(👇przeczytać notatkę pod spodem👇)
Na prawdę uwierzyliście w tą historię? W moje kłamstwa? Podobało się czytanie wymyślonej historii ze szczęśliwy zakończeniem?
Niestety, muszę was rozczarować. Ta historia ma inne zakończenie.
Tak na prawdę moje spotkanie z byłym wyglądało inaczej, a życie potoczyło również w inny sposób. Gotowi na dawkę prawdy?
~~~~~~~~~~
Zacznijmy od początku. Wszystko co opowiadałam do momentu naszego zerwania, jest prawdą. Po opuszczeniu akademii, przeniosłam się do Raimona. Zostałam tam ciepło przyjęta. Co prawda, miałam z Kevinem Krzywym Nosem na pieńku, ale ustawiłam go do pionu i chodził jak w zegarku. W dodatku zmieniłam się. Z gadatliwej dziewczyny, od której zawsze biła ciepła aura radości i pozytywnej energii zmieniłam się w małomówną laskę o zimnym spojrzeniu i zachowaniu. Trzymałam nowych znajomych na dystans. Budziłam respekt wśród innych osób w szkole. Już po tygodniu nauki w nowej szkole, dołączyłam do szkolnego klubu. Oczywiście były opory.
- Nie ma mowy! - wyraził głośno swoje zdanie Dragonfly.
- Co ci w niej przeszkadza? - spytał Swift.
- Może to, że jest dziewczyną?
- Taki z ciebie stereotypowy chłopiec? - wciąż stałam oparta o ścianę domku klubowego, miałam założone na piersi ręce i mierzyłam Kevina zimnym wzrokiem. - Bo co? Bo według ciebie dziewczyny są słabe i nie potrafią nawet dobrze trafić do bramki?
- Nie kłóćcie się! - między nas wszedł Mark. - Proponuję mecz, w którym sprawdzimy kto z was ma racje.
- Ok - zwróciłam się do różowowłosego. - Za chwilę się przekonasz czy twoje uwagi odnośnie płci przeciwnej są słuszne.
Odbiłam się od ściany i wkładając ręce do kieszeni swoich szerokich, morowych spodni, wyszłam z budynku, a za mną cała drużyna Raimona. Weszliśmy na boisko, gdzie ustawiłam się po prawej połowie boiska. Krzywy Nos po przeciwnej.
- Chyba nie muszę wam tłumaczyć zasad - zaczął Sharp. - Kto pierwszy strzeli dwa pierwsze gole Markowi, ten wygrywa. Powodzenia.
Postawił piłkę na ziemi. Celia gwizdkiem dała nam znać by zacząć. Z początku stałam z założonymi na piersi ramionami i posyłałam mu kpiący uśmiech. Pobiegł zadowolony w kierunku bramki. Szykował się do oddania strzału, kiedy poczuł brak piłki. Zaczął rozglądać się po bokach. Jego wzrok padł na mnie, która stała w tym samym miejscu co wcześniej, w takiej samej pozie, z tą różnicą, że opierałam się prawym butem o piłkę.
- Czyżbyś coś zgubił Dragonfly?
- Co? Jak? - przez chwilę był zdezorientowany, po tym otrząsnął się i ruszył w moim kierunku.
Włożyłam ręce do kieszeni, pilnując piłki. Kiedy różowowłosy próbował odebrać mi piłkę, cofnęłam piłkę do tyłu, podbiłam ją, przez co przeleciała nad jego głową i trafiła od razu pod moje nogi. Szybkim truchtem pobiegłam pod bramkę. Wycelowałam i oddałam strzał. Czarno biały przedmiot leciał z dużą prędkością. Piłka trafiła do siatki. Chłopaki spojrzeli na mnie zszokowani.
- Jak ty to... - zaczął Dragonfly.
- Magia ślepcu - powiedziałam zimnym głosem. - Gracie czy się obijacie?
Od razu oprzytomnieli. Evans rzucił piłkę, Kevin skoczył z zamiarem przyjęcia jej, jednak nie dostał jej. Chwilę wcześniej, również skoczyłam, ale wyżej i odebrałam mu piłkę, tuż przy jego twarzy. Ciemnoskóry spojrzał na mnie zdziwiony. Zaraz potem na jego twarz wkradł się gniew. Spojrzałam na niego z wyższością.
CZYTASZ
Miłość nie jest idealna. Xavier Foster x Reader
Short Story!Uwaga! Kilka rozdziałów przenoszę z innej swojej książki, która znajduje się na innym koncie. (Więc to nie plagiat) Po prostu: moja własna, wymyślona historia czytelnika z czerwonym kosmitą.