wiecie co robić, jeśli chcecie kolejny weekendowy rozdział #WickedSoe
wbijajcie na twittera SOEffpl do naszego wróżkowego gangu oraz na tiktoka, bo tam daję wam spojlery rozdziałów (o ile ich nie usuwa tiktok robiąc ze mnie bandytę) soe_ffpl
a ten rozdział jest długi i... fajny
co złego to nie ja
....
London
Dni mijały jak szalone. Życie w Grants wydawało się być zbyt proste. Po prostu się toczyło i dawało mi iluzję spokoju. Jakby problemy zniknęły, co wcale nie było prawdą.
Ja tylko od nich uciekłam.
Zgasiłam silnik samochodu, który pożyczyła nam Florence i spojrzałam na Sophie. Zaparkowałam pod przychodnią niedaleko Grants, bo bez sensu jest jechanie aż do Albuquerque, żeby zdejmować szwy. Zadzwoniłyśmy tutaj i powiedzieli, że nie ma problemu, więc oto jesteśmy.
– W porządku? – zapytałam, przyglądając się smutnej twarzy przyjaciółki. Nie miałyśmy za wiele czasu, żeby rozmawiać na osobności, więc zamierzałam wykorzystać tę chwilę teraz. – Odnajdujesz się w tym szaleństwie?
– Twoja rodzina i przyjaciele są cudowni – odpowiedziała, uśmiechając się słabo. – Nie wiem, co byśmy bez nich zrobi. Jestem dla nich zupełnie obca, a ani razu nie pozwolili mi się tak poczuć.
– To prawda, są cudowni.
– Jednak mimo tego wiem, że nie mogę przecież zostać tutaj na zawsze – zauważyła, a moja naiwna część chciała odpowiedzieć: DLACZEGO NIE?
A w rzeczywistości sama nie wiedziałam, czy wyobrażam sobie tu przyszłość.
Na pewno jest bezpiecznie. I dla mnie i dla Adelaide. Mam tu rodzinę, wsparcie i czuję się akceptowana. Z ich pomocą zaczynam inne życie i nie czuję tego okropnego ciężaru na barkach. Nawet jeśli wciąż ciągnie się za mną wiele nierozwiązanych spraw.
– Na razie w to brniemy. Z czasem będzie łatwiej – zapewniłam ją, ale popatrzyła na mnie sceptycznie. Wskazałam palcem na jej dłoń. – Wciąż ją nosisz.
Sophie również spojrzała na obrączkę, obracając ją powoli.
– Nie wiem dlaczego – przyznała szczerze. – Czuję tylko pustkę wewnątrz siebie, ale mój umysł jest tak bardzo niespokojny, London. Mam wrażenie, że gdyby Orson pojawił się tutaj z kwiatami, czekoladkami, łzami w oczach... Znów dałabym się zmanipulować. Czuję się jakbym... Jakbym czekała właśnie na to. Na jego przeprosiny.
Zacisnęłam zęby, przyglądając się jej w zaskoczeniu. Nie odpowiedziałam nic jednak.
– Działaliśmy w ten sposób przez tak długi czas, że po kłótni jest to dla mnie naturalną koleją rzeczy, ale to nie nadchodzi i jestem zdezorientowana.
– Wiem, że to nie będzie łatwe. Uzależnił cię od siebie – powiedziałam cicho. – Może musisz porozmawiać o tym ze specjalistą.
Od razu pokręciła głową, czego się oczywiście spodziewałam i nie zamierzałam naciskać.
Czas.
Tylko on pomoże.
– Wiesz co? – Klepnęłam swoje kolana. – Idziemy zdjąć te paskudne szwy, aby nie było już żadnego przypomnienia tamtej nocy i jutro jedziesz nad jezioro się odstresować. Kiedy ostatni raz dobrze się bawiłaś? Bez strachu o to, że Orson będzie wściekły?
Nie odpowiedziała mi.
– Jutro! – oznajmiłam jej. – Florence się tobą zajmie i będzie super.
CZYTASZ
WICKED NIGHT [+18]
RomanceCzwarta i ostatnia część serii Wicked Games. London Elordi. Ta zła, wyklęta, zapomniania siostra, której popełniane błędy ciągną się za nią przez całe życie. Próbowała je naprawić, ale zamiast efektów, życie rzucało jej pod nogi kolejne kłody. Ta cz...