskami.

Odskoczyliśmy od siebie, jakbyśmy nie wiadomo co robili.

- Znalazłem iron mana z dubbingiem - powiedziałem, udając brak zakłopotania.

W odpowiedzi zobaczyłem tylko promienny uśmiech Mabel.

***

Obejrzeliśmy kilka filmów z sagi, ale na żadnym nie umiałem sie skupić. Cały czas myślałem o rozmowie z Willem. Nadal mnie przerażał - na szczęście między nami siedziała Mabs, więc nie musiałem sie przejmować jego zbyt bliską obecnością. Jednak, mimo wszystko zasługiwał na drugą szansę. Ugh. Nie wiem co robić. Potrzebuje drugiej opinii. Sis nie mogę zapytać, bo nie będzie obiektywna, może wujek Ford? On na pewno miał powód, żeby się zgodzić. Tak, zapytam go kiedy wróci.

Aż podskoczyłem, kiedy usłyszałem, jak ktoś wchodzi do chaty.

- Wróciliśmy! - krzyknął uradowany Stan. Po jego głosie było słychać zmęczenie. Wszedł do salonu. - Dobra, na oglądaliście się, do siebie - dopiero kiedy to powiedział, spojrzał zmieszany na Willa.

- Mabel, mogę iść do ciebie? - spytał demon. Nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że w pewien sposób chciał być miły względem Stanleya i dla tego nie protestował.

- Jasne - ucieszyła się brunetka, po czym oboje poszli po schodach na górę.

- Ty też - zwrócił się do mnie twardo wujek. Czasami tak miał po ciężkim dniu.

- Jakby ktoś mnie szukał będe w piwnicy! - jak zwykle uprzedził drugi z bliźniaków.

- Może ci pomóc, wujku? - spytałem z nadzieją. To była dobra okazja, żeby go zapytać o demona.

- Jasne, czemu nie - wzruszył ramionami.

Zeszliśmy do podziemnego laboratorium. Lampy same się zapaliły. Najwyraźniej teraz były na czujnik.

- Um, moge mieć pytanie? - spytałem.

- Nie pytaj sie mnie czy możesz pytać.

- No dobra, więc... - zawahałem się. Co jeżeli on na prawde przejął nad nim kontrole? Odepchnąłem złe myśli i powiedziałem, co miałem powiedzieć: - Czemu pozwoliłeś Willowi tutaj zostać?

Spojrzał na mnie zdziwiony. Odwracając się w moją stronę. Na szczęście jego oczy były normalne, co dodało mi trochę otuchy.

- Przecież siedziałeś obok, słyszałeś jak rozmawialiśmy.

- Zamyśliłem się - mruknąłem.

- Za często to robisz - wzdechnął, opierając się o zagracony wszystkim co możliwe blat. - Wytłumaczył mi, że ukrył sie u nas, ponieważ ścigają go inne demony, a chata była odporna na działania Billa - wzdrygnąłem sie na to imię, ale wujek dalej opowiadał z nie mniejszą powagą. - Ustaliliśmy, że skoro magiczna bariera jednorożców nie wpuszcza demonów, więc ich także nie wypuszcza. Dla tego nie mógłby nas zabić, ponieważ w tedy utknąłby tu na zawsze.

Pokiwałem głową na znak zrozumienia. Czyli jednak Ford miał wszystko pod kontrolą.

Zaczeliśmy badać jakiś projekt, ale byliśmy zbyt zmęczeni, żeby myśleć. Jednak cała noc bez snu dawała sie we znaki.

***

Przez następne kilka tygodni na prawdę przekonałem sie do błekitnowłosego. Był miły. Razem z Mabel robił śniadania i pomagał w Chacie - ale już nie zostawialiśmy go samego.

Właściwie to z charakteru był bardzo podobny do Mabs. No, może z tą różnicą, że nie lubił różowego. Codziennie w trójkę oglądaliśmy filmy, stała się to taka troche rutyna. Raz nawet wyszliśmy z paczką Wandy nad jezioro. W tedy dopiero, poczułem sie w jego obecności zupełnie bezpiecznie i swobdnie.

Był upalny dzień i jak w każdą niedzielę - ku nie zadowoleniu Stana - sklep był zamknięty. Wandy zaproponowała, żebyśmy poszli popływać. Nie robiliśmy tego od dawna, więc szybko się zgodziliśmy. Przed wyjściem daliśmy tylko Willowi normalne ubrania i ruszyliśmy.

Przez cały dzień świetnie sie bawiliśmy. Pływaliśmy, goniliśmy się oraz zakopywaliśmy, zwłaszcza Mabel, każdego kto sie nawinął.

Tamten dzień bardzo szybko minął i musieliśmy wracać. Droga przez las nie trwała długo. Głównie dla tego, że prawie nic z niej nie pamiętam. Dla czego? Ponieważ, z tego co mi mówiła sis, wszedłem w jakąś śmiertelnie niebezpieczną roślinę i straciłem przytomność. Z jej opowieści wynika, że Will uzdrowił mnie przy pomocy magii. Nie stety, żeby to zrobić musiał zdjąć kajdany, które stworzył Ford.

Tak więc, Will jest teraz moim... przyjacielem? Tak, chyba tak moge go nazwać. Jest moim przyjacielem.

Niestety ta sielanka nie mogła trwać wiecznie. Ledwo ,,uporaliśmy" się z jednym demonem, a przed naszym domem pojawił się kolejny. Tym razem, gorszy.

*979 słow*
Nowy rozdział! W następnym w końcu pojawi się Bill. Jak myślicie co zrobi Pines'om?

Pierdolone Demony | Billdip | ZAKOŃCZONE✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz