dwadzieścia cztery

15K 1.1K 325
                                    

co złego to nie ja

...

Listopad 2016

Było już po północy i sztywna impreza pracownicza zaczęła zamieniać się w prawdziwie pijacką imprezę. Muzyka się zmieniła na bardziej „na czasie" i skończyli z tymi smętami, a goście porzucili snobistyczne kieliszki z winem i po prostu pili shot za shotem.

Podobało mi się to.

– Heeej, piękna – wypowiedział głos obok mnie, więc odwróciłam się, spoglądając na Alexa, który był informatykiem w kancelarii.

Niedawno skończył studia i rozstał się ze swoją dziewczyną, z czym sobie wyraźnie nie radzi. Co gorsze, próbuje szukać we mnie pocieszenia.

– Cześć, Alex. Widzę, że dobrze się bawisz – rzuciłam, ściskając w dłoni czerwony, plastikowy kubeczek.

– Wyśmienicie – odparł rozweselony, a ja miałam ochotę parsknąć śmiechem. Był kompletnie nawalony. – Upiłem się na wesoło i przestałem w końcu myśleć o mojej ex.

– To świetnie – mruknęłam, wyczuwając na nas spojrzenie. Powiodłam więc wzrokiem ponad ramieniem kolegi z pracy, aby zobaczyć Toma, który patrzył na nas, w ogóle nie słuchając tego, co mówił do niego mężczyzna w garniturze, stojący naprzeciwko niego.

Uśmiechnęłam się pod nosem, odwracając wzrok i wracając nim do Alexa. Przekrzywiłam głowę odrobinę w bok, skupiając się na nim bardziej. A przynajmniej próbując sprawiać takie wrażenie.

– Dobrze dziś wyglądasz – pochwalił.

– Tylko dziś? – spytałam, a on zawstydził się trochę. Zaśmiałam się pod nosem. – Masz ochotę zatańczyć, Alex? – Kolejne pytanie opuściło moje usta.

– Jasne, pewnie! – odpowiedział podsekscytowany i naprawdę był przy tym uroczy.

– London – ostry głos wybrzmiał tuż obok nas, przez co Alex cofnął się o krok.

– O... Cześć, szefie – rzucił chłopak, a Tom zmierzył go nic niemówiącym, pustym spojrzeniem. Po tym powrócił swoimi szarymi oczami do mnie, prostując się.

– London – powtórzył znów, będąc przy tym tak szorstkim. – Mogę prosić cię na słówko?

– Jasne, szefie – rzuciłam nonszalancko. – Chociaż jesteśmy w godzinach wolnych od pracy, więc nie powinnam...

– Za mną – przerwał mi, odwracając się, a ja spotkałam się z jego szerokimi plecami.

Co za dupek.

Zerknęłam na Alexa i posłałam mu przepraszający uśmiech. A potem poszłam za Tomem, który wyszedł z sali bankietowej na korytarz. Nie odzywał się do mnie słowem, idąc przodem i zostawiając za sobą ludzi i cichnącą muzykę.

Nie nadążałam za nich, bo ubrałam buty na obcasie i trochę przykrótką sukienkę, która podsuwała się do góry, gdy chodziłam. W końcu jednak go dogoniłam, bo musiał przystanąć przy windzie, którą przywołał.

– Co jest tak ważne, że wyciągasz mnie z imprezy, w środku nocy i zachowujesz się jak cholerny popapraniec? – zapytałam, ale wciąż stał tyłem do mnie, wpatrując się w zamknięte metalowe drzwi windy. Niczym prawdziwy człowiek, który popadł w obłęd.

Przestąpiłam z nogi na nogę.

– Nie spóźniłam się dzisiaj rano i wykonałam wszystkie zaległe obowiązki. Chyba mogę bawić się w wolny weekend, prawda? – zapytałam, ale on milczał.

WICKED NIGHT [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz