-22-

465 26 36
                                    

Pov: Will.
-TATA?! MAMA CIĘ TU WYSŁAŁA?-Nie wierze, że moja mama wezwała GO jako tego super kierowcę. Jeszcze te słowa Mike'a.. boże przecież mój tata o ile mogę go tak w ogóle nazwać jest największym homofobem na świecie! Ręce ze stresu zaczęły mi się trząść i pocić. Strach jaki wtedy odczuwałem był niewyobrażalny. Czy to normalne, że boje się własnego ojca? Wolałem Bob'a 1000 razy bardziej niż Lonnie'go. A on.. nie żyje z mojej winy.. Gdyby nie ja to by sobie spokojnie żył szczęśliwie z moją mamą. Dlaczego to ja nie mogłem umrzeć zamiast jego?

-Mhm.. no to ciekawie sobie żyjesz syneczku. Dotychczas tylko podejrzewałem, że jesteś pedałem, a tu proszę! Mój syn naprawdę jest gejem! Kogo ja urodziłem?! Ty nie jesteś człowiekiem.. A TYM BARDZIEJ NIE MOIM SYNEM! NIE MOŻESZ BYĆ NORMALNY JAK JOHNATAN I ZNALEŹĆ SOBIE PIĘKNEJ DZIEWCZYNY?-Zaczął się na mnie wydzierać. Ciekawe czy wie, że ta piękna dziewczyna to siostra Mike'a.. z resztą. Nie ważne. Kątem oka widziałem przerażenie jak i złość w oczach Mike'a. Bardziej niż o siebie bałem się, że ten psychopata zaraz na niego naskoczy.. No nic. Trzeba się mu w końcu postawić. Dobra Will.. dasz radę..

-MAM TAKIE SAMO PRAWO DO MIŁOŚĆ JAK KAŻDY! KAŻDY KOGO ZNAM TO ROZUMIE OPRÓCZ CIEBIE! MAMA, JOHNATAN, MOI PRZYJACIELE, RODZICE MIKE'A. WSZYSCY TYLKO NIE TY!-Zrobilem to. Wydarłem sie na niego jak nigdy ze łzami w oczach. Co prawda oberwało mi sie w twarz, ale cóż.. było warto. No nie? Lepszego ojca se wymarzyć nie mogłem.

-Prawo do miłości? Ty nie masz żadnych praw. Na nic sie nie przydajesz na tym świecie! Naprawdę sie czasami zastanawiam czemu matka cię dalej w domu trzyma! Albo czemu ten pedzio cię niby kocha! Nie zdziwiłbym się gdyby tak naprawdę cię nie kochał i tylko robił sobie z ciebie żarty! Takich jak ty nie można kochać. Zrozum to. A teraz chodź do samochodu! Obiecałem matce cię zawieść bezpiecznie do domu.-Stałem jak wryty. Wiedziałem, że traktuje mnie okropnie, ale nie sądziłem, że może mówić tak okrutne rzeczy.. Czemu nie mogę mieć normalnego kochającego ojca? A może to we mnie jest problem? Może on ma racje? Spojrzałem się ze łzami w oczach na Mike'a, który już sam ledwo wytrzymywał. Nagle zobaczyłem w jego oczach złość.

-Przepraszam, ale Will ma takie same prawa jakie ma każdy inny człowiek na świecie i to nie panu decydować o jego życiu! Jesteś jego ojcem powinieneś go wspierać i kochać, a zamiast tego wyzywasz go od najgorszych, popychacz, bijesz i wole nie wiedzieć co jeszcze! Nawet gdy zaginął pan się tym nie przejął!-Podniósł na niego głos. Cieszyłem się, że Mike mnie broni, ale bałem się, że mój ojciec zaraz się na niego rzuci.

-Mike.. nie wart-Chciałem dokończyć jednak ten mi nie pozwolił.

-Nie Will! On cię nie traktuje nawet w jednym stopniu dobrze! Nigdy cię nie traktował! Nie pamiętasz jak w środku nocy przychodziłeś do mnie cały zapłakany przez tego psychopatę?-Powiedział chłopak. Co prawda to prawda.. było tak dość często i zdarza się to do dziś.. zaniemówiłem i przyglądałem się wkurzonej twarzy Lonnie'go.

-Żaden gówniarz nie będzie mi mówił jak mam wychowywać mojego syna! A TERAZ DOWIDZENIA! WILLIAM IDZIEMY DO TEGO PIEPRZONEGO SAMOCHODU W TEJ CHWILI!-Wykrzyczał pełen złości, po czym pociągnął mnie za rękę w kierunku samochodu. Teraz już nie powstrzymywałem płaczu. Łzy ciekły mi jak szalone. Ostatni raz spojrzałem na Mike'a przez szybę samochodu i odjechałem w kierunku domu. Cała droga minęła w bardzo nie komfortowej ciszy przepełnionej nienawiścią. Znaczy no prawie ciszy nie licząc mojego łkania.

