Miałem zrobioną już polowe dzieci. Spojrzałem się na już gotową figurkę Will'a i zdałem sobie sprawy, że chłop nie ma uszu.
-Cholera! Jaki on miał kształt ucha..-Starałem sobie przypomnieć lecz na próżno. No nic. Pozostaje mi tylko pojechanie do jego domu i zrobienie tajnego zdjęcia ucha. Czemu tajnego? Bo wątpię, że Mike mnie wpuści do jego domu, po tym jak ukradłem mu mydło. A nawet gdyby już wpuścił to by mi nie pozwolili zrobić mu zdjęcia ucha. Zazdrośnik z niego..Spakowałem swój aparat, którego używałem raz na dwa lata, lornetkę aby bacznie ich obserwować i wyciągnąłem rower.
Ruszyłem w stronę jego domu mając w głowie perfekcyjny plan jak to zrobić aby pozostać niezauważonym.
Gdy byłem jakieś dwie minuty od jego domu, zaparkowałem rower za jakimś drzewem. No
bo wiecie. Co gdyby mnie zauważyli?Podszedłem bliżej i wyciągnąłem lornetkę. Skierowałem ją na okno w salonie, jednak tam ich nie było. Polazłem, więc od strony kuchni. Bingo. Wlazłem w krzaki i czekałem z aparatem na odpowiedni moment.
Po pięciu minutach przytulili się. Jak uroczo.. stwierdziłem, że jest to strasznie urocze i przy okazji Will stoi pod idealnym kątem i widać perfekcyjnie jego prawe ucho. Nakierowałem w nich aparatem i zrobiłem zdjęcie. Zapomniałem o tym głupim fleshu...
-KUŹWA!-Wydarłem się i uderzyłem lekko w aparat. Okno było otwarte, więc już po mnie.. przynajmniej mam zdjęcie jego ucha.
Pov: Mike
Gdy zauważyłem światło dobiegające zza okna lekko się wystraszyłem. Spojrzałem w tamtą stronę i usłyszałem wrzaśniecie Lucas'a. Chwila. Czy on nam właśnie zrobił zdjęcie z krzaków?-Lucas!? Co ty tu robisz? I CZEMU ROBISZ NAM ZDJĘCIA!?-Wykrzyczał tak samo jak ja oszołomiony jak i zdenerwowany Will.
-Em.. fajne masz prawe ucho, wiesz? Z takim to już śmiało na casting do dobrego filmu możesz iść.-Powiedział czarnoskóry.
-Ty mnie przerażasz!
-No to ten.. ja już pójdę.. PA!-Pożegnał się z nami nasz przyjaciel i gdzieś polazł.
-Nie wytrzymam z nim kiedyś..Pov: Will
Był już wieczór. Moja mama godzinę temu powinna już wrócić, a Johnatan to już w ogóle trzy godziny temu. Zacząłem się o nich strasznie martwić zwłaszcza, że zawsze byli punktualni. Bałem się, że coś im się stało. Ręce zaczęły mi się lekko trząść, a moje ciało pocić. Mike widząc w jakim jestem stanie, podszedł do mnie.-Hej, Will? Wszystko w porządku?
-Co jak jej się coś stało?-Spytałem, ale chłopak popatrzył na mnie z zdezorientowaną miną.
-Co? O czym ty mówisz? Powiedz wszystko po kolei.. i spokojnie Willy.. jestem tu. Pamiętaj.
-Jest już dwudziesta druga, a ich dalej nie ma w domu! Moja mama kończy pracę o dwudziestej pierwszej i się nigdy nie spóźnia! O moim bracie nawet nie wspomnę.. Boje się o nich..-Powiedziałem ze łzami w oczach.
-Może pojechała do sklepu czy coś. Napewno wszystko jest dobrze.-Odparł chłopak. Siedzieliśmy na kanapie, więc się do mnie przybliżył i mocno przytulił. Chwile później lekko się uspokoiłem.Pov: Mike
Chłopak leżał ma moich kolanach, a ja lekko głaskałem go po włosach. Will praktycznie już spał. W tym momencie wydawał mi się jeszcze bardziej uroczy niż zwykle. Sam zacząłem się lekko martwić o panią Byers oraz o Johnatan'a. Siedziałem w takiej pozycji jeszcze chwile, aż usłyszałem telefon. Nagle mój przyjaciel zerwał się z moich kolan i jak wcześniej wyglądał jakby zaraz miał zasnąć, tak teraz wygląda jakby wypił cały garnek kawy. Podbiegł do telefonu i odebrał.-Halo!? Mamo?! To ty?-Spytał chłopak ze stresem. Z jego mimiki wywnioskowałem, że coś się musiało stać. Powoli zaczynały mu się zbierać łzy w oczach.-J-jasne.. rozumiem, ale wszystko u niego okej?-Odparł grzybowiec.-JAK MAM BYĆ SPOKOJNY!? Przepraszam.. nie chciałem krzyczeć.-W tej chwili zrobiło mi się go żal. Cały czas przeprasza, za najmniejsze rzeczy..-Dobrze.. czyli jutro o 14 przyjedziesz? Okej. Pa.. też cię kocham.-Pożegnał się z najprawdopodobniej jego mamą. Chłopak popatrzył się na mnie z bólem w oczach po czym się momentalnie rozpłakał. Upadł na ziemie, zaczął się cały trząść.
-Will! Boże! Co się stało?-Zapytałem się go, a następnie do niego podbiegłem.
-Johnatan.. on.. miał wypadek! Jakiś p-pijany kierowca wjechał w jego auto i..jest w szpitalu! Nie wiem co robić..-Wytłumaczył mi. Co? Nie mogłem w to uwierzyć.
-O mój.. To straszne.. Uh! Dlaczego ludzie jeżdżą po pijaku!? Nie rozumiem tego!-Will był w okropnym stanie. Cały się trząsł i nie potrafił złapać oddechu. Wtuliłem go we mnie i zacząłem delikatnie głaskać go po plecach w celu uspokojenia go.-Spokojnie.. wyjdzie z tego. Jest twardy..
-M..mam nadzieje!Kilka minut później Will zasnął wtulony w mój tors na podłodze przy ściśnie, a ja nie mogłem się na niego napatrzeć.. W tej chwili wyglądał tak uroczo i niewinnie, że nie rozumiałem dlaczego go to wszystko spotkało.. I nigdy sobie nie wybaczę, że sam go okropnie zraniłem. Nie wiem czy nawet nie najbardziej z całej drużyny. Czuje się z tym okropnie! Cały czas łzy cisnęły mi się do oczu i mimo tego, że mogłem się swobodnie rozpłakać gdyż chłopak spał, to z jakiegoś powodu nie chciałem. Odganiałem je cały czas. Coś koło pierwszej w nocy zasnąłem z wyczerpania.
Pov: Joyce.
Gdy tylko dowiedziałam się co się stało mojemu synowi, nie potrafiłam się z tym pogodzić.. dlaczego akurat moje dzieci muszą trafiać takie okropności?Odrazu pojechałam do szpitala. Przypomniało mi się, że przecież Will wciąż jest sam w domu, chyba z Mike'iem, więc jednak chyba nie sam. Stwierdziłam, że zadzwonię do niego gdy tylko będę mogła. Narazie musze się dowiedzieć o stanie mojego synka..
-Przepraszam, siedzę tu już od godziny, a wciąż nic nie wiem! Powiedzcie mi co się stało z moim synem!-Powiedziałam rozpaczliwie jednak wciąż z lekką złością i agresją.
-Proszę nam wybaczyć.. lecz jedyne co narazie możemy pani powiedzieć, to to, że nie jest u niego dobrze.. myślę, że będzie musiał posiedzieć tu z tydzień.-Odparł jeden z lekarzy. Tydzień? Oni sobie żartują prawda?
-O Boże.. w takim razie poczekam tutaj do jutra! Nie zamierzam opuszczać mojego dziecka na chociażby minutę!-Wykrzyczałam na cały korytarz, a następnie podeszłam do telefonu, który był praktycznie przy sali Johnatana i wybrałam numer do Will'a.Opowiedziałam mu o wszystkim. Będzie musiał zostać dzisiejszą noc sam na sam z Mike'iem. Mam nadzieje, że Karen mnie nie zabije..
————————————————
CZESC! NIE WIERZE, ŻE TA KSIĄŻKA MA 1 K WYŚWIETLEŃ!! DZIEKUJE<33 POSTARAM WAM SIE NAPISAĆ JAKIS DŁUŻSZY ROZDZIAŁ NIEDŁUGO! I jakby co to ten cały bal bedzie za jakies dwa dni (w książce za dwa dni XDDD) bo nie pamietam jaki jest teraz u nich dzien 👍.
Jeszcze raz dziekuje i życzę miłego dnia/nocy!
CZYTASZ
Love you more than anything // Byler
RomansaWilliam Byers, 16 letni chłopak zakochany w swoim najlepszym przyjacielu - Mike'u Wheelerze Nie bedzie tu tylko pov Will'a :) Prosze niech ktokolwiek to przeczyta😭