-Jak to nie ma samochodu?-wydusiłam.
-No stał właśnie w tym miejscu! Tu zaparkowaliśmy!-Chłopak rozejżał się dookoła i po chwili wyciągnął telefon z tylnej kieszeni podartych dżinsów. Wystukał coś na wyświetlaczu i ponownie skierował wzrok w moją stronę.-Kurwa-wymamrotał.
Samochód nie mógł tak po prostu wyparować. Ktoś mu musiał pomóc.
-Michael-powiedziałam.
-Co?
Właściwie on był tylko pierwszą osobą, która przyszła mi do głowy, ale lepsza taka teoria niż żadna.
-Pojazd sam z siebie nie zniknie-dodałam.
-No ale jak skoro kluczyki mam w...-urwał dotykając dłonią płaskich spodni i zamarł.-Ja pierdole. Kluczyki.
No po prostu genialnie.
-Nawet nie przejmowałabym się samym samochodem-Luke prychnął-gdybyśmy mieli jak wrócić do domu.
-Tak się składa, Dylan, że o to już zadbałem-oznajmił kpiąco.
Odetchnęłam z ulgą, ale nie mogłam się powstrzymać od przewrócenia oczami.
Kilka minut później przed nami zmaterializował się czerwony kabriolet, a na miejscu kierowcy siedział Calum w okularach przeciwsłonecznych. Przeskakując drzwi zajęliśmy tylnie miejsca.
-Ty to masz cholernie spaprane życie, Hemmings-mruknął mulat.
-Lepiej się zamknij, bo nie jestem w nastroju-odwarknął Luke.
Po minucie ciszy Hood znowu zabrał głos:
-Ale jak to się stało, że twoje audi tak po prostu zniknęło?
-Trzeba to gdzieś zgłosić-odezwałam się.
-Co?-zawołali jednocześnie.
-No tak...
-Jeśli sądzisz, że będę się zadawał z policją to się grubo mylisz-oznajmił oschle blondyn.
-Jasne.
Przez całą drogę Luke i Calum rozmawiali o jakimś zespole, którego nawet nie znałam. Wreszcie zatrzymaliśmy się na tyłach mojego domu, a ja wysiadłam z auta.
-Dzięki, Hood, że znalazłeś chwilkę-powiedział z uśmiechem Luke i podążył za mną w stronę drzwi.
-Czy to nie jest przypadkiem twój samochód?-odezwałam się przy schodach wskazując na parking.
Chłopak obszedł pojazd i spojrzał na tablicę rejestracyjną.
-Mój-odparł.
Pociągnęłam za klamkę i o dziwo drzwiczki ustąpiły. Zajżałam do środka. Kluczyki spokojnie tkwiły wciśnięte w stacyjkę. Luke popatrzył na wnętrze przez moje ramię.
-Dziwne...-mruknął.
Zamknął auto i schował kluczyki do spodni. Skierowaliśmy się w stronę domu.
-Muszę poszukać sobie jakiejś pracy skoro zniknęły wszystkie oszczędności-oznajmiłam gdy byliśmy już w środku.
-Nie musisz. Mam wystarczająco dużo...-zaczął, ale mu przerwałam.
-Luuuke-przeciągnęłam.-Mam w końcu siedemnaście lat, nie mam rodziców, a w dodatku zadaję z jakimś stukniętym chłopakiem, który...
-Uważasz, że jestem stuknięty?-w jego głosie wyczułam nutkę urażenia.
-Może troszeczkę...
-No to dla twojej wiadomości ten stuknięty chłopak chce wydawać całą swoją fortunę na siedemnastoletnią dziewczynę bez rodziców i środków na utrzymanie-wyrzucił z siebie.
-Dlaczego?
W krótkiej chwili przez twarz Luke'a przebiegły tysiące emocji. W końcu się odezwał:
-Bo może.
Taka odpowiedź mi nie wystarczała.
-Ja też mogę wiele rzeczy i z jakiegoś powodu ich nie robię. Może nie tak bardzo zależy mi na osobie, z którą są związane, co?-prychnęłam.
Natychmiast wyraźnie zapadł się w sobie i jakby posmutniał.
-W to nie uwierzę-prawie wyszeptał.
-Możesz sobie wierzyć i nie wierzyć w co sobie chcesz, ja się w to nie mieszam, ale ty także nie mieszaj się w moje sprawy.
-Mam się nie mieszać, tak?-podniósł głos.-Gdybym się nie mieszał to już dawno by cię tu nie było! Albo mnie.
-Ciebie?
Spuścił głowę.
-Jestem trochę zmęczony. Pójdę już...
-Chyba sobie żartujesz, Hemmings!-nie wytrzymałam.-Teraz chcesz mnie tak po prostu olać!
-Danielle, daj spokój...-powiedział zmęczonym głosem.
-Nie, nie dam ci spokoju! Ja już w ogóle nie rozumiem w co ty pogrywasz! Nie mam prawie pojęcia w co ty jesteś zamieszany! O co w tym wszystkim chodzi?
-Lepiej, żebyś nie wiedziała, Danielle. Dla twojego bezpieczeństwa-odparł beznamiętnie.
-Właśnie że chcę! Przecież sam powiedziałeś, że ja już bezpieczna nie jestem. Nie sądzisz, że to trochę za dużo czasu?
Pokręcił przecząco głową, a mi opadły ręce.
-Luke. Po prostu mi powiedz-wyszeptałam.
-Tyle że tego nie da się tak po prostu powiedzieć.
-Mamy czas. Do szkoły chyba i tak już chodzić nie będę.
-A powinnaś.
-Nie zmieniaj tematu!
-Dobrze, dobrze.-Uniósł ręce w geście obronnym. Z każdą sekundą stawał się coraz bardziej zdenerwowany.
__________
Przepraszam, że tak teraz piszę w kratkę, ale trochę nie mam weny. Wybaczycie, że w takim momencie przerwałam, bo musiałam coś zostawić na następny rozdział?

CZYTASZ
Good/Bad Girl | Luke Hemmings✔
De TodoMówiłem ci już, że to niebezpieczne? Bo dobre dziewczynki to złe dziewczynki, tyle że nie złapane.