Rozdział 19

417 14 0
                                    

Operacja Wiktora przebiegła pomyślnie. Minęło sporo czasu zanim wrócił do pełni sił, ponad dwa miesiące spędził w szpitalu i na rehablitacji. Jego kości były mocno pogruchotane, doznał też silnego urazu mózgu. Pomimo komplikacji po drodze, czyli pojawienia się nagłego tętniaka i niespodziewanej operacji, Wiktor w końcu wyzdrowiał. Za tydzień miał wrócić do karetki, a na razie pracował z Rudą, przyjmując zgłoszenia.

Potockiego zamknięto w szpitalu psychiatrycznym. W trakcie próby samobójczej nie był pod wpływem żadnych środków psychoaktywnych, a po przebadaniu przez psychiatrę natychmiast skierowano go na oddział. Miał również odpowiadać przed sądem za próbę zabójstwa, lecz wyniki testów psychologicznych wyratowały go. Sąd nie przyznał wyroku, ostatecznie winiąc za to jego choroby psychiczne.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nela nie musiała zaglądać w kalendarz tego ranka, żeby dowiedzieć się jaki jest dzień. Ona to wiedziała. Czuła to. W końcu daty, w której omal się nie umarło raczej się nie zapomina, prawda? Początek maja. Ostatni dzień majówki. Jasne promienie słońca ogrzewały ziemię, zwiastując nadchodzące lato. Neli nie obchodziła pogoda. Tak naprawdę nic ją w tym momencie nie obchodziło. Czuła się obecna tylko ciałem tak, jakby jej dusza wydostała się na zewnątrz i fruwała beztrosko gdzieś w oddali, a ona funkcjonowała tylko dzięki mózgowi. Zwlokła się z łóżka dość wcześnie- przed dziewiątą. Nie mogła dłużej spać choć bardzo tego pragnęła. Najchętniej przespałaby cały dzień. Niestety jej, jak się okazało wcale nie tak bardzo zrujnowany, zegar biologiczny dał o sobie znać. Powoli poszła do łazienki, gdzie wykonała standardowe czynności: umyła zęby, uczesała włosy i związała w kucyk, umyła twarz i nałożyła delikatny krem. Zmusiła się do lekkiego makijażu. Będzie wyglądała lepiej dzięki czemu uniknie przynajmniej kilku zbędnych pytań o jej samopoczucie. Założyła jeszcze soczewki po czym udałą się do pokoju wybrać wygodny strój. Założyła brązowe dzwony z materiału i sweter w tym samym kolorze. Dodała jeszcze kolczyki dla lepszego efektu. Spojrzała w lustro. Idealnie. Przynajmniej z zewnątrz sprawiała pozory, że wszystko w porządku. Kiedy Nela wyszła z pokoju zastała głuchą ciszę. Nikogo nie było. Anna i Wiktor byli na dyżurze, a Czarek odsypiał granie z kolegami do późnej nocy. Nastolatka cieszyła się ze spokoju. Nie musiała nic udawać, uśmiechać się, ani rozmawiać. Mogła spokojnie zagotować mleko i nasypać karmy Jelly'emu. Dziewczyna postanowiła przygotować sobie jaglankę, do której dodała banana i orzechów. Wbrew pozorom, nie była typem człowieka, który w totalnym załamaniu nie miał ochoty na jedzenie. Ona zawsze była głodna. A przynajmniej w porze śniadaniowej. Zjadła w ciszy, co jakiś czas karmiąc psa. Musiał dostawać jedzenie w turach, bo inaczej pochłonąłby wszystko w parę sekund i (co bardzo prawdopodobne) zaraz potem zwrócił. Po skończonym posiłku Nela umyła naczynia, napiła się wody i wróciła do swojego pokoju. Zupełnie nie wiedziała co ze sobą zrobić. Ostatecznie zdecydowała się na swój tradycyjny sposób na nudę- naukę. Otworzyła książkę z biologii na ostatnim temacie i zaczęła czytać kilkostronicowy tekst o reakcjach anabolicznych i katabolicznych, które budują szlak metaboliczny. Była tak skupiona na powtarzaniu materiału, że podskoczyła z zaskoczenia, gdy jej telefon zapikał na znak przychodzącego powiadomienia. Nela przewróciła oczami, ale podniosła komórkę i odblokowała. To była tylko informacja