Kolejny dzień wędrówki.
Ah jak kocham ten zapach lasu, tą ciszę, dzikie zwierzęta, wodospady, strumyki, opuszczone chatki, naturę.
Zapowiada się dziś cudowny dzień!
Już nie mogę się doczekać co dzisiaj odkryjemy!-Patrycja, wstawaj ruszamy!
Pati wstała po chwili i zaczęła pakować rzeczy a ja jej pomogłam.
-Wszystko zebrane? - zapytałam.
-Tak. Śniła mi się Ta dziewczyna - przerywam jej.
-Lucy!? Ale jak to? Co mówiła? - przeraziłam się, ponieważ sny Patrycji zawsze się sprawdzały. Nie wiem jak to robi, w sumie nikt nie wie, nawet ona sama, ale przewiduję przyszłość w snach.
-Nie mówiła. - prowadziła nas do takiej chatki i nagle wybiegł jakiś mężczyzna i zaczął biec do nas z nożem...
-O matko, co było dalej? - rzekłam przerażona.
-Nic, obudziłaś mnie. Dziękuję - nerwowo się uśmiecha.
-Widziałam się z nią w nocy. O jaki ładny wodospad tam trochę dalej jest! I tutaj dwie opuszczone chatki! Może tam się zatrzymamy a tu rozejrzymy się, pooglądamy czy coś? Pozbieramy rzeczy na ognisko przy okazji.
-Okej! Świetny pomysł i pójdzieny potem na spotkanie z Lucy.
-A no tak, to dzisiaj, zapomniałam. Dobrze chodźmy.Wodospad jest cudowny ten zapach natury ta cisza a jedynie co zamiast ciszy szelest liści, woda w wodospadzie i śpiew ptaków. Czyż nie cudownie? Rozłożyłyśmy namiot. Idziemy do pierwszego domku.
Obie chatki są dość duże dlatego wejdziemy razem. Są stare, wyniszczone, mają nawet dużo rzeczy w środku. Nie ma do pierwszej chatki drzwi, do drugiej są ale strasznie skrzypią gdy wiatr je otwiera.
Wchodzimy do pierwszej chatki bez drzwi. W środku zaczynają nas przechodzić drzeszcze. Co chwila słychać jakieś szmery, pewnie to myszy lub szczury.
W drugim pomieszczeniu po wejściu jest duży prawie niezniszczony stolik z trzema krzesłami.
W pomieszczeniu obok kanapa a w ostatnim pomieszczeniu zniszczony kibel i wanna.
A w łazience jest jeszcze wejście do piwnicy i na strych. Ale tam chyba wejdziemy innym razem może jutro.Natomiast w drugiej chatce jest długi korytarz. A na wprost wielkie pomieszczenie. Z dwoma fotelami i dużym okrągłym stołem troszkę dalej jest łóżko i śmieci jakby pozamiatane w jeden róg.
Gdy wyszłyśmy zobaczyłyśmy jeszcze jedną małą chatkę. Z balkonem.
Weszłyśmy do pierwszego pomieszczenia było tam kolejne wejście do piwnicy i na górze dziura w suficie.
W następnym pokoju była wielka wersalka i pełno śmieci a obok śmieci były schody. Weszłyśmy po schodach, było tam wejście na strych, cztery fotele i balkon. Nagle coś zaczęło skrzypieć, jakby ktoś wchodził po schodach. Spanikowałyśmy. Wyskoczyłyśmy przez okno w panice, ponieważ nie było wysoko. I przez tamto okno wyjrzał jakiś starszy mężczyzna ze straszną twarzą.
Po chwili Patrycja wciągnęła mnie w krzaki pod balkonem a on na nie spojrzał lecz nas nie zauważył. Chyba...
Odetchnęłam z ulgą. Tak się cieszę że nie było wysoko.Poszłyśmy do obozu by zmienić miejscówkę ze względu na tego człowieka, lecz nagle wybiła 14:30. Nie miałyśmy na to czasu. Więc zostałyśmy tu i przyniosłyśmy drewno na ognisko i pobiegłyśmy na spotkanie z Lucy.
Gdy dotarłyśmy już na nas czekała. Ku mojemu zdziwieniu przyszła wcześniej niż mówiła.
-Jesteśmy! - krzyknęła Pati.
-Cicho! A więc wiecie już że jestem Marty siostrą, ale pewnie zastanawiacie się skąd to wiem. Obserwowałam wasz dom od jakiegoś czasu i zauważyłam że co kilka miesięcy wasza mama coraz bardziej się zmienia i jest dla was troszkę surowsza. Dzisiaj w nocy podczas pełni znów stanie się zła ale już nie troszkę bardziej tylko całkowicie. Więc ratuj brata.
-Nie chce mi się trochę wierzyć. To niemożliwe. - rzekłam w smutku.
-Nasza mama została uwięziona w jakimś domku na końcu lasu jest zamknięta i związana. Musimy ją rozwiązać i uciec z tąd z nią. Najlepiej do innego miasta.
-Oh, to przykre. Chwila co!? Ale jak to?
-Chodźcie za mną.
Gdy szłyśmy przez jakieś pół godziny Patrycja szepnęła mi że to samo jej się śniło. Przeraziłam się.
-Lucy... Bo wiesz, sny Pati zawsze się sprawdzają i gdy dojdziemy pod ten domek wy biegnie na nas mężczyzna z nożem...
-Nie żartuj. Nie bój się nie ma czego.
-Ale to nie żart... Ja naprawdę przewiduję przyszłość w snach.
-Nie mamy czasu na żarciki. To poważna spra - Nagle z domku wybiega facet z czymś w ręku.
-Miałyście rację! Wiejmy!Po chwili wbiegłyśmy w głąb lasu i zgubiłyśmy go słyszałyśmy czyjeś krzyki więc sprawdzałyśmy wszystkie domki aż w końcu dotarłyśmy do ostatniego na naszej drodze i nic nie znaleźliśmy.
Wróciłyśmy po namiot i nasze rzeczy. A następnie, poszłyśmy szukać mamy.
Minęło kilka godzin...
Nie znaleźliśmy mamy. Jest godzina 1:00.Rozłożyłyśmy namiot i rozpaliłyśmy ognisko i zjadłyśmy coś, pogadałyśmy i podziwiałyśmy pełnię.
I kilka godzin później byłybyśmy na końcu lasu lecz wędrówkę dokończymy jutro. Lucy dzisiaj śpi z nami.Dzień trzeci. Pora odnaleźć mamę.
Idziemy już cztery godziny i widzę już koniec lasu. Wchodzimy do ostatniego domku.
Chciało mi się strasznie kichać...
Ale wytrzymałam.W domku nikogo nie było.
Postanowiłyśmy sprawdzić strych i piwnicę. W piwnicy było kogoś słychać więc weszłyśmy na strych.Zobaczyłyśmy dwie kobiety.
Rozwiązałyśmy je. Ale żadna nie była moją mamą, naszą mamą.
Więc mimo strachu weszłyśmy do piwnicy. Wyważyłyśmy drzwi kanapą. I weszłyśmy do środka.W środku była nasza matka. I dwóch mężczyzn. Mama zamknęła ich w innym pomieszczeniu zatykając drzwi starymi meblami. I próbowała otworzyć drzwi lecz my jej to ułatwiłyśmy.
-Marto, to jest nasza prawdziwa matka. - Mówi patrząc się na mnie i po chwili odwracając wzrok w stronę naszej matki.
Tęskniłam za Tobą... Nie wiesz ile przeszłam by Cię znaleźć. - powiedziała Lucy.
-Też za Tobą tęskniłam, za Wami tęskniłam dziewczynki. Chodźcie przytulcie się do mnie. Patrycjo ty również.Po przytulasach porozmawiałyśmy o tym coś ie wydarzyło i jak.
- Bo wiecie wasza mama którą Marta uważała za prawdziwą mnie tu uwięziła. Nie wiem dlaczego. Ale dobrze że mnie znalazłyście. Uciekajmy.
Wyszłyśmy z chatki. I weszłyśmy z lasu.
Po drugiej stronie weszłam do niego cztery dni temu a teraz wychodzę drugą stroną do innego miasta... To niesamowite. Złapałyśmy autobus i odjechałyśmy.Patrycja i ja nie mieszkamy tutaj lecz w innym mieście,
Patrycja mieszka nawet trochę dalej ode mnie. Odwiozłyśmy ją do domu a my pojechałyśmy do naszego miasta.
Wróciłyśmy do domu.
Wymieniłyśmy zamki w drzwiach a mamy nie było.
Mój brat również gdzieś zaginął.
Mama odpocznie i pójdziemy szukać mojego brata zanim mu coś zrobi.-Napewno nie chcesz do szpitala? - zapytałam.
-Nie, gdy jestem z Wami już czuję się lepiej.
A ja przytuliłam się do Lucy. I zaczęłam zastanawiać nad tym czy jakąś moc mają jej oczy. Chociaż magiczne moce nie istnieją w tym świecie. Ale może jednak? Zapytam jej gdy nadejdzie pora.

CZYTASZ
Szklane Oczy
Science FictionMarta jest zwykłą nastolatką (pół sierotą ponieważ jej ojciec zmarł w tajemniczych okolicznościach) mieszkającą blisko ogromnego lasu. Pewnego dnia razem z przyjaciółką udają się do lasu na camping. Gdy została sama, iż jej przyjaciółka poszła po dr...