Z perspektywy Marty
Mam wrażenie że wiele jeszcze nie wiem na temat mojej rodziny. Zastanawiam się kim jestem. Czasem chciałabym uciec od tego wszystkiego i wykrzyczeć światu wszystko co mi leży na sercu. Jestem bezsilna.
-Marta? Marta? Słyszysz mnie? - Zaniepokoiła się Lucy.
-A tak, słucham. Co mówiłaś? - śmieje się nerwowo.
-Coś się stało? Jesteś niespokojna. Zaczynamy się o Ciebie martwić.
-Jest dobrze, nie martwcie się.Z perspektywy Lucy
Minęła godzina. Marta wciąż siedzi przy oknie i milczy. Powiem coś do niej.
-Napiję się wody. - stwierdziła. Widziałyście wodę? Dzisiaj jeszcze leżała tutaj
Mdleje.
-Marta!? - Krzyczę, nie mogę złapać oddechu.Minęła godzina.
Nie Budzi się...
Z perspektywy Marty
W śnie
-Gdzie jestem? Halo, Lucy, Mamo, bracie?
-Jest Pani w szpitalu po tragedii. - psycholog szpitalny.
-Gdzie jest moja rodzina?
-Jaka rodzina?
-No moja siostra, matka i brat... - powiedziałam zaniepokojona.
-Ale Pani rodzina nie żyje od siedmiu lat.
-Co jak to? - rozpłakałam się. Siedem lat spałam?
-Nie, byłaś w śpiączce 3 lata.
-Jak zginęła moja rodzina?
-Nie powinienem tego mówić.
-Jak zginęła moja rodzina?
-Przecież wiesz.
-Nie wiem, niech Pan powie jak zginęła moja rodzina!?
-Skoro tego chcesz...
-Nastąpiła tragedia w której twoje rodzeństwo- przerywa jakiś głos - Marta! Budź się!Budzę się.
-Co się stało?
-Zemdlałaś ze zmęczenia
-Miałam dziwny sen...
-Spałaś dwa dni. Jaki sen?
-Nie ważne. Zjedzmy coś i chodźmy szukać taty.
-Nie musimy go szukać. On jest w - przerywam jej.
-Gdzie jest?
-W więzieniu....
-Jak to? Czemu?
-Został oskarżony o siedem morderstw. -Podobno zabił Siedem Sióstr które należą do naszego rodzeństwa.
-Nie wierzę. Żartujesz.
-Uspokój się.
-Nie potrafię. Ty byś potrafił? A tak w ogóle skąd o tym tak właściwie wiesz?
-Yyy to długa historia. Bo wiesz ja..
-Ty?
-Ja...
-Co ty? Gadaj.
-Spotykałem się z nim.
-Co!? Przecież on jest niebezpieczny. Mógł Ci coś zrobić.
-Tylko kilka razy a poza tym nic mi nie jest. On powiedział że tego nie zrobił, wiec zacząłem zbierać dowody lecz matka mnie odkryła.
-I co zrobiła?
-Powiedziała że mnie zabiję i mnie porwała lecz wy mnie ocaliłyście.
-Uff. Sam widzisz że to niebezpieczne. Nie rób tego więcej.Przytulam go.
-Lucy zajmiesz się mamą a ja pójdę do taty.
-Idę z Tobą! - krzyknął brat a po nim Lucy.
-Kocham was, ale zostańcie. Nie chcę by się wam coś stało.
-I my też. - odparła ze wzruszeniem mama.
-Z resztą ja się z nik już spotkałem a ty nie, wiec ustalone idziemy z Tobą a sąsiadka z mamą zostanie.
-No dobrze, dziękuję.Boję się tego spotkania. Przeraża mnie więzienie i same myśli o morderstwie lub rozmowie z mordercą ale cholernie uwielbiam takie rzeczy, marzyłam by ich doświadczyć. I marzenie chyba się spełnia ale nie spodziewałam się że spełni się tak szybko i że będę musiała rozmawiać z tatą. Mam nadzieję że on naprawdę nie jest mordercą...
-Jesteśmy. - rzekłam wzdychając.
-Tak, za chwilę spotkamy się z tatą... - rzekła Lucy.
-Nie martwcie się to spoko typ. Lepszy niż nasza tzw "macocha" uwierzcie. - roześmiał się Victor.
-Hahahah. - roześmiałyśmy się.Wchodzimy do środka. Jest tu dość mroczno i ponuro. Atmosfera kiepska, napięta, nawet nie wiem jak ją nazwać. Jest strasznie. Nie spodziewałam się najlepszych rzeczy tutaj ale też nie spodziewałam się że będzie aż tak źle. Mam nadzieję że ojciec jednak faktycznie nie jest taki jaki mi się wydaję. Nie chciakabym mieć ojca mordercy...
-Dzień dobry. - skamieniałyśmy z Lucy.
-Witaj tato! - krzyknął Victor.
-Miło Cię widzieć, miło was widzieć. Co was tu sprowadza?
-Bo wiesz chcielibyśmy wiedzieć czy ty...
Naprawdę zabiłeś nasze siostry?
-Oczywiście że nie.
-To dlaczego tu jesteś?
-Zostałem oskarżony. Lecz Victor pomaga mi dowieść że to oszustwo. Ktoś mnie wrobił. A te siostry żyją.
-Naprawdę? - Spytała Lucy.
-Tak.
-Mieszkają w Nowej Zelandii. Właściwie to każda mieszka gdzieś indziej.
-Musimy je kiedyś spędzić nas zaprosić jak ta sprawa się wyjaśni.
-Oby.
-Dobrze dziękujemy tato, idziemy odnaleźć sprawcę tych "zbrodni".
-Wiem że mogę na was liczyć, kocham was, pozdrowienia ode mnie dla mamy.
-Ona o tym wie? - rzekłam patrząc na brata.
-Nie wiem. - powiedziała Lucy.W domu
-Mamo. Spotykałaś się z ojcem? - spytał Victor.
-Tak. - odrzekła.
-Wow, ale akcja. - zafascynowała się Lucy.
-Ja już się dobrze czuje. Dlatego odesłałam sąsiadkę.
-To dobrze. - rzekłam. Wiesz może jak skontaktować się z siostrami z Nowej Zelandii?
-Tak, mam do nich numer. Miałam gdzieś w notesie, poszukam. Mam, a po co wam?
-Chciałybyśmy je zaprosić i porozmawiać z tacie a może nawet poznać. - podsumowała Lucy.
-Będzie ciężko. - odparła.
-Czemu?
- One mieszkają na całym świecie. Każda na innym końcu świata.
-Ojoj. Może nam się uda jednak...
-Musimy się do tego przygotować. Chodźmy teraz spać jutro to przedyskutujemy i zadzwonimy do nich. - powiedziała Matka.
-Dobrze.Martwię się o to co oznaczał mój sen...
Mam nadzieję że nic złego.
CZYTASZ
Szklane Oczy
Science FictionMarta jest zwykłą nastolatką (pół sierotą ponieważ jej ojciec zmarł w tajemniczych okolicznościach) mieszkającą blisko ogromnego lasu. Pewnego dnia razem z przyjaciółką udają się do lasu na camping. Gdy została sama, iż jej przyjaciółka poszła po dr...