32. Myśli

5.1K 339 17
                                    


Ktoś położył mi rękę na ramieniu, a ja w przypływie szlochu gwałtownie ją strząsnęłam. Ashton cofnął się o kilka kroków, ale powiedział coś czego nawet nie słyszałam. Po upływie wieczności przyjechało pogotowie, które zgarnęło Luke'a do karetki. Chciałam zabrać się razem z nimi. Jeden z ratowników zapytał mnie czy jestem z rodziny.

-To mój chłopak-skłamałam ocierając łzy wierzchem dłoni.

Mężczyzna tylko pospiesznie kiwnął głową i wpuścił mnie do środka.

Luke leżał podłączony do dziwnych urządzeń. Z jego skóry wystawały długie rurki, a ekran wskazywał wolną pracę serca. OIOM był najgorszym miejscem za równo dla pacjenta, jak i dla jego bliskich. Położyłam blade palce na szybie oddzielającej mnie od chłopaka.

Mimo wszystko Ashton i Calum towarzyszyli mi przez cały czas. Przyjechali do szpitala kilkanaście minut później. Żadne z nas nic nie mówiło. I dobrze. Słowa były zbędne. Wszyscy przeżywaliśmy to samo.

-Chodźmy do mnie-odezwał się nagle Hood.

Kiwnęłam głową i powlokłam się za nim i z Irwinem do wyjścia.

Cicho puszczone piosenki The Rolling Stones docierały z opóźnieniem do mojego umysłu albo w ogóle ich nie rejestrowałam. Obydwoje zdawali się odczuwać to samo. Nie miałam ochoty na żadne umilanie życia przez jakąkolwiek muzykę.

Mieszkanie mulata zastaliśmy właściwie w takim samym stanie. No może przybyło trochę pustych puszek, butelek oraz paczek po papierosach. Usiedliśmy na kanapie, ale nikt nie kwapił się do przyniesienia jakiegokolwiek jedzenia lub picia. Trwaliśmy w bezruchu i milczeniu, każdy pochłonięty własnymi myślami.

Ale co się właściwie stało? Lekarze powiedzieli mi tylko, że jego stan jest zagrażający życiu. Ile czasu jeszcze będzie w śpiączce? Kiedy o to zapytałam nikt nie udzielił mi odpowiedzi. Pozostawało podobno tylko czekać. Cały personel medyczny był dobrej myśli, ale na ile mogłam wierzyć ich słowom?

Czy Luke mnie uratował? Jeśli tak, to miałam u niego dług. Czy kiedykolwiek uda mi się go spłacić?

A może zadaję niewłaściwe pytania?

Ale kto mi na te niewłaściwe pytania odpowie?

Chciałabym, aby Luke był tutaj przy mnie. Lecz to przecież on jest powodem mojego, naszego smutku.

Nagle zamarłam widząc przed oczami zastrzelonego Jacka moją kulą z mojego pistoletu.

Mojego.

Teraz będę mieć i jego na sumieniu. Może źle postąpiłam pociągając wtedy za spust?

Ale właściwie kogo będzie obchodzić, że teraz jest jednego człowieka mniej?

Z Mali pewnie było tak samo. Zabili ją bez zmrużenia oka.

A ja nie jestem nimi.

Westchnęłam i rzuciłam szybkie spojrzenie na Caluma. Skoro prawie rozpadł się po stracie siostry, to jak poradzi sobie jeśli i Luke nie wróci do życia?

Ashton ze zmarszczonymi brwiami wpatrywał się w stolik przed sobą. Co chwila jego kolano nerwowo podrygiwało. Uchwycił mój wzrok i powiedział bez przekonania beznamiętnym głosem:

-Wyjdzie z tego. To przecież Hemmings.

Może. Jedak na razie jest na łasce i niełasce przyrządów w szpitalu.

Po kilku godzinach postanowiliśmy się położyć. Ash został na kanapie, a Hood poszedł chyba do swojego pokoju. Ja udałam się do dawnej sypialni dziewczyny. Popchnęłam drzwi.

Wewnątrz nic się nie zmieniło, było tylko trochę za duszno. Uchyliłam okno, ale to nie pomogło. Chciałam stąd uciec, z tego pomieszczenia. Przecież i tak tej nocy pewnie nie zasnę.

W ubraniu rzuciłam się na pościel i naciągnęłam na włosy poduszkę.

Rankiem obudziło mnie brzęczenie telefonu. Sięgnęłam ręką, aby uciszyć melodię, ale zobaczyłam nieznany numer. Było mi wszystko jedno, więc odebrałam.

-Halo?-mruknęłam do słuchawki.

-Pani Black?-usłyszałam głos jakiejś kobiety po drugiej stronie.

-Tak, to ja.

-Czy mogłaby pani przyjechać za jakiś czas do szpitala na...

Momentalnie zerwałam się z łóżka i nie pozwoliłam jej dokończyć.

-Oczywiście! Już jadę!-zawołałam, bo byłam przekonana, że ma to jakiś związek z chłopakiem.

Calum zaoferował się mnie podwieźć, ale ja wolałam jechać sama. Może nie rozbiję mu samochodu. W aucie jednak mój entuzjazm zniknął prawie tak szybko jak się pojawił.

Bo kto powiedział, że otrzymam dobre informacje?

Podróż minęła zadziwiająco szybko. Chwiejnym krokiem pokonałam odległość dzielącą mnie od obrotowego wejścia do szpitala. Od razu skierowałam się do sali, w której leżał blondyn.

Stanęłam przed drzwiami, za którymi powinien się znajdować chłopak i stanęłam jak wryta. Szpitalne łóżko niegdyś zajęte teraz było puste.

-Pani Black!-zawołał mnie mężczyzna w fartuchu.

-Gdzie jest Luke?-wypaliłam niepewnie od razu.

-Ja właśnie w tej sprawie.-Nieco pobladł na twarzy.-Pana Hemmingsa już tutaj nie ma...

-Jak to nie ma?-prawie wykrzyczałam.

-Tak, ponieważ...

Aż za dobrze wiedziałam co to oznaczało. Nie czekając na dalsze wyjaśnienia rzuciłam się biegiem w korytarz nie zważając na okrzyki lekarza.

__________

Jest drama time. I mi też jest smutno.

Nie licząc Luke'a to w tym opowiadaniu było w sumie chyba 5 śmierci.

Czytasz=komentujesz

Good/Bad Girl | Luke Hemmings✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz