Rozdział 21

387 15 23
                                    

Nadszedł długowyczekiwany dzień przez licealitstów. Przedstawienie. Nela pojawiła się w szkole z samego rana, chodź dzisiaj lekcje zostały odwołane. Szkoła była przygotowywana do przybycia gości; dekorowana, sprzątana. Samorząd szkolny zajmował się poczęstunkiem dla gości, a aktorzy powatarzali role przed próbą generalną. Spektakl był zaplanowany na godzinę siedemnastą. Anna, Wiktor i Czarek obiecali, że się pojawią. Udało im się tak powymieniać dyżurami, by zdążyli przyjść obejrzeć sztukę. Nela siedziała właśnie w łazience z Felicją i Kamilą i przygotowały się do próby generalnej.
- Nela, masz pożyczyć rozświetlacz? - zapytała Felicja, próbując doprowadzić swoje rude włosy do ładu.
- Zobacz u mnie w torebce. Powinien być - poleciła Nela, nachylając się nad lustrem, by domalować kreskę. Jak na razie szło jej podejrzanie dobrze. Zwykle już w połowie musiała zmywać i zaczynać od początku. Rzadko malowała się poza brwiami. Miała je kompletnie białe, niemal niewidoczne, dlatego nie widziała innego wyboru. Była tak przyzwyczajona do swojego widoku z kredką na brwiach, że bez niej czuła się dziwnie łyso.
- Stresujecie się? - zapytała Kamila. Nie grała żadnej roli w przedstawieniu, ale zajmowała się muzyką. Wraz ze szkolną kapelą tworzyli podkład pod wydarzenia w spektaklu. Kamila grała na skrzypcach. Dziewczyna była w tym naprawdę dobra, chodziła do szkoły muzycznej od kilkunastu lat.
- Trochę tak, ale myślę, że będzie w porządku - odparła Felicja. - I tak mam jedną z pobocznych ról, mało kto w ogóle mnie zauważy.
- Twoi rodzice na pewno - zaśmiała się Nela.
- Mama pewnie będzie wszystko nagrywać i wstawiać na Facebooka, a moje ciotki będą pisać pod spodem komentarze „Pięknie, Felciu. Pozdrawiamy serdecznie z wujkiem Marianem".
Cała trójka wybuchnęła śmiechem. Ta wizja była niezwykle zabawna i najprowdobodobniej słuszna.
- Co was tak bawi? - w łazience pojawiła się Ula. W rękach trzymała swój kostium i dużą tobrę z kosmetykami.
- A nic, po prostu wyobrażamy sobie naszych rodziców na przedstawieniu - wytłumaczyła Kamila.
- Wyobraź to sobie; twoja mama z ogromnym aparatem, stoi jedyna w tłumie i macha do ciebie - śmiała się Nela.
- Oby nie - rzekła Ula. - Mają się pojawić oboje z tatą.
- Moi też przyjdą - dodała Kamila.
- I moi - Felicja pokiwała zgodnie głową.
- Moi też - powiedziała Nela. Dziewczyny mimo, że były jej bliskimi przyjaciółkami nie wiedziały, że Nela ma adopcyjnych rodziców. Jakoś nie było okazji, żeby się tym podzielić. Zapisała sobie w głowie, że musi im to przekazać jak tylko przyjdzie odpowiednia pora.
- Dziewczyny, pośpieszcie się - do łazienki wpadła inna dziewczyna z koła teatralnego. - Próba zaraz się zaczyna.
Nela spojrzała na zegarek i rozszerzyła oczy w zdumieniu.
- Już jedenasta! Dziesięć minut temu powinnyśmy być na scenie!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziewczyny szybko pobiegły na próbę, co prawda trochę spóźnione na co nauczycielka zareagowała niezbyt pozytywnie, ale w końcu wszyscy rozpoczeli ostatnie powtarzanie scenariusza. Zajęło im to kilka godzin, ciągle powstawały nowe błędy i pomyśły. Ostatecznie skończyli chwilę przed trzecią po południu. Do spektaklu zostało nieco ponad dwie godziny, więc Nela z przyjaciółkami wyszły do podbliskiej restauracji na lunch. Przez to wszystko mocno zgłodniały. Wspólnie zjadły posiłek w miłej atmosferze, a potem wróciły do szkoły. Poprawiły makijaż, założyły kostiumy i ostatni raz przeczytały swoje kwestie. Wszystko było gotowe.
O wpół do piątej zaczęli się schodzić goście. Nela, Felicja i Kamila stały w drzwiach klasy, oglądając się wśród tlumu za swoimi rodzicami. Dostrzegli państwa Sarę i Darka, rodziców Kamili. Córka poszła się z nimi przywitać podczas, gdy pozostale dziewczyny wyglądały zza kurtyny na przybyłych.
- No i co my teraz mamy niby zrobić?! - nagle z sali od języka polskiego rozbrzmiał krzyk nauczycielki, prowadzącej szkolne koło teatralne. - To była nasza główna aktorka!
Nela i Felicja z zaciekawieniem zbliżyły się do pomieszczenia.
- Britney? Piotrek? Co wy tu robicie?
- Cześć mała - Piotrek przybił piątkę Neli, a Britney pochylała się nad leżącą na ziemii trzecioklasistką. - Mieliśmy wezwanie.
- Co my teraz zrobimy - lamentowała nauczycielka. - Ewelina była naszą główną aktorką.
- Podejrzewam, że będzie musiała Pani poszukać nowej aktorki - zasugerowała Britney. - Cukier wysoki. Piotrek podaj insulinę.
Ratownik wykonał powierzone zadania bez trudu.
- Czy dziewczyna choruje na cukrzycę?
- Nie mam pojęcia - odparła nauczycielka.
- Nie wydaje mi się - wtrąciła dotąd milcząca z boku dziewczyna. - Przyjaźnimy się z Eweliną o dłuższego czasu, więc raczej by mi powiedziała.
- Dobrze, zabieramy dziewczynę do szpitala na szczegółowe badania - zarządziła Briney. - Piotr, leć po nosze.
- Dokąd ją zabieracie? Muszę poinformować rodziców - nauczycielka koła teatralnego była mocno wystraszona.
- Do szpitala w Leśnej Górze. Bez obaw zajmiemy się nią.
- Dobrze...
Ratownicy opuścili szkołę z nieprzytomną nastolatką, poczas gdy nauczycielka zadzwoniła do rodziców dziewczyny.
- Co ja teraz zrobię? - westchnęła kobieta. - Prawie wszyscy goście już są, a ja nie mam osoby do roli Julii.
- Nela może ją zagrać - propozycja Leo była nagła i niespodziewana. Chłopak pojawił się w klasie, gdy zauważył zamieszanie i chciał dowiedzieć się o co chodzi.
- Ja?
- Znasz wszystkie kwestie na pamięć - Leo wzruszył ramionami.
- Świetnie! - wykrzyknęła o dziwo nauczycielka. Wcześniej nie brała Neli nawet pod uwagę do roli drugoplanowych, a teraz nagle chciała ją obsadzić jako jedną z najistotniejszych osób. - Idź się przebrać - poleciła. - Gdzie są maturzystki? Zaraz poproszę je żeby zrobiły ci makijaż.
Nela nie zdążyła zaprotestować, a już znalazła się na krześle otoczona gronem starszych dziewczyn, które starały się na ostatnią chwilę scharakteryzować ją do roli Julii. Rzucała Leo groźne spojrzenia. Była przerażona. Czytała Romea i Julię milion razy, ale w ogóle nie brała pod uwagę, że może ją zagrać. Teraz jej marzenie niespodziewanie się spełniało.
- Pośpieszcie się! Za dziesięć minut zaczynamy! - ponaglała nauczycielka, nerwowo krzątając się po klasie.
Goście już siedzieli na sali teatralnej. Dziwnie było ją widzieć tak zatłoczoną, gdy zwykle świeciła pustkami. Mało kto tam zaglądał poza uczniami koła teatralnego.
Nela przełknęła nerwowo ślinę, wyglądając zza kurtyny. Anka, Wiktor i Czarek już tam byli. Nela z zaskoczeniem dostrzegła na widowni również Darię i Maję. Poczuła przyjemne ciepło na sercu na widok przyjaciółek. To było urocze, że przejechały tyle kilometrów, by zobaczyć jej występ. Dziewczyna nie pamiętała, żeby uprzedzała je o wydarzeniu. Anka musiała je powiadomić. W każdym razie to było bardzo miłe.
- Na pewno będziesz świetna - dziewczyna odwróciła się z zaskoczeniem i zobaczyła za sobą uśmiechniętego Leo.
- No nie wiem.
- A ja wiem. Tak o tym marzyłaś, nikt nie zagra tej roli z taką pasją jak ty. Uwielbiasz tę sztukę.
Nela uśmiechnęła się wdzięcznie za komplement i wzięła głęboki wdech, poprawiając włosy.
- Jak wyglądam?
- Pięknie - odparł Leo. - Jak zawsze.
Nela nie zdążyła zareagować, bo już musiała wyjść na scenę. Przedstawienie się rozpoczęło. Na początku przedstawiono historię dwojga zakochanych ze zwaśnionych rodów. Scena po scenie zapoznawano widownię z postaciami i fabułą. Odegrana została także słynna scena z balkonem, w której Romeo wyznaje miłość ukochanej. Nela nie pomyliła żadnej kwestii, chodź nauczycielka za kurtyną odmawiała modlitwy, by wszystko prziebiegło idealnie mimo dotychczasowych przeszkód. Najwyraźniej jej modły nie zostały jednak wysłuchane.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nikt do końca nie wiedział co tak naprawdę się wydarzyło. Wszystko działo się zbyt szybko. Zaczęło się od ciemnego dymu. Zaraz potem jedna z dekoracji scenicznych zaczęła płonąć. Jasny, gorący ogień wzbudził panikę. Z głośników rozbrzmiały prośby o zachowanie spokoju i udanie się do wyjścia. Krzyk i ogólny hałas spowodował zdezorientowanie wśród aktorów, którzy w pierwszej chwili nie zrozumieli o co chodzi. Po chwili z zza kurtyny zaczęli kolejno wybiegać, grający w spektaklu. Na scenie pozostali jednak Nela i Leo.
- Nela! Leo! - nauczycielka zaczęła wołać. - Zejdzcie ze sceny!
Spanikowani nastolatkowie ruszyli w stronę płonącej kurtyny. Byli już prawie u celu, gdy ta nagle zerwała się i spadła z hukiem na deski teatru.
- O boże - przerażona Nela cofnęła się do tyłu, gdy płomienie zaczęły lizać jej stopy. Spojrzała z paniką na Leo. Chłopak bezradnie otworzył usta w szoku. Byli uwięzieni. Na środku płonącej sceny.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Anna, Wiktor, Czarek, Daria i Maja stali przed budynkiem liceum, z przerażeniem obserwując płonącą część teatru. Po chwili z drzwi wyłonili się uczniowie, którzy brali udział w spektaklu wraz z nauczycielką. Słychać było syreny straży i pogotowia. Na miejsce przyjechała też policja. Część ludzi stała, przyglądając się rozgrywanym dramatycznym scenom. Niektórzy kaszleli przez dym, który dostał się im do płuc.
- Gdzie jest Nela? - Anna podbiegła do nauczycielki z desperacją oczekując odpowiedzi. Nigdzie nie widziała adopcyjnej córki i martwiła się. Kobieta spojrzała na nią ze współczuciem w oczach.
- Proszę Pani, ja nie wiem jak to powiedzieć... Nela, ona... Jest uwięziona w budynku.
- JAK TO UWIĘZIONA?!
- Kurtyna zapaliła się i spadła na scenę, blokując drogę uczieczki jej i chłopakowi.
- TO DLACZEGO PANI TU JESZCZE STOI?! TRZEBA ICH RATOWAĆ!
- Zaraz ma się tu pojawić straż i...
- JAK TO ZARAZ!? MOJA CÓRKA JEST UWIĘZIONA W PŁONĄCYM BUDYNKU, A PANI MI MÓWI, ŻE POMOC ZARAZ PRZYJEDZIE!?
- Anka, uspokój się - u boku lekarki pojawił siè Wiktor. - Przecież wiesz, że Pani nic nie może zrobić. Wiele razy byłaś w takiej sytuacji.
- Ale ona tam jest, Wiktor! - wybuchła blondynka. - Nie mogę jej stracić!
- Nie stracisz - mąż wziął ukochaną w ramiona i przyciągnął do siebie, usiłując uspokoić. - Wszystko będzie dobrze...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nela rozejrzała się wokół w panice. Ogień odciął im wszelką drogę ucieczki. Pozostało im jedynie skakać ze sceny.
- Co my teraz zrobimy?! - krzyknęła do Leo.
- Musimy skakać!
- Żartujesz?! Przecież to za wysoko! Rozwalimy sobie kręgosłup i skończymy na wózku!
- Jeżeli tu zostaniemy spłoniemy żywcem!
Nela poczuła łzy zbierające się pod jej powiekami.
- Ja nie chcę umierać, Leo - powiedziała ciszej.
- Nie umrzemy - zapewnił chłopak. - Obiecuję.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Dlaczego to tak długo trwa? - denerwowała się Anka. Strażacy już się pojawili za moment mieli wchodzić do budynku.
- Aniu, spokojnie...
- Wiktor, przestań mnie uspokajać! Ona może tam zaraz spłonąć żywcem, a my tu stoimy jak gdyby nigdy nic!
- Anka...
W tym momencie Wiktor zamilkł, mrużąc oczy w zdezorientowaniu. Zza drzwi liceum wyłoniła się zakapturzona postać. Mimo osłony wydawała się dziwnie znajoma...
- Stój! - krzyknął lekarz ratownictwa. Nieznajomy zaczął uciekać. Wiktor rzucił się za nim w pościg. Po chwili dołączyli do niego policjanci.
Anka stała tam w osłupieniu, nie wiedząc co zrobić. Nagle poczuła kłukący ból w brzuchu. Zgięła się w pół z sykiem.
- Proszę Pani, wszystko w porządku? - zmartwiła się nauczycielka.
- Tak, po prostu trochę boli mnie brzuch - odpowiedziała Anka, krzywiąc sie. Niestety ból zamiast ustępować tylko narastał.
- Może jednak kogoś zawołam...
W tym momencie Anna chwyciła się za ławkę, opadając na ziemię.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Nela, musimy coś wymyślić. Nie zostało nam dużo czasu - powiedział Leo, cofając się do tyłu, gdy płomienie zaczęły się niebezpiecznie zbliżać w jego stronę. - Nela?
Dziewczyna nie odpowiedziała, zamiast tego osunęła się bezwładnie na ziemię.
- Nela! - Leo złapał ją nim dotknęła ognia. - Nela, nie zostawiaj mnie słyszysz! Musisz żyć! Anka sobie tego nie wybaczy! Ja sobie tego nie wybaczę! Nela, proszę cię! - zdesperowany Leo opadł na scenę z łzami spływającymi po policzkach. Stracił już wszelką nadzieję i po prostu siedział tam płacząc i prosząc Boga o litość.


SIEROTA - Na sygnale AWIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz