6. Nowe Odkrycia

237 15 25
                                    

Minęło prawie prawie półtora godziny, od kąt słyszałem demona. Powoli zaczynałem się uspokajać i odzyskiwać zdrowy rozsądek. Ostrożnie uchyliłem drzwi szafy, próbując rozejrzeć się po pomieszczeniu. W półmroku nje dostrzegłem żadnej ludzkiej sylwetki, wyłącznie sterty ozdóbek i pierdółek. Dalej nie rozumiem czemu wujek Satanek trzyma te rupiecie. Przecież połowa z nich i tak jest zniszczone. Rozumiem trzymać SPRAWNE zabawki na następny rok, ale nie zepsuje!

Z tych świetnych przemyśleń na temat skąpstwa wujka, wyrwały mnie kroki schodzące do piwnicy. ZNOWU BILL?! Z powrotem skoczyłem do szafy. Próbując ją domknąć, dość głośno trzasnąłem drzwiami. Już po mnie - pomyślałem.

Skuliłem się w najciemniejszym kącie, szlochając, chociaż nie potrafiłem płakać z odwodnienia. Za często marnuje wodę na łzy.

Mimo, że na co dzień jestem ateistą, złożyłem trzęsące  się ręce do pacierza i zacząłem powtarzać w kółko te same słowa, tej samej modlitwy. Przecież Bóg jest silniejszy od jakiegoś tam demona, prawda? I pomorze mi. Na pewno.

- Dipper! - usłyszałem gdy odmawiałem trzecią zdrowaśkę. Jednak ten głos nie należał do tego złotego psychopaty, tylko do Mabs. - Jesteś tu?!

Powoli wyszedłem z swojej kryjówki.

- Nic ci nie jest? - pytała z troską - Coś się stało, że tu jesteś? Co się stało? Czy...

- Wszystko w porządku - skłamałem. Ona za często się o mnie martwi. Nie mogę jaj na to pozwolić kolejny raz. - Przyszedłem tylko sprawdzić jakie mamy ozdoby na laween

- Pomoge ci.

Tak więc, zaczęliśmy szukać świec zw arbuzie, kolorowych lampek w kształtach duchów i rekwizytu wilkołaka z zeszłego roku.

- Dipi! - popatrz co znalazłam.

Spojrzałem w stronę siostry.

-  To... zwykły arbuz - powiedziałem zdziwiony.

- Nie o to mi chodzi - wywróciła oczami - Chodzi mi o zawartość.

- Mamy normalne arbuzy, nie jedz tego bo się strujesz - wyrwałem jej owoc, zaglądając do środka, żeby mieć pewność, że nic nie ubyło. Ku mojemu zaskoczeniu w środku faktycznie coś było - jakaś pożółkła, najpewniej stara kartka. Wyjąłem ją z wydrążonego owocu i otworzyłem.

Cóż to nie było to czego się spodziewałem. Wiadomość na niej była zaszyfrowana. Znaczki na niej nie przypominały, żadnego znanego mi języka. Ani Cyrylicy, ani Hiragany, sprawdziłem w telefonie, że nie jest to też Chiński.

- Skąd coś takiego się tu wzięło? - spytałem

- Nie wuem, ale może to należy do wujka Forda, może to kiedyś zgubił, za nieśmy mu to.

Tak też zrobiliśmy.

- Wujku?

- Tak? - spytał odrywając się od blatu i spoglądając w naszą strone.

- Wiesz co to jest? - spytałem.

Mężczyzna wziął od nas zwitek papieru i zaczął analizować treść. Im dłużej to robił, tym dłużej miałem nadzieje, że da rade rozszyfrować, ten dziwny tekst.

- Nie stety nie wiem - spuścił głowę zawiedziony. - Gdzieś już na pewno widziałem takie znaki, ale nie pamiętam gdzie.

Zrezygnowani wróciliśmy na poddasze, ale tym razem do mojego pokoju. W dziennikach na pewno znajdzie się coś przydatnego. Miałem przynajmniej taką nadzieje. Rozłożyłem na podłodze - przy biurku było tylko jedno krzesło, a Mabel też chciała pomóc - wszystkie trzy dzienniki, notatnik oraz długopis.

Pierdolone Demony | Billdip | ZAKOŃCZONE✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz