dwadzieścia sześć

13.9K 1.2K 603
                                    

co złego to nie ja #WickedSoe

...

Wpatrywałam się w okno, wychodzące na wieżowce. Niewiele jednak widziałam, mając wrażenie, że nie jestem w ogóle obecna.

Odgarnęłam włosy za ucho, marszcząc czoło i próbując pozbierać myśli w jakiekolwiek słowa.

– Okej... – wypowiedziała kobieta, siedząca naprzeciwko mnie.

Wyglądała dość stereotypowo. Ołówkowa spódnica, noga założona na nogę, notatnik w ręce i ta skórzana, brązowa kozetka.

– Skoro nie chcesz porozmawiać o tym, to może masz ochotę powiedzieć, co czułaś po rozmowie z Tomem – zauważyła, gdy ja pogładziłam dłonią skroń.

Odliczałam w duszy minuty do końca tej sesji, do której zostałam zmuszona. Dosłownie zmuszona.

To wymysł sądowy, aby objąć nas opieką psychologiczną ze względu na „bycie świadkiem traumatycznych zdarzeń".

Westchnęłam ciężko.

– London, proszę, mów do mnie.

– Nie potrzebuję terapii – odpowiedziałam po raz setny, spoglądając na kobietę. – Naprawdę sporo jej w swoim życiu odbyłam. Jestem już w stanie przewidzieć to, co usłyszę.

– Choćby ze względu na to, że chorowałaś wcześniej na depresję, powinnaś ze mną rozmawiać – zauważyła. – To dla ciebie duże obciążenie. W krótkim czasie, wiele się zdarzyło. Zostałaś ofiarą przemocy seksualnej, świadkiem śmierci kogoś bliskiego...

Złapałam się za głowę, pochylając się odrobinę do przodu. Zacisnęłam z całej siły powieki.

– Żałoba dotknęła całą twoją rodzinę i bliskich, więc żyjesz pośród tego – dodała, jedynie bardziej mnie irytując. – Może chcesz porozmawiać o sytuacji z Corbinem?

Pokręciłam tylko głową, chociaż moje oczy zaszły łzami na to wspomnienie sprzed tygodnia.

Nie powinnaś pojawiać się w jego życiu! – wrzask rozbrzmiał w mojej głowie, sprawiając że się wzdrygnęłam. – Ty ściągnęłaś na niego nieszczęście! Ty go w to wplątałaś, wiedząc jak popierdolony jest twój mąż!

Sophie zamknęła oczy, zaciskając z całych sił powieki, jakby próbowała odciąć się od tych wrzasków. Od tego ataku.

– Zakochał się w tobie i przez ciebie...

– Corbin! – podniosłam głos, stając przed Sophie, która nawet nie odezwała się słowem, jedynie dalej płacząc. – Przestań. Proszę cię, przestań.

– Przestać? – powtórzył po mnie wściekle. – On nie żyje! – wrzasnął, a jego głos załamał się odrobinę. – Mój brat nie żyje, bo został wciągnięty w jakąś grę, do której nie powinien należeć!

– Uspokój się – wyszeptała Florence, stojąc z tyłu i próbując złapać go za dłoń. Jej twarz była zapłakana, a warga drżała mocno. – Proszę, kochanie...

Wyrwał się jej, podchodząc o krok bliżej mnie. Wstrzymałam oddech, patrząc w jego przekrwione, zmęczone oczy.

– To ty – powiedział cicho, patrząc na mnie i nie mrugając nawet. – Ty jesteś największym problemem tej rodziny. Od samego początku zwiastujesz kłopoty – oznajmił, na co zamknęłam oczy, kręcąc głową.

– Corbin – ostrzegła go przerażona Flo, ale w ogóle nie zwracał na nią uwagę.

– Przywiozłaś ją tutaj. Przywiozłaś wszystkie kłopoty, zrzucając to na nas i Hugo... Niewinny Hugo zapłacił waszą cenę – oznajmił ostro, aż w końcu nie dał rady, zamykając oczy. – Mój braciszek... – Jego głos zupełnie wysiadł, a on sam po prostu się rozpłakał.

WICKED NIGHT [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz