dwadzieścia dwa

16K 1.2K 905
                                    

witam na dobrym zakończeniu tygodnia! 

a może być jeszcze lepsze, bo dziś wpadnie również PIERWSZY ROZDZIAŁ VILLAINS - nowej książki, dostępnej już teraz na moim profilu

widzimy się tam

po dwudziestej

co złego to nie ja

...

London

Byli źli. Wściekli.

Hugo zabrał Sophie z domu, Bóg jeden wie gdzie, ale najwyraźniej potrzebowali chwili tylko dla siebie. Z kolei Rowan milczał przerażająco, chodząc w te i z powrotem po salonie. Ja siedziałam na kanapie, w ciszy pozwalając mu to wszystko przetworzyć.

W końcu wyszedł do przedpokoju, otwierając szafę i rzucając torbę podróżną na podłogę w salonie.

– Co ty robisz?

– Lecę z wami – oznajmił, chociaż dopiero co ustaliliśmy, że on zostanie w domu, żeby w spokoju dojść do siebie.

Pokręciłam głową, wstając z kanapy.

– Rowan...

– Nie jedziecie nigdzie same – wszedł mi w słowo, spoglądając na mnie srogo. – Koniec tematu – oznajmił, machając ręką.

– Nie same. Będzie z nami Hugo – zauważyłam, ale było za późno na uspokojenie go. Niemalże widziałam jak targają nim emocje. – Nie spędzisz tylu godzin w samolocie. Nie jesteś w stanie.

– Nie mów mi, do cholery, w jakim jestem stanie – odparł ponuro, mierząc mnie gromkim wzrokiem. – Hugo powinien zająć się Sophie, więc kto zajmie się tobą i Addie?

– Ja – odparłam. – Robiłam to od zawsze.

– Nie – odpowiedział uparcie, kręcąc głową. – Nie ma mowy. Lecę z wami.

– Rowan...

– Nie pozwolę na to, aby ten skurwiel jeszcze kiedykolwiek skrzywdził ciebie albo Addie – podniósł głos, wpatrując się we mnie wściekle. Mięsień na jego policzku drgnął, przez to jak mocno zacisnął szczękę.

– Uspokój się – poprosiłam, kładąc rękę na jego ramieniu. Przesunęłam nią w dół, gładząc uspokajająco jego plecy. – Orson nic mi nie zrobi. Nie zrobi nic Addie.

– Oczywiście, że nie! – warknął wściekle. – Bo jeśli tylko tknie moją córkę, odetnę mu, kurwa, te wstrętne łapy!

Zamilkłam, patrząc na niego w szoku. I nie wiem czym byłam zszokowana. Jego agresją czy tymi słowami.

Słowami, które przebiły się przez lód w moim sercu.

Zsunęłam rękę w dół po jego plecach, stając tuż naprzeciwko niego. Uniosłam drugą dłoń do jego policzka, chcąc aby się rozluźnił. Spojrzałam mu w oczy.

– Nazwałeś Adelaide swoją córką – zauważyłam głupio, a on wyprostował się, marszcząc czoło.

Zupełnie jakby nie był tego świadom. Jakby wyszło to z niego naturalnie. Jednak jego wzrok zdradzał mi, że odrobinę się martwił moją reakcją.

Jakby się bał konsekwencji swoich słów. Że mi odbije albo że to za wcześnie.

Wzruszył jednak ramionami.

– Jest nią – odpowiedział wprost, patrząc mi z szaloną intymnością w oczy.

– Rowan...

– Czy Ci się to podoba czy nie! – wszedł mi w słowo, wciąż krzycząc. Pokręciłam na niego głową, bo nie pozwolił mi dokończyć.

WICKED NIGHT [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz