Rozdział 3

936 26 12
                                    

Nela siedziała w bazie i bazgrała po notesie od Anny.

- Cześć Nel - przywitał Czarek, wyciągając książkę z matematyki. - Jesteś mądra z matmy?

- Powiedzmy. O co chodzi?

- Pomożesz mi?

- W porządku, ale w czym mam ci pomóc?

- X i Y.

- Wyrażenia algebraiczne?

- Bo ja wiem.

- To co ty robisz na matmie?

- Zależy, albo śpię, albo jem, albo... - wymieniał Czarek.

- Okej, okej, dotarło. Nie ogarniasz. Pokaż tę książkę.

Chłopak podał jej podręcznik, a Nela przekartkowała. Znalazła zadania do wykonania, rzeczywiście dotyczyły wyrażeń algebraicznych. Wytłumaczyła mu jak je wykonać i sprawdziła czy jej słowa miały jakiekolwiek znaczenie. Niewiele w jego głowie pozostało, ale zawsze coś.

- Nudzi mnie już ta matma - jęknął Czarek.

- Myślę, że na dzisiaj wystarczy - rzekła Nela. - Chcesz coś zjeść?

- Czy myślisz, że odmówiłbym zjedzenia muffinki z bistro?

Udali się do "Pod kroplówką". Zamówili kawę i babeczki, a potem usadowili się wygodnie przy stoliku obok wejścia.

- Co z tobą będzie jak zakończysz leczenie? - zapytał zaciekawiony Czarek.

- Za parę dni przyjeżdżają po mnie dziadkowie i wracam z nimi do mojego miasta i szkoły. Zdam egzaminy i dokończę rok szkolny, a potem wyprowadzam się na stałe do Radomia do moich dziadków.

- Szkoda. Miałem nadzieję, że zostajesz w Warszawie. Polubiłem cię chociaż wydawałaś się dość sztywna. Kto mi teraz pomoże w matmie? - twarz chłopaka wykrzywiła się w grymasie.

- Daj spokój, na pewno ktoś się znajdzie. Benio, Wiktor czy Anka.

- Ostatnio kiedy prosiłem ich o pomoc dziwnym trafem wszyscy akurat mieli coś do zrobienia.

Nela zaśmiała się.

- Dasz sobie radę. Nie jesteś tak tępy jak z początku myślałam.

- Kujonka.

- Idiota.

Mimo obelg uśmiechali się do siebie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nela włączyła telefon i zaczęła przyglądać sklepy internetowe. Do balu ósmoklasisty został miesiąc. Z kolei do swojego miasta wróci na dwa tygodnie przed. Znalezienie idealnej sukni może być trudne, więc warto już wybrać fason, a potem tylko go kupić lub zamówić.

- Co tam robisz? - zapytała Anka, zaglądając jej przez ramię.

- A nic, przeglądam internet w poszukiwaniu sukni na bal.

- Bal?

- Ósmoklasisty, na zakończenie szkoły.

- Rozumiem. Może wolisz pojechać do sklepów w Warszawie? Mogę cię zabrać.

- Naprawdę?

- Pewnie czemu nie. Jesteś już praktycznie zdrowa, twoi dziadkowie maja po ciebie przyjechać za trzy dni. Jeśli wyrażą zgodę na wypisanie na żądanie, możesz zamieszkać ze mną i z Wiktorem przez parę dni.

- Dziękuję! To by było wspaniałe.

- Ale jest jeden warunek. Przed opuszczeniem szpitala zostaniesz zbadana. Muszę wiedzieć, że na pewno wracasz do zdrowia - rzekła poważnie lekarka. - Porozmawiam z pielęgniarkami, żeby skierowały cię na badania.

SIEROTA - Na sygnale AWIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz