Od kiedy tylko dołączyłam do Raimona miałam na pieńku z jedną osobą. Mianowicie z Kevinem. Nic dziwnego więc, że gdy tylko wróciłam do autokaru, różowowłosy kretyn rzucił się na mnie jak pies na schabowy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Gdzie ty byłaś?!
- Tam, gdzie twój krzywy nos nie sięga.
- Nie wkurzaj mnie (T/n)! Mów po co się spotkałaś z tymi kosmitami?! Pewnie po to, by nas zdradzić! Podła zdrajczyni!
- Skoro sam znasz odpowiedź, to czemu się mnie pytasz co?! A tak w ogóle to możesz mi co najwyżej skoczyć buraku!
- Co ty powiedziałaś?!
- To co usłyszałeś złamasie.
Chłopaki z drużyny musieli nas od siebie odciągać byśmy sobie oczu nie wydrapali. Miałam ochotę go rozszarpać. Wyzywaliśmy się jeszcze przez dłuższą chwilę, dopóki nie padło to jedno zdanie, które bardzo zabolało...
- Jesteś zwykłą nic nie wartą szmatą!
Przesadził. Natychmiast przestałam się rzucać. Chłopcy mnie puścili, jego też. Łzy napłynęły mi do oczu. Podeszłam do niego i z całej siły przywaliłam mu z liścia.
- Przynajmniej ja nie mam sobie nic do zarzucenia... Ty masz chyba kompleksy, skoro znęcasz się nad dziewczyną... - odwróciłam się na pięcie i pobiegłam przed siebie.
Łzy zamazywały mi obraz. W końcu dotarłam ma jakąś łąkę. Upadłam na kolana. Przecież ja mu nic nie zrobiłam, więc dlaczego mnie tak nie znosił? Tak jak wcześnie to były tylko potyczki słowne, tak teraz przegiął. Nie mogłam mu tego darować. Nikt nie ma prawa mnie tak nazywać. Nawet nie wiem kiedy ktoś mnie przytulił do siebie i kołysał. Spojrzałam w górę. Ujrzałam czekoladowe oczy, tego samego koloru kosmyki włosów, które wydostawały się spod pomarańczowej opaski na głowę oraz szeroki jak banan uśmiech.
- Nie płacz (T/i). Kevin nie miał tego na myśli...
- Ta na pewno...
- Na pewno! On dużo rzeczy mówi!
- Mark, ty nic nie rozumiesz! On mnie nie cierpi od kiedy tylko przekroczyłam próg waszej szkoły! Pogarszać zaczęło się po moim dołączeniu do was jako menadżerka!
- (T/i)...
- On mnie nienawidzi... Nienawidzi choć nic mu nie zrobiłam... Przez pierwsze tygodnie zastanawiałam się o co mu chodzi, potem przestałam... Co ja najlepszego zrobiłam? Mogłam w ogóle nie dołączać (idk czy dobrze to odmieniam) i uczyć się gdzieś indziej... Nie mieli byście chociaż ze mną problemów...
- Zabraniam ci tam mówić i myśleć (T/i)! Nie sprawiasz nam problemów, tylko Kevin. Też nie wiem co go ugryzło, że tak na ciebie ciągle naskakuje. A teraz, głowa do góry i uśmiechnij się!
Cały Mark. Choćby się waliło i paliło, on wciąż jest pełen entuzjazmu. Ta aura się wszystkim udziela. Samo przebywanie potrafi wyleczyć ze wszystkich problemów świata. Chyba właśnie to w nim lubię. Że nie traktuje ludzi z góry nawet, jeśli druga osoba traktuje go gorzej niż śmiecia. Jego dziecinność i prostolinijne podejście do sprawy przyciąga. Odwzajemniłam uśmiech, na co on uśmiechnął się jeszcze szerzej. Puścił mnie.
- To co? Wracamy?
- Pewnie się o nas martwią...
- Martwią? Oni trzęśli się jak galarety ze strachu o ciebie! Nathan, Jude, Bobby, a nawet Axel i Shawn o mały włos a by przywiązali Kevina do drzewa i zostawili wilkom na pożarcie! Nelly tak się na niego wkurzyła, że gdyby mogła to by go swoją torebką lub wałkiem do ciasta zabiła!
CZYTASZ
Miłość nie jest idealna. Xavier Foster x Reader
Cerita Pendek!Uwaga! Kilka rozdziałów przenoszę z innej swojej książki, która znajduje się na innym koncie. (Więc to nie plagiat) Po prostu: moja własna, wymyślona historia czytelnika z czerwonym kosmitą.