Dojechaliśmy do domu. Ojciec nawet na mnie nie patrząc zatrzymał się przy nim dając mi znak abym wyszedł z jego samochodu w tej chwili. Tak tez zrobiłem. Wybiegłem z jego auta kierując się do domu, a następnie do pokoju, który zakluczyłem na klucz.

Miałem w głowie za dużo negatywnych myśli. Nie dość, że to wszystko związane z drugą stroną, łupieżcą umysłów i wiele innych Wyniszczyły  mi psychikę to jeszcze on. Zacząłem wbijać sobie paznokcie w reke z nadzieją, że to wszystko co się dzieje w mojej głowie zaraz ucichnie. Wbijałem je coraz to mocniej. Ręka zaczynała mnie bolec coraz bardziej jak i oczy od ciągłego płakania. W końcu zauważyłem, że cała moja ręka jest we krwi.. Jak ja mogłem dopuścić się do czegoś takiego? Pobiegłem szybko do kuchni w celu znalezienia bandaży. Zabandażowałem  sobie niemal, że całą lewą rękę i starałem się uspokoić.

Pov: Mike.
Wiedziałem, że jego ojciec to palant, ale nie wiedziałem, że jest AŻ TAK ŹLE. Było mi w cholerę żal chłopaka. Nie zasłużył na takie traktowanie.. Wiedziałem, że chłopak potrzebuje teraz czasu, dlatego postanowiłem, że jutro przyjdę sprawdzić jak tam u niego. Podczas całej tej kłótni przypomniało mi się, że mój ojciec wciąż nie wie o mojej orientacji jak i o chłopaku.. Na tą myśl ręce zaczęły mi się pocić. Moja mama wie, a on wciąż nie.. prędzej czy później się dowie, lecz póki co nie zamierzam mu nic mówić. Jak się dowie to się dowie i trudno.

Rozmyślałem tak nad tym wszystkim aż usłyszałem  telefon. Wstałem i podszedłem do urządzenia, a następnie je odebrałem.
-Halo? Rodzina Wheeler'ów z tej strony.
-No poważnie ci powiem. Dobra nie ważne. CZESC MORDO! Ogólnie to sprawa jest bo nie umiem się zdecydować jaki kolor ścian ma być w pokoju waszych dzieci w moim domku. Purpurowa zieleń czy może jednak gejowy purpur? A może odcień brudnej szczoteczki do zębów? Albo wiesz co? Gejowy purpur dam do waszej sypialni bo się bardziej z wami skomponuje a do waszych dzieci walne odcień groźnego geparda! Tak to jest to! A tak w ogóle to jak u ciebie?-Zgadnijcie kto to. Oczywiście Lucas. Nie powiem lekko poprawił mi humor samą swoją głupotą jednak i tak nie miałem zbytnio nastroju do rozmowy.

-Lucas.. czy ty się mnie pytasz o kolor ścian w kartonowym domku? Co to są w ogóle za nazwy?! Boje się co ty masz w tym swoim pustym łbie. Naprawdę.

-O boże no boże, czy ty nie rozumiesz jakie to ważne? W tak w ogóle to zajebałem  ci mydło z łazienki gdy nie patrzyłeś. Miałem ci nie mówić tak jak Will'owi, ale cóż.. Lucas lojalny sprzeda ci chleb nie legalny no nie? Jestem dobrym kumplem.-Myślałem, że się zaraz załamie przy tym telefonie. Typ wymyślił sobie jakieś motto czy cokolwiek to jest..

-Załamujesz mnie czasem.. chwila. ZABRAŁEŚ MI MYDŁO? CO JEST Z TOBĄ NIE TAK!? MYŚLAŁEM, ŻE TYLKO WILL'OWI KRADNIESZ BO MA JAKIEŚ NIEZWYKLE.

-No powiem ci tak. Will'a są zdecydowanie lepsze bo są to moje ulubione mydła i nie wiem skąd on je bierze, ale twoje miało fajny kolor, wiec nie mogłem się powstrzymać.. sory.-Przyznał czarnoskóry.-Chcesz się w zamian za to wybrać może na lody..?-Spytał chłopak.

-No w sumie.. to okej. Widzimy się o 18:00 pod Ahoy. Do zobaczenia!!-Pożegnałem się z chłopakiem i odłożyłem słuchawkę. Wypad z kumplem dobrze mi zrobi.. Może mi coś doradzi. Jego rady są zazwyczaj głupie, ale czasem poradzi coś doradzić.

Była 17:21. Zacząłem się szykować do wyjścia. Otwierając szafe znalazłem coś co przykuło moją uwagę..

————————————————————
HEJKA!! WIELBIĘ WSZYSTKICH KTÓRZY DALEJ CZYTAJĄ TĄ KSIAZKE 😭😭 NAPDAWDE. KOCHAM WAS WSZYSTKICH I POWIDZENIA W PRZETRWANIU W SZKOLE 🥹

Love you more than anything // BylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz