Z racji, że było już późno, razem z Mabs poszliśmy do swoich pokoi spać. Ona raczej szybko zasnęła, jak zawsze z resztą. Ja za to ciągle do chodziłem do siebie po tak długim czasie spędzonym w jednym pomieszczeniu z Billem.
W dodatku wiedziałem, że cokolwiek bym nie zrobił i tak będę mieć koszmary. Ten pieprzony demon prześladuje mnie nie tylko w dzień, ale też w nocy!
Spojrzałem na ekran telefonu - 2:42
- Musze przecież spać - mruknąłem do siebie.
Postanowiłem pójść zaparzyć sobie jakąś melisę na uspokojenie. O tej porze wszyscy powinni spać. Wszyscy łącznie z TYM potworem.
Ostrożnie otworzyłem drzwi z pokoju i zszedłem po schodach na parter, do kuchni po dridze zapalając światła w całej chacie. Najciszej jak się dało nalałem wody do elektrycznego czajnika, włączyłem go. Odwróciłem się w stronę szafek, żeby wyciągnąć jakieś ziółka, kiedy w ciemności dostrzegłem złote oko wpatrujące się prosto we mnie.
Prawie krzyknąłem z przerażenia, ale poczułem jak Bill zatyka mi usta dłonią. On znowu to robi. Znowu próbuje mnie zabić. Tym razem nikt mnie nie uratuje.
Cały zalany łzami zacząłem się wyrywać z jego uścisku. On w odpowiedzi tylko owinął drugą ręką mój brzuch dociskając mnie do siebie.
- Ej, Sosenko - szepnął, a ja zesztywniałe, jeszcze mocniej płacząc. - Co ci jest? Przecież nic ci jeszcze nie zrobiłem.
Nastała chwila milczenia, w której wymyśliłem tysiące nowych scenariuszy własnej śmierci.
- Posłuchaj - znowu się cicho odezwał. - Zaraz cie puszczę, a ty będziesz grzeczną Sosenką i nie zaczniesz krzyczeć, okej?
Od razu po kiwałem głową na zgodę.
- Trzymam cie za słowo - powoli odsunął dłoń od moich ust odsuwając się kawałek.
Od razu odskoczyłem i próbowałem uciec. Nie stety nie bardzo miałem gdzie, bo zasłonił mi całą drogę ucieczki. Nie widząc lepszej opcji, skuliłem się, oparty o jedną z kuchennych szafek.
- Przecież cie na razie nawet nie tknąłeł - mruknął sam do siebie , kucając przy mnie.
Cisza zaczeła dzwonić mi w uszach, widziałem jak z odległości kilkunastu centymetrów przypatruje się mojej twarzy. Wyglądało to tak jakby czegoś szukał. Może jakiś oznak słabości? Chociaż to widać już z daleka.
- Dla czego tu jesteś? Powinieneś spać - przerwał ciszę. Zamarłem. Nie umiałem wykrztusić z siebie choćby słowa. - Odpowiedź - zażądał. Mimo, że ,,nasza" rozmowa odbywała się szeptem, miałem wrażenie, że właśnie na mnie krzyknął.
Otworzyłem usta, ale nie wydobył się z nich nawet jeden dzwięk.
- Ehhh. Nic ci nie grozi, spokojnie - uśmiechnął się przyjaźnie, prawie byłem w stanie mu uwierzyć. - Po prostu odpowiedz.
- Ja... N-nie umiałem zasnąć - przez momęt, miałem wrażenie, że nie usłyszał mojej odpowiedzi bo powiedziałem, to na prawdę cicho.
- Dla czego?
On sie jeszcze pyta? Zsyła na mnie koszmary, a teraz co? Udaje niewiniątko? Nie nienawidzę go! Gdyby nie...
- Wiem, że pewnie teraz prowadzisz cały monolog na ten temat - wyszeptał - ale przez to - pokazał ,,kajdanki" na swoich rękach - nie mogę przejrzeć twoich myśli. Więc musisz to powiedzieć na głos... No chyba, że mi je zdejmiesz? - uśmiechnął się cwaniacko.
- P-przez kosz-mary - wydukałem.
- Ou, aż tak sie mnie boisz? - brzmiał jakby był z siebie dumny. - Wiesz... jeśli tak bardzo ci przeszkadzają te sny, to moge ci pomóc. Co ty na to?
CZYTASZ
Pierdolone Demony | Billdip | ZAKOŃCZONE✅
FanfictionJeżeli szukasz kolejnego ff, w którym Dipper nie ufa Billowi, ale dwie minuty później są best friends, w następnym rozdziale lemon, a historia zaczyna się od ,,hej jestem Dipper Pines"... To źle trafił*ś. Ale może od początku; od dziwnogedonu mija 5...