o nowym poście na Instagramie. Nastolatka już chciała odłożyć smartfona, kiedy zobaczyła nazwę twórcy nowych zdjęć. Należała do Darii. Niemożliwe. Przecież ona praktycznie nic nie wstawia. Jej ostatni post był z 2020 roku i przedstawiał maskę karnawałową. Ciekawość zwyciężyła i Nela weszła w powiadomienie dzięki czemu została przekierowana na odpowiednią stronę. Jej oczom ukazała się fotografia ukazująca polskie morze. Pod spodem nie było jeszcze żadnych polubień. Nela wzięła głęboki wdech i nacisnęła na białe serce, powodując zmianę barwy na czerwoną. Wtedy do głowy wpadł jej pomysł. Pojedzie na swojego rodzinnego miasta. Odwiedzi groby rodziców i brata, przenocuje u babci i... Może uda jej się spotkać ze starymi przyjaciółmi. Nie widziała ich prawie rok? Ciekawe jak się zmienili. Czy ona też się zmieniła? Nie czuła zbyt dużej różnicy, ale gdyby cofnąć się myślami kilka miesięcy wstecz jej życie zupełnie wywróciło się do góry nogami. Nastolatka bez zastanowienia weszła na stronę PKP Intercity i wpisała nazwę rodzinnego miasta. Ogromną zaletą mieszkania w Warszawie była możliwość podróżowania wszędzie. Nawet do takiej dziury jak jej rodzinne miasto. Kupiła bilet kolejowy na dwunastą. Było po dziewiątej, więc miała jeszcze trochę czasu. Wyciągnęła z pod biurka pusty plecak. Aktualnie wszystkie jej książki znajdowały się w szafie i nie planowała ich stamtąd ruszać przed poniedziałkiem. Plecak mimo pozornie niewielkiej pojemności dał radę zmieścić dwie bluzy, parę spodni dresowych, jakąś oversize koszulkę, bieliznę, podstawowe kosemtyki, butelkę wody i kanapkę. Nela dorzuciła jeszcze psia miskę i karmę. Z takim asortymentem wyruszyła na stację. Zdecydowała się iść piechota. Nie było to szczególnie daleko, a została jej jeszcze niecała godzina. Założyła adudasy, zapięła smycz Jelly'emu i złapała za klamkę. Zawachała się i wróciła do kuchni. Chwyciła mały notes z długopisem i na szybko napisała notatkę:
"Aniu i Wiktorze,
w sensie mamo i tato, ale wciaż cieżko mi się przyzwyczaić tak do was mówić. Jadę na kilka dni do dziadków odwiedzić rodzinne miasto. Nie martwcie się, wrócę nim rozpocznie się szkoła. Wzięłam telefon, gdybyście chcieli zadzwonić. Kocham was, Nela"
Malutka kartkę umieściła na stole w jadalni z nadzieja, że zostanie zauważona. Potem na donre opuściła mieszkanie. Droga zajęła jej trochę ponad pół godziny. Dotarła na dworzec piętnaście minut przed planowanym odjazdem pociagu. Poszła jeszcze do kasy kupić dodatkowy bilet dla Jelly'ego. Jeździła już wcześniej pociagiem z poprzednim psem, ale Coffee był mały i zabierali dla niego transporter  dzięki czemu korzystał z komunikacji miejskiej za darmo. Dziewczyna trochę się stresowała, bo to miała być pierwsza podróż nowego czworonoga. Usiedli na ławce na dworcu i czekali. Ludzi było dość sporo, ale większość stała na peronie, z którego odjeżdżał pociag do Krakowa. Mało kto zmierzał w stronę starego miejsca zamieszkania Neli, bo badźmy szczerzy to maltukie miasteczko z kilkoma jeziorami i trójkatnym rynkiem nie budziło zachwytu. Pociag wjechał na peron kilka minut później. Nela zajęła miejsce w wyzanczonym przydziale. Na szczęście nikogo tam na razie nie było. Jelly szybko zaklimatyzował się w nowym miejscu i zasnał rozłożony na podłodze, a Nela włożyła w uszy słuchawki i postanowiła oddać się słuchaniu muzuki i podziwianiu widoków za oknem. Pociag ruszył. Czekały ich długie trzy godziny drogi. Nela nie przejmowała się zupełnie pochłonięta piosenką na spotifiy'u. 

SIEROTA - Na sygnale AWIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz