dwadzieścia pięć

13.8K 1.2K 831
                                    

W naszej sypialni panowała kompletna cisza. Siedziałam na brzegu łóżka, wpatrując się w mojego mężczyznę i próbując odgadnąć to wszystko, co dzieje się właśnie w jego głowie.

Moje gardło wciąż było ściśnięte przez to, ile kosztowało mnie opowiedzenie tej historii. Całej prawdy, od początku do końca.

Zamknęłam oczy, próbując poukładać sobie to wszystko na nowo. Wiedziałam, a przynajmniej spodziewam się, co mnie czeka i że będzie to mało przyjemne.

– Nie mówię, że jestem bez winy – powiedziałam cicho po długiej przerwie od tego, jak się mu wyżaliłam. Prychnęłam po tym, odchylając głowę do tyłu i spoglądając w sufit. – Mój Boże, jestem główną winą całego cholernego bałaganu w moim życiu. Byłam głupią, zarozumiałą gówniarą. Przekonaną o tym, że wszystko jakoś się ułoży, jeśli tylko będę kombinować co zrobić, aby dało się to wykonać najmniejszą linią oporu.

Wstrzymałam oddech, nie potrafiąc patrzeć dłużej w oczy Rowanowi. Za bardzo się wstydziłam.

– Byłam wredna, mściwa i naiwna. To co zrobiłam Holland przez moją zazdrość? – zapytałam z niedowierzaniem samą siebie. – Miała zupełne prawo być na mnie zła. Tom również. Nie grałam fair. Kłamałam, knułam intrygi i wszystko przez to, jak niska była moja samoocena. Przez to, że nie umiałam przyznać się do porażki. Do błędu, do tego, że coś mi nie wyszło.

Pokręciłam znów głową, opierając łokcie o swoje kolana i pochylając się, aby schować twarz w dłoniach.

– Ale przysięgam, że się zmieniłam. Próbuję być lepsza, próbuję naprawiać wszystko co zepsułam za młodu, ale gówno wciąż do mnie wraca i uderza ze zdwojoną siłą – wyszeptałam żałośnie. – Teraz za moje decyzje i błędy ma cierpieć Sophie, bo Tom jest wściekły? – zapytałam, brzmiąc cholernie słabo.

– Powinien zostać odsunięty od sprawy – oznajmił sucho Rowan.

To były pierwsze słowa jakie wypowiedział od pół godziny, gdy siedzimy tutaj.

Po tym, jak zobaczyłam Toma przed salą rozpraw, napisałam do Rowana, że ma natychmiast zabrać Addie do domu. Wystraszyłam go jak cholera swoją paniką, więc... Musiałam powiedzieć mu prawdę. Chciałam to zrobić.

– Wiem, ale wtedy Orson będzie miał pretekst przesunięcia terminów rozpraw, a chcę jak najszybciej skończyć tego skurwiela – rzuciłam pusto, masując skronie.

Głowa pękała mi w szwach, jakby nie była w stanie pomieścić więcej tych problemów.

– Tom nie jest złym człowiekiem – dodałam po chwili. – Jest wściekły i to pokazuje. Ma prawo, bo naprawdę go wkurwiłam i czuł się oszukany, wykorzystany. Zachował się po tym jak skończony fiut, zostawiając mnie samą, ale... Ale jest dobrym prawnikiem. Wierzę, że zdaje sobie sprawę z tego, jaka jest prawda o Orsonie. I że pozwoli wygrać sprawiedliwości.

– Nie wierzę, że go bronisz – mruknął Rowan. – Jasne, czaję, że postąpiłaś źle okłamując go, ale... Kurwa mać – zaklął, wstając z kanapy. – Tylko zwykli skurwiele zostawiają kobietę samą po tym jak zrobili jej dziecko. On powinien cię chociaż, kurwa, zapytać czy chcesz zatrzymać ciążę. Nie wciskać Ci pierdolone pieniądze na aborcję i myśleć, że ma to z głowy.

Rowan przeszedł się nerwowo po całej, niewielkiej zresztą, długości sypialni.

– To tak niemiłosiernie mnie wkurwiło – mruknął wściekle. – Mam nadzieję, że Tom zamierza wrócić do tych czeluści piekła, z których tu wypełzł. Addie przeszła wystarczające gówno w swoim krótkim życiu i nie potrzebuje do tego powrotu gównianego ojca.

WICKED NIGHT [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz