-15-

701 34 100
                                    

Miałem zrobioną już polowe dzieci. Spojrzałem się na już gotową figurkę Will'a i zdałem sobie sprawy, że  chłop nie ma uszu.
-Cholera! Jaki on miał kształt ucha..-Starałem  sobie  przypomnieć lecz na próżno. No nic. Pozostaje mi tylko pojechanie do jego domu i zrobienie tajnego zdjęcia ucha. Czemu tajnego? Bo wątpię, że Mike mnie wpuści do jego domu, po tym jak ukradłem mu mydło. A nawet gdyby już wpuścił to by mi nie pozwolili zrobić mu zdjęcia ucha. Zazdrośnik z niego..

Spakowałem swój aparat, którego używałem raz na dwa lata, lornetkę aby bacznie ich obserwować i wyciągnąłem rower.

Ruszyłem w stronę jego domu mając w głowie perfekcyjny plan jak to zrobić aby pozostać niezauważonym.

Gdy byłem jakieś dwie minuty od jego domu, zaparkowałem rower za jakimś drzewem. No
bo wiecie. Co gdyby mnie zauważyli?

Podszedłem bliżej i wyciągnąłem lornetkę. Skierowałem ją na okno w salonie, jednak tam ich nie było. Polazłem, więc od strony kuchni. Bingo. Wlazłem w krzaki i czekałem z aparatem na odpowiedni moment.

Po pięciu minutach przytulili się. Jak uroczo.. stwierdziłem, że jest to strasznie urocze i przy okazji Will stoi pod idealnym kątem i widać perfekcyjnie jego prawe ucho. Nakierowałem w nich aparatem i zrobiłem zdjęcie. Zapomniałem o tym głupim fleshu...

-KUŹWA!-Wydarłem się i uderzyłem lekko w aparat. Okno było otwarte, więc już po mnie.. przynajmniej mam zdjęcie jego ucha.

Pov: Mike
Gdy zauważyłem światło dobiegające zza okna lekko się wystraszyłem. Spojrzałem w tamtą stronę i usłyszałem wrzaśniecie Lucas'a. Chwila. Czy on nam właśnie zrobił zdjęcie z krzaków?

-Lucas!? Co ty tu robisz? I CZEMU ROBISZ NAM ZDJĘCIA!?-Wykrzyczał tak samo jak ja oszołomiony jak i zdenerwowany Will.
-Em.. fajne masz prawe ucho, wiesz? Z takim to już śmiało  na casting do dobrego filmu możesz iść.-Powiedział czarnoskóry.
-Ty mnie przerażasz!
-No to ten.. ja już pójdę.. PA!-Pożegnał się z nami nasz przyjaciel i gdzieś polazł.
-Nie wytrzymam z nim kiedyś..

Pov: Will
Był już wieczór. Moja mama godzinę temu powinna już wrócić, a Johnatan to już w ogóle trzy godziny temu. Zacząłem się o nich strasznie martwić zwłaszcza, że zawsze byli punktualni. Bałem się, że coś im się stało. Ręce zaczęły mi się lekko trząść, a moje ciało pocić. Mike widząc w jakim jestem stanie, podszedł do mnie.

-Hej, Will? Wszystko w porządku?
-Co jak jej się coś stało?-Spytałem, ale chłopak popatrzył na mnie z zdezorientowaną miną.
-Co? O czym ty mówisz? Powiedz wszystko po kolei.. i spokojnie Willy.. jestem tu. Pamiętaj.
-Jest już dwudziesta druga, a ich dalej nie ma w domu! Moja mama kończy pracę o dwudziestej pierwszej i się nigdy nie spóźnia! O moim bracie nawet nie wspomnę.. Boje się o nich..-Powiedziałem ze łzami w oczach.
-Może pojechała do sklepu czy coś. Napewno wszystko jest dobrze.-Odparł chłopak. Siedzieliśmy na kanapie, więc się do mnie przybliżył i mocno przytulił. Chwile później lekko się uspokoiłem.

Pov: Mike
Chłopak leżał ma moich kolanach, a ja lekko głaskałem go po włosach. Will praktycznie już spał. W tym momencie wydawał mi się jeszcze bardziej uroczy niż zwykle. Sam zacząłem się lekko martwić o panią Byers oraz o Johnatan'a. Siedziałem w takiej pozycji jeszcze chwile, aż usłyszałem telefon. Nagle mój przyjaciel zerwał się z moich kolan i jak wcześniej wyglądał jakby zaraz miał zasnąć, tak teraz wygląda jakby wypił cały garnek kawy. Podbiegł do telefonu i odebrał.

-Halo!? Mamo?! To ty?-Spytał chłopak ze stresem. Z jego mimiki wywnioskowałem, że coś się musiało stać. Powoli zaczynały mu się zbierać łzy w oczach.-J-jasne.. rozumiem, ale wszystko u niego okej?-Odparł grzybowiec.-JAK MAM BYĆ SPOKOJNY!? Przepraszam.. nie chciałem krzyczeć.-W tej chwili zrobiło mi się go żal. Cały czas przeprasza, za najmniejsze rzeczy..-Dobrze.. czyli jutro o 14 przyjedziesz? Okej. Pa.. też cię kocham.-Pożegnał się z najprawdopodobniej jego mamą. Chłopak popatrzył się na mnie z bólem w oczach po czym się momentalnie rozpłakał. Upadł na ziemie, zaczął się cały trząść.

-Will! Boże! Co się stało?-Zapytałem się go, a następnie do niego podbiegłem.
-Johnatan.. on.. miał wypadek! Jakiś p-pijany kierowca wjechał w jego auto i..jest w szpitalu! Nie wiem co robić..-Wytłumaczył mi. Co? Nie mogłem w to uwierzyć.
-O mój.. To straszne.. Uh! Dlaczego ludzie jeżdżą po pijaku!? Nie rozumiem tego!-Will był w okropnym stanie. Cały się trząsł i nie potrafił złapać oddechu. Wtuliłem go we mnie i zacząłem delikatnie głaskać go po plecach w celu uspokojenia go.-Spokojnie.. wyjdzie z tego. Jest twardy..
-M..mam nadzieje!

Kilka minut później Will zasnął wtulony w mój tors na podłodze przy ściśnie, a ja nie mogłem się na niego napatrzeć.. W tej chwili wyglądał tak uroczo i niewinnie, że nie rozumiałem dlaczego go to wszystko spotkało.. I nigdy sobie nie wybaczę, że sam go okropnie zraniłem. Nie wiem czy nawet nie najbardziej z całej drużyny. Czuje się z tym okropnie! Cały czas łzy cisnęły mi się do oczu i mimo tego, że mogłem się swobodnie rozpłakać gdyż chłopak spał, to z jakiegoś powodu nie chciałem. Odganiałem je cały czas. Coś koło pierwszej w nocy zasnąłem z wyczerpania.

Pov: Joyce.
Gdy tylko dowiedziałam się co się stało mojemu synowi, nie potrafiłam się z tym pogodzić.. dlaczego akurat moje dzieci muszą trafiać takie okropności?

Odrazu pojechałam do szpitala. Przypomniało mi się, że przecież Will wciąż jest sam w domu, chyba z Mike'iem, więc jednak chyba nie sam. Stwierdziłam, że zadzwonię do niego gdy tylko będę  mogła. Narazie musze się dowiedzieć o stanie mojego synka..

-Przepraszam, siedzę tu już od godziny, a wciąż nic nie wiem! Powiedzcie mi co się  stało z moim synem!-Powiedziałam rozpaczliwie jednak wciąż z lekką złością i agresją.
-Proszę nam wybaczyć.. lecz jedyne co narazie możemy pani powiedzieć, to to, że nie jest u niego dobrze.. myślę, że będzie musiał posiedzieć tu z tydzień.-Odparł jeden z lekarzy. Tydzień? Oni sobie żartują prawda?
-O Boże.. w takim razie poczekam tutaj do jutra! Nie zamierzam opuszczać mojego dziecka na chociażby minutę!-Wykrzyczałam na cały korytarz, a następnie podeszłam do telefonu, który był praktycznie przy sali Johnatana i wybrałam numer do Will'a.

Opowiedziałam mu o wszystkim. Będzie  musiał zostać dzisiejszą noc sam na sam z Mike'iem. Mam nadzieje, że Karen mnie nie zabije..

————————————————
CZESC! NIE WIERZE, ŻE TA KSIĄŻKA MA 1 K WYŚWIETLEŃ!! DZIEKUJE<33 POSTARAM WAM SIE NAPISAĆ JAKIS DŁUŻSZY ROZDZIAŁ  NIEDŁUGO! I jakby co to ten cały bal bedzie za jakies dwa dni (w książce za dwa dni XDDD) bo nie pamietam jaki jest teraz u nich dzien 👍.
Jeszcze raz dziekuje i życzę miłego dnia/nocy!

Love you more than anything // BylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz