rozdział 9

1.8K 57 6
                                    

- You're here, there's nothing I fear
And I know that my heart will go on
We'll stay forever this way
You are safe in my heart and
My heart will go on and on!

Chanel skrzywiła się na próbę śpiewu Violet. Zdecydowanie znienawidzi "Titanica" po dzisiejszym wieczorze. Z niezadowoleniem stwierdziła, że jest już ósma wieczorem, a Gabriel nadal nie wrócił.

- Muszę zadzwonić. - wstała.

- A co z DiCaprio? - zawołała za nią przyjaciółka.

- Zostawiam go dla ciebie. - posłała przyjaciółce pokrzepiający uśmiech i ruszyła do sypialni.

Odnalazła telefon i wybrała numer ukochanego. Martwiła się, ponieważ obiecał, że będzie w miarę szybko, a jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się siedzieć w pracy dłużej. Na pewno nie o tyle dłużej.

- Halo?

- Masz trzy sekundy, żeby wyjaśnić mi gdzie jesteś.

- Cześć kochanie, przepraszam ale mam urwanie głowy. Długo mnie nie było i muszę to wszystko ogarnąć.

- Kiedy będziesz?

- Jeszcze trochę mi zejdzie. Nie czekaj na mnie.

- Żartujesz sobie ze mnie?! Wsadziłeś mi tu Violet, która schlała się w trzy dupy, ledwo kontaktuje, a ja jestem tu całkiem sama! - nie przejmowała się wysokim tonem. - Dlaczego mnie zostawiasz?

- Skarbie wróciłam! - zamarła kiedy usłyszała kobiecy głos w słuchawce.

- Aaa...no chyba, że masz lepsze zajęcie. - odchrząknęła by jej ton był niewzruszony.

- Chanel to nie tak...

Przerwała połączenie.

Bezwiednie opadła na łóżko i zaniosła się płaczem. Mogła to przewidzieć, że w momencie, kiedy mieli kryzys znajdzie sobie kogoś innego. Liczyła na niego. Był jedyną osobą, dla której zrobiłaby wszystko. Przestała przejmować się wszystkim. W tym momencie czuła jedynie ból. Ból, który rozrywał ją kawałek po kawałku. Miażdżył jej serce i przyprawiał o duszności. Nie poczuła nawet, kiedy Violet znalazła się obok niej.

- Kochanie co się dzieje? - mimo stanu zachowała powagę. - Hej, spójrz na mnie. Co się dzieje?

- Możemy jechać do ciebie? - pociągnęła nosem. - Mogę u ciebie przenocować?

- Co się stało?!

- On...on kogoś ma. - opadła w objęcia przyjaciółki.

- Gabriel? Dziewczyno co ty mówisz?

- Jedźmy do ciebie. Błagam. - spojrzała na nią błagalnie. - Zabierz mnie stąd.

- Zamówię taksówkę.

Chanel skinęła głową. Powoli podniosła się z łóżka i udała się do garderoby. Spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyła w kierunku salonu. Chwyciła kartkę i napisała list do Gabriela. Następnie w towarzystwie Violet skierowały się do wyjścia. Nie mogła przestać płakać, a stan przyjaciółki nie pomagał.

Po chwili wsiadły do taksówki, a po podaniu adresu ruszyły w kierunku Harlemu. Chanel wyłączyła telefon, kiedy po raz kolejny Morris próbował się z nią skontaktować. Nie chciała z nim rozmawiać. Marzyła tylko o tym by upić się do nieprzytomności i zapomnieć o wszystkim, co się wydarzyło.

***

Od trzech godzin siedziała na balkonie w mieszkaniu przyjaciółki. Wypiła więcej alkoholu niż przez całe swoje życie. Kończyła właśnie trzecią butelkę wina. Violet już dawno spała. W końcu sama nie oszczędzała z alkoholem. Chanel odetchnęła i zdecydowała się włączyć telefon. Musiała znaleźć sobie zajęcie, a nic tak nie zabija czasu, jak Instagram. Od razu dostrzegła setki nieodebranych połączeń i wiadomości.

cleaned up #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz