11. Narada

202 12 39
                                    

Nim zdążyłem się rozgościć wrócił Will w towarzystwie dwóch osób. Jedną z nich była dziewczynka, na około dwanaście lat. Miała ciemną skórę, pokrytą białymi plamkami - to się chyba nazywało bielactwo. Miała długie, kręcone, ciemne włosy, z paroma jasnymi pasmami.

Za to druga przypominała wilka o humanoidalnej postawie. Rude futro pokrywało całe ciało psowatej. Była wysoka, szczupła z lekkimi krągłościami. Miała na sobie wyłącznie krótkie szorty.

- Bill! - krzyknęła dziewczynka rzucając się na szyję blondyna. On również ją obiął ramieniem.

- Mira - też się ucieszył.

Oderwali się od siebie.

- Ty jesteś Dipper, tak? - zwróciła się do mnie. Kienąłem głową na tak. - Mira - wystawiła w moją stronę rękę.

- Dipper - uścisnąłem jej dłoń.

- Jesteś człowiekiem? - spytała ciekawsko. - Nigdy do tąd nie spotkałam człowieka.

- A ty nim nie jesteś? - zdziwiłem się.

- Nie e, jestem demonem. Po prostu Will powiedział, że ta forma będzie lepsza - wyjaśniła.

Odskoczyłem trochę przestraszony. Demon? Podałem rękę demonowi. Najpewniej nawiązała pakt...

- Spokojnie, przecież ci nie ugryzę - zaśmiała się.

- Ou - zdałem sobie sprawę, że właśnie wyszedłem na głupka.

Wilczyca podeszła do mnie.

- Aled jestem - powiedziała, również wyciągając rękę na powitanie. Zawachałem się. - Spokojnie, nie jestem demonem.

Z ociąganiem odwzajemniłem jej gest.

- Dipper.

- Dobra, - przerwał Bill - miałem oprowadzić Sosenkę, więc może zostawcie nas samych.

- Ale dopiero was znaleźliśmy - jojczyła Mira.

Ostatecznie dali nam spokój, twierdząc, że też mają coś do zrobienia. Przełknąłem głośno ślinę, gdy wyszli. Początkowa ekscytacja tym miejscem powoli mijała, a mój strach przed demonem wrócił.

- I co myślisz? Nie jest tutaj tak źle, co? - spytał blondyn gdy już sami szliśmy przez grotę, w stronę tunelu do dzikiej części jaskini.

- Nie jest - mruknąłem zawstydzony swoim lękiem, mimo, że miałem swoje powody. - Ładnie tu macie i te dziewczyny były miłe.

- Dziewczyny? - zdziwił się demon.

- No wiesz, Mira i Aled - zrobiłem większy krok, żeby wyminąć kałuże, która kapała z stalaktytu.

Nie wiedziałem czego nie rozumie. Jak do tąd poznałem tylko dwie nowe osoby.

- Aled nie jest dziewczyną - weszliśmy do znacznie mniejszego tunelu niż podziemne miasto. - Jest osobą nie binarną.

Zdziwiło mnie to. Niby wiedziałem, że tacy ludzie istnieją, ale nigdy nie sądziłem, że kogoś takiego spotkam. Nie wiem nawet jak używać zaimków względem jego, albo jej...

Labiryntem korytarzy oraz tuneli dotarliśmy do następnego podziemnego pomieszczenia. Było tu znacznie jaśniej. Na ścianach rosły pnącza przypominające bluszcz pokryte fioletowymi, świecącymi jasno owocami. Kilkanaście metrów od wejścia do owej jaskini rozciągało się wielkie jezioro, którego drugi brzeg spowijał mrok.

- Jest tu na prawdę wiele takich ,,komnat" - wyjaśnił Bill widząc iskierki ekscytacji w moich oczach.

Podbiegłem do dziwnej rośli. Przyglądałem jej się dłuższą chwilę, po czy wyjąłem z plecaka aparat i notatnik. Zrobiłem parę zdjęć - nie umiem rysować, więc Mabs mi je prze rysuje do dziennika.

- Mógłbyś mi coś opowiedzieć o tych roślinach? - poprosiłem kładąc notes na ziemi i klękając obok.

Bill zerwał jeden z owoców.

- Może zacznę od tego, że są jadalne, a ty nie jadłeś nic od wczoraj - wsadził mi go do buzi.

Fioletowa skórka owalnego owocu chrupneła. Był bardzo słodki, konsystencją przypominał arbuza, ale smakował inaczej. Wewnątrz tkwiły malutkie, białe pestki, zatopione w miąższu.

- Mm - wyciągnąłem go z ust.

- Dobre?

- Mhm - kiwnąłem głową, znowu wgryzając się w smakołyk.

Bill usiadł koło mnie. Zaczął mi opowiadać o niezwykłościach tego miejsca. O gorących źródłach, pełnych wody w wszystkich odcieniach tęczy. O miejscu zwanym ,,piekłem", będącym głębokim kanionie wypełnionym lawą. O jednorożcach, które - podobno - nie były tak zadufane w sobie jak w naszym świecie.

Gdy blondyn rozpoczął opowieści o smokach, do jaskini przyszło Aled.

- Bill, Karim zwołał naradę. Znowu - prychneło jakby nie zadowolone.

- Przekaż mu, że zaraz przyjdę - odrzekł blondyn wstając.

- A co ja psem na posyłki jestem? - warkneło i odeszło mamrocząc coś pod nosem.

Wróciliśmy do głównej groty. Demon zaprowadził mnie z powrotem do swojego mieszkanka, twierdząc, że w tunelach mogę się łatwo zgubić. Ja jednak nie zamierzałem siedzieć bez czynnie na tyłku.

Gdy tylko demon opuścił pomieszczenie wyszedłem za nim. Trzymając dystans kilku metrów między nami, śledziłem go. Przeszedł przez główną grotę. Kusiło mnie, żeby przyjrzeć się kryształowi na środku, ale nie mogłem spuścić demona z oczu. Było tu za dużo różnych stworzeń, zginąłby w tłumie. Wszedł do, jak myślałem, kolejnego mieszkanka wykutego w skale. Jednak gdy otworzył drzwi, dostrzegłem, że pomieszczenie jest znacznie większe, a na środku stoi wielki stół. Stało tam kilka osób, którym nie zdążyłem się przyjrzeć.

Długo się wahałem, czy podsłuchać, czy nie. Zanim zdążyłem się zdecydować zza drzwi dobiegł stłumiony, niski głos, który na myśl przywodził męskotury:

- A co z tym człowiekiem?

Zadrżałem. Co oni ze mną zrobią? Zabiją? Zjedzą? Rozszarpią?... Nie, Dipper! Ogarnij się. Wziąłem głęboki oddech i przyszedłem się bliżej wrót, żeby lepiej słyszeć.

- Trzeba go odprowadzić do jego świata - zauważył ktoś inny. Byłem bardzo wdzięczny tej osobie.

- Nie da się, przejście otwiera się raz na pełnie - rozpoznałem w tym głosie Billa.

- Ale nie może zostać, nie poradzi sobie, jest za słaby - to chyba było Aled.

- Jest silniejszy niż myślicie - blondyn bronił mnie.

- Może i tak, ale nie zna magii, może...

- Ludzi można nauczyć nauczyć...

Zdziwiłem się. Da się? Czyli na prawde istnieją czarodzieje? Ciekawe czy już jakiegoś spotkałem, uznając go za oszusta.

- To życzę powodzenia - ktoś szurał krzesłem po podłodze, a potem rozległy się kroki.

Szybko pobiegłem w stronę kwatery Billa, gdzie według oficjalnej wersji siedziałem przez cały czas. Dla niepoznaki wyciągnąłem notes i zacząłem notować, Niech myśli, że cały czas się tym zajmowałem.

*877 słów*

Troche krótki rozdział, ala mam nadzieję, że się spodoba.

I tak, nazwałom jedną z postaci swoim imieniem. Czemu? Nie wiem, tak wyszło.

Pierdolone Demony | Billdip | ZAKOŃCZONE✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz