22

51 7 1
                                    

Wparowałem do pokoju chłopaka mocno trzaskając drzwiami. Mój plecak wylądował gdzieś pod komodą. Zdezorientowany odwrócił się do mnie. Nachyliłem się i podniosłem go przytrzymując pod kolanami, a następnie brutalnie rzuciłem go na łóżko. Nim zdążył zrobić cokolwiek dodatkowo przygwoździłem go do niego.

- Do szkoły się kurwa chodzi - warknąłem wisząc nad nim.

Wpatrywał się we mnie tym zamglonym wzrokiem. Pulchne, błyszczące usta lekko rozdziawił. Nic nie mówił przetwarzając informacje. Cały czas tylko się patrzył na mnie.

- Ile jeszcze mam czekać, co? Jak ty później nadrobisz te wszystkie lekcje?

Przypatrywałem się jeszcze moment, aż postanowiłem się odepchnąć i usiąść. Wtedy dopiero spostrzegłem, że ma na sobie tylko rozpięte spodnie, przez które bezwstydnie wyglądały granatowe bokserki. Znów powróciłem do mało rozumiejącej twarzy Jimina. Przypomniała mi się pewna sytuacja w łazience. W dalszym ciągu nie wiem co przejebałem, ale to teraz szczegóły.

- Wiesz co Jiminnie? - mruknąłem obniżając głos z każdym centymetrem bliżej jego twarzy - Twoja urocza buzia, ten wzrok, kolor twoich pyzatych policzków - przeniosłem swoje kolana pod jego i podsunąłem mniej więcej na wysokość bioder chłopaka - Daje mi pełen obraz tego.

Złapałem krocze Parka. Na ten gest mocno zacisnął usta i oczy przybierając ciemniejszej barwy. Nawet się nie odważył ruszyć z dawna wolnymi dłońmi. Zadowolił mnie ten efekt. Chciałem się ponownie odsunąć, gdy Jimin nagle ożył i przyciągnął mnie do namiętnego pocałunku. Szybciej spodziewałbym się, że z dnia na dzień jego ojciec zmieni płeć niż tego.
Mimowolnie mruknąłem wyrażając swoją aprobatę i pogłębiłem pocałunek. Robiliśmy za ryby bez dostępu do tlenu dopóki młodszy nie odważył się wkraść palcami pod mój sweter.
Złapałem jego nadgarstki i stanowczo odsunąłem powracając do siadu.

- Co w ciebie wstąpiło, Chimmy? - spytałem z lekkim rozbawieniem.

- Ja... Najpierw nie wiedziałem co się dzieje. Później chciałem wiedzieć jak daleko się posuniesz. I ostatecznie... - tak się zawstydził, że aż jego twarz wykrzywiła się w coś na wzór bólu. Chciał ją zakryć dłońmi, jednak skutecznie mu to uniemożliwiłem.

- Ci się spodobało - dokończyłem z uśmiechem. Nie musiał mi odpowiadać. Stopniowo rosnąca górka tuż przed tą należącą do mnie mówiła sama za siebie.

Rozszerzyłem jak tylko się da przerwę w spodniach Jimina i zacząłem ostrożnie masować jego wypukłość. Zareagował ciężkim westchnieniem, a oczy zawędrowały w górę.

- Lubisz to? - celowo obniżyłem głos. Chłopak kiwnął nieznacznie głową. Przyspieszyłem ruchy, co spotkało się z niemym jękiem. - Pytam. Lubisz to?

- T-tak... - wysapał pełen podniecenia.

- To świetnie. W takim razie nie będziesz miał problemu z dokończeniem - zabrałem rękę i siebie całego.

- Yoongi, błagam... - jęknął żałośnie

- Olałeś szkołę to teraz masz za swoje.

Jimin nie przestawał marudzić i się użalać, a ja nie odpuszczałem. Wyjąłem losowy zeszyt i kazałem mu przepisywać notatki. Sam w międzyczasie sprawdzałem zadaną mu przeze mnie pracę domową i tworzyłem na jej zasadzie notatki w notatniku specjalnie przeznaczonym na korepetycje tego testosteronu co jakiś czas przypominając mu o początku naszego dzisiejszego spotkania. Jestem okrutny, ale jest to cholernie przyjemne doprowadzać go do tego typu stanów.

- Pierdol się - mruknął, kiedy znów ,,przypadkiem" musnąłem jego udo.

- Przynajmniej jutro nie opuścisz lekcji, zgadza się? - powiedziałem melodyjnie pewien jednej odpowiedzi.

- Nie - teraz to na poważnie mnie zaskoczył - Mam zwolnienie lekarskie do końca miesiąca. Tata mi je wystawił.

- Czyli chcesz mi przekazać, że niepotrzebnie cię maltretuję? - Park przytaknął - Czemu nie powiedziałeś wcześniej?

- Sam nie wiem - wymamrotał, a ręką dyskretnie potarł swoje podbrzusze

- A pieprzyć te zeszyty - gwałtownym ruchem opróżniłem biurko i pociągnąłem landrynę tak, by na nim usiadł - Mam tu swojego chłopa w potrzebie.

Kujon | YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz