Przewróciłam się na drugi bok. Plecy nadal miałam obandażowane, więc nie mogłam na nich spać. Mocniej zacisnęłam powieki próbując zignorować pieczenie na łopatkach. Otworzyłam oczy. O dziwo Luke opierał się o wezgłowie łóżka i ani trochę nie wyglądał jakby był zmęczony.
-Nie śpisz?-zapytałam przejeżdżając ręką po twarzy.
-O to samo mógłbym zapytać-odmruknął.
-Ciebie też tak bolało?-odezwałam się po chwili.
-Taa. Całą noc nie zmrużyłem oka.
Pokiwałam głową mimo, że nie mógł mnie widzieć.
Spojrzałam na chłopaka. Patrzył gdzieś przed siebie trochę tak jak Calum. Może także wspominał Mali.
-Wiesz co, dziękuję-szepnęłam.
-Za co?-Przeniósł wzrok na mnie.
-Nie wiem. Za to, że jesteś.
-W takim razie ja tobie też dziękuję.-Złożył krótki pocałunek na moich ustach, ale to wystarczyło, aby przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.-Kocham cię-powiedział ledwo słyszalnie.
Z jakiegoś powodu w kącikach moich oczu zebrały się łzy. Miałam nadzieję, że tego nie zauważył. Szybko je odpędziłam i schowałam twarz w jego ramieniu wdychając zapach Luke'a.
-Dziękuję-powtórzyłam
-A to za co?-nie rozumiał.
-Za to, że mnie kochasz.
Chłopak coś odpowiedział, ale nie usłyszałam co. Sen owinął mnie już w swoje macki.
Zmrużyłam oczy, bo jaskrawe światło ogarniające wszystko zaczęło je już drażnić. Różany zapach doszedł do moich nozdrzy, ale ja zatkałam nos. Woń wcale nie była silna czy nieprzyjemna, ale i tak przyprawiała mnie o mdłości.
Obraz w końcu się wyostrzył i zauważyłam kontury jakiejś postaci. Zbrliżała się coraz szybciej w moją stronę i lada chwila znajdzie się obok mnie. Przez chwilę myślałam, że to człowiek, ale z upływem czasu zauważyłam, że istota porusza się na czterech kończynach. Wreszcie z odległości kilku metrów wyraźnie widziałam zarys zwierzęcia.
Jasna sierść, srebrne, połyskujące pazury, ogromne, białe skrzydła i długi ogon. Zielone ślepia płonęły jakimś dziwnym blaskiem. Stwór był chyba skrzydlatym kotem. Nie miałam pojęcia czego ode mnie chciał.
Zatrzymał się obok mnie i otworzył paszczę. Miał chyba kilkaset centymetrów wysokości i był przynajmniej dwa razy większy ode mnie. W dodatku przemówił ludzkim głosem:
-Chodź ze mną-powiedział głębokim tonem, który rozbrzmiewał jak echo, mimo, że dźwięk nie miał od czego cię odbić.
Czemu nie?, pojawiła się myśl w mojej głowie.
Zwierzę jakby wiedziało, że się zgodzę uklękło na przednich łapach, dzięki czemu bez problemu mogłam wspiąć się na jego grzbiet. Mocno złapałam się jego piór i przylgnęłam ciałem do pleców.
Kot wzbił się w powietrze. Wiatr owiewał moją skórę delikatnie muskając mnie po twarzy. Dookoła rozciągała się tylko bezgraniczna światłość, wśród której oprócz nas nie było żywej duszy.
-Jestem Luke-odezwało się ponownie stworzenie.
Luke... Czy to zwierze wcześniej było nim, czy to tylko zrządzenie losu i przypadek? Nie miałam pojęcia. Przynajmniej łatwo będzie zapamiętać to imię.
Kot wreszcie wylądował. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że jesteśmy przed moim domem. Ale po co przyprowadził mnie do mojego mieszkania?
Nagle cała jasność zgasła i wszędzie zapadła ciemność. Odwróciłam się do zwierza, ale ten już nie był taki sam jak wcześniej. Jego ubarwienie zmieniło kolor na szkarłatny. Pazury i tęczówki były czarne.
-Luke?-wyjąkałam, ale kreatura tylko pokręciła głową.
-Tu nie ma Luke'a-odparł tym samym głębokim głosem.
-Jak to? Przecież przed chwilą był...-zaczęłam, ale znowu mi przerwał.
-Zrozum wreszcie, Danielle. On nie będzie zawsze mógł przybiec ci z pomocą.
Rzucił się na mnie i zatopił kły w mojej szyi.
Krzyk. I szybkie bicie mojego serca. Ramiona przyciągające mnie do siebie, aby znowu mnie udusić.
-Nie! Zostaw mnie!-zawyłam odpychając zdezorientowanego blondyna od siebie.
-Spokojnie, Danielle. To tylko sen-próbował mnie uspokoić.
Schowałam głowę między nogami. Zalałam się łzami.
Chłopak ponownie objął mnie ramieniem.
-To tylko sen-szepnął.-Tylko sen.
Nadal płakałam, ale jego prawdziwy głos jakoś mnie uspokajał.
-Tylko nic nie znaczący sen.
Spojrzałam na niego zapuchniętymi oczami. W świetle poranka zauważyłam cienie pod jego źrenicami. Po minucie przeciągle ziewnął.
-Spałeś dzisiaj w ogóle?-powiedziałam surowo.
-Tak-odrzekł bez przekonania unikając mojego wzroku.
-Luke, przecież widzę, że nie.
-Daj spokój, Dylan-próbował się wymigać.
-Nie, Luke. Potrzebujesz snu. Chcesz skończyć tak jak Calum?-upierałam się.
Przewrócił oczami.
-No dobra, ale tylko jeśli tu ze mną zostaniesz.
-Nigdzie się nie ruszam-zapewniłam.
Pokiwał głową i położył rękę na mojej talii. Wtulił się w moje ramię.
-Dobranoc-wymruczał.
-Chyba dzień dobry.-Zaśmiałam się.
Przymknęłam oczy, ale nie chciałam spać. Oddech Luke'a stopniowo się wyrównywał, a ja odetchnęłam z ulgą. Zaraz jednak mój spokój zakłóciła wibracja telefonu.
__________
Beznadziejny rozdział i tak, przyznaję się, że robię te dziwne sny kiedy nie wiem co napisać. Wybaczcie. Może w następnym będzie ciekawiej.

CZYTASZ
Good/Bad Girl | Luke Hemmings✔
SonstigesMówiłem ci już, że to niebezpieczne? Bo dobre dziewczynki to złe dziewczynki, tyle że nie złapane.