rok i dziewięć miesięcy później
London
Kucnęłam, rozkładając ramiona, gdy maleńka Millie niezdarnie zaczęła stawiać małe kroki w moją stronę. Chwiała się przy tym na wszystkie strony, machając rączkami dla równowagi i śmiejąc się głośno, ciesząc się z tego, ile zyskuje w tym momencie uwagi. Oczy wszystkich były zwrócone w jej stronę.
Kiedy w końcu maluch dotarł do mnie, padł bezwładnie w moje ramiona, zanosząc się śmiechem, co zrobiłam i ja.
– Brawo! – oznajmiłam wesoło, podnosząc malucha i podrzucając odrobinę. – Mała zdolniacha.
– Mamo, myślisz, że możemy jej już kupić skrzydełka wróżki? – zapytała Addie, stojąca obok mnie, a ja parsknęłam śmiechem. – Byłaby w nich urocza.
– Jeszcze bardziej urocza? – Uniosłam brwi. – Dość, nie znieślibyśmy tego.
– Racja – rzuciła z powagą Addie, prostując się.
Miała ostatnio fazę na udowadnianie wszystkim dookoła, że jest już starszakiem. W końcu miała prawie osiem lat, jak to lubiła podkreślać.
– Podasz mi jej smoczek, gusanito? – zapytałam, trzymając Millie na swoim biodrze, gdy gaworzyła sobie coś pod nosem. Addie od razu posłuchała, przynosząc różowy smoczek.
Wsunęłam w usta małej smoczek, a ona spojrzała na mnie swoimi mądrymi oczami. Rany, była cholernie podobna do swojego tatusia, który jak na zawołanie wszedł do kuchni, sprawiając, że Millie zupełnie straciła mną zainteresowanie.
– Tu jest moja mała gwiazdeczka – oznajmił przesłodzonym głosem Misha, a mała od razu wyciągnęła w jego stronę rączki, chcąc aby ją zabrał.
– I tyle by było z jej ulubionej ciotki – mruknęłam zawiedziona, oddając ją w ręce taty.
– Nie jesteś jej ulubioną ciocią! – oznajmiła Kenya, krzyżując ręce na piersi.
– Oczywiście, że nią jestem – odparłam, wciąż patrząc na Mishę, który tulił do piersi maleństwo.
Oszalał ze szczęścia, jak Holland oznajmiła mu, że jest w ciąży i na trochę odsuwa się od kariery aktorskiej. Wzięli w końcu ślub, na początku 2024 roku, gdy ona była już w ciąży i podejrzane było to, że nic nie piła na własnym weselu. Miałam takie przeczucie, że coś jest na rzeczy.
I tak oto, czternaście miesięcy temu na świat przyszła mała Millie.
– Nie! To ja jej czytam książki na dobranoc – odpowiedziała Ken, na co prychnęłam.
– Wszyscy wiemy, jakie książki.
– Czytasz mojej córce smuty na dobranoc? – wtrącił Misha, a ja parsknęłam śmiechem.
– Co to smuty? – zapytała Addie, wciąż stojąca obok nas. Kenya pogłaskała ją tylko po głowie.
– Kiedyś się dowiesz – odpowiedziała do niej, na co znów się roześmiałam.
Ken i Jamie przez ostatni rok podróżowali po świecie i ciężko było złapać ich w Grants. Stwierdzili, że potrzebują odrobiny odpoczynku od tego miasta, plotek na ich temat, od baru i mieszkania na jego piętrze. Zaczęło się więc od odwiedzenia Milesa w jego Paryżu, gdyż ich stosunki w końcu się unormowały, a skończyło się na... Kenii.
Alma oczywiście groziła, że nie przeżyje tego, jak kiedyś nie wrócą do domu. Albo jak przywiozą jej jakąś „afrykańską zarazę". Cóż, wciąż była sobą.
CZYTASZ
WICKED NIGHT [+18]
RomanceCzwarta i ostatnia część serii Wicked Games. London Elordi. Ta zła, wyklęta, zapomniania siostra, której popełniane błędy ciągną się za nią przez całe życie. Próbowała je naprawić, ale zamiast efektów, życie rzucało jej pod nogi kolejne kłody. Ta cz...