jedenaście

15.5K 1.2K 780
                                    

co złego to nie ja, moje robaczki

dziś wcześniej rozdział na zakończenie weekendu

wiecie co robić, rozwalamy komentarze i hasztag #WickedSoe

...

London

Weszliśmy do domu Rowana, w którym panował zaskakujący porządek. Wszystko było wysprzątane na błysk i najbrudniejszą osobą był on sam poplamiony farbą. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na jego spodnie mieniące się wszystkimi kolorami świata. O dziwo nie wyglądało to najgorzej.

– Zaprowadzę was do pokojów gościnnych – powiedział cicho, trzymając mocno Adelaide w ramionach.

Nie potrafiłam opisać tego, co czułam, patrząc na to jak opiekował się moim dzieckiem. Byłam mu wdzięczna i jednocześnie cholernie przerażona.

Przerażona faktem tego, na jak wiele mu pozwalałam.

– Lepiej, żebym spała dziś z nią – zaproponowałam, gdy wchodził po schodach, a ja trzymałam się tuż za nim. – Będzie zdezorientowana jak się obudzi.

– Racja – mruknął, skręcając u góry w prawo.

Ściany korytarzu były białe, tak samo jak drzwi. Rowan kopnięciem otworzył pierwsze po prawej i wszedł do urządzonej dość ubogo i surowo sypialni.

Było tam tylko zasłane łóżko, szafa i toaletka z krzesłem. Może parę innych mebli, jednak widać było, że absolutnie nikt tu nie mieszkał i to miejsce nie posiadało duszy.

Tak jak cały dom, gdy tylko tu weszłam. Było wysprzątane, ale też...

Puste.

Może dlatego, że Rowan niedawno się wprowadził i nie ma ze sobą zbyt wielu rzeczy.

Mężczyzna podszedł do łóżka, schylając się i kładąc na nim ostrożnie Addie. Mój mały robaczek przeciągnął się, ziewając i położył się na boku. Rowan złapał za koc, leżący na brzegu łóżka i przykrył nim lekko Addie.

Zapalił lampkę przy łóżku, rozświetlając odrobinę ciemność, którą do tej pory oświetlał księżyc i pokój wydał się większy.

– Łazienka jest na korytarzu albo druga jest połączona z sypialnią obok. Może być twoja, żebyś była blisko Adelaide. Wtedy Sophie może zostać w jedynej sypialni na dole, będzie tam miała swój kąt – wyjaśnił, odwracając się przodem do mnie.

Odsunął się kilka kroków od łóżka, żeby nie obudzić małej.

– Po drugiej stronie jest gabinet, pralnia i mój pokój. Oraz wejście na poddasze – wyjaśnił, spoglądając w moje oczy. – Możecie korzystać z każdej części domu oprócz właśnie poddasza – dodał i od razu to wyjaśnił, chociaż nie potrzebowałam jego odpowiedzi. – Tam jest jedynie mnóstwo gratów i kurzu.

– Zrozumiane – odparłam tylko, będąc naprawdę zmęczoną.

– W takim razie... Do zobaczenia rano – rzucił, mijając mnie.

– Rowan? – powiedziałam cicho, więc zatrzymał się w przejściu. Jego ciemnoniebieskie oczy spojrzały na mnie w tak ciepły sposób, że moje serce odrobinę zgubiło swój rytm. – Dziękuję.

Uśmiechnął się tylko uprzejmie w odpowiedzi i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

Westchnęłam ciężko, czując się cholernie przytłoczona. Kolejne zmiany, kolejne wyboje, kolejne porażki.

Powinnam już przywyknąć.

Podeszłam do jedynej zapalonej lampki, gasząc ją, aby nie obudziła Adelaide. Po ciemku zdjęłam buty, bluzę, którą na siebie zarzuciłam i zostając ponownie w t-shirtcie i dresach przeszłam przez pokój.

WICKED NIGHT [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz