·  · You won't belive this ·  · ♡

368 25 5
                                    

               Jimin długo myślał nad tym, co powinien zrobić. Nie chciał być problemem dla przyjaciół i znajomych, ale wizja wracania do domu nie brzmiała dla niego dobrze. Ostatecznie doszedł do wniosku, że wrócenie na noc go nie zabije, a do tego czasu mógł zająć się sobą. Postawił więc na kupienie nowej kawy i przejście się do parku. 
          Dzień nie był przesadnie ciepły, więc ulice były nieco pustsze niż zazwyczaj, a odpowiednia godzina pozwoliła mu też nacieszyć się brakiem dzieci w okolicy. Musiał przyznać, że niesamowicie mu to odpowiadało. Bliskość natury, niewielka ilość ludzi i przyjemna muzyka w słuchawkach. Wszystko to skutecznie go relaksowało. W końcu mógł odpłynąć i zapomnieć o tym, co zdążyło go spotkać tego dnia i ogólnie. 

Park cieszył się chwilami spokoju i ostatecznie postanowił je spożytkować na pracę. Od dłuższego czasu pracował nad kilkoma projektami, a spokojne popołudnie w parku zdawało się być idealnym czasem na dopracowanie każdego z nich. 

          Tak więc wcześniej nudny i przeciętnie skrojony płaszcz został ukoronowany ciekawym rozstawieniem licznych kieszeni i wycięciem na plecach, które kształtem miało przypominać skrzydła nietoperza. Ostatecznie całość wykonana miała zostać z przezroczystego poliestru i jedynie nieznacznie zabarwionego szyfonu. Połączenie mogło wydawać się wręcz absurdalne, ale według projektu Parka zdawało się wyglądać naprawdę dobrze. 

     Jimin nie zdołał dopracować w pełni drugiego projektu, jednak z całego tego transu wytrącił go dzwoniący telefon. Chłopak westchnął cicho i sięgnął po urządzenie, odbierając je bez patrzenia na to, kto właściwie dzwoni. 

          – Wróć do domu. – Drżący głos Jiyoon postawił go natychmiast na nogi. – Proszę, wróć... Potrzebuję cię. 

          – Ji? Co się dzieje? – Różowowłosy zaczął pospiesznie zbierać swoje rzeczy do torby i kiedy tylko wszystko się w niej znalazło, szybkim krokiem ruszył na najbliższy przystanek autobusowy. 

          – Nie chcę o tym rozmawiać przez telefon... Po prostu wróć. Proszę. 

          – Już wracam, słońce, ale powiedz mi, o co chodzi? 

          – O rodziców, a o co może chodzić? – Jęk pełen niezadowolenia i wyraźnej irytacji zatrzeszczał w słuchawce przy uchu Jimina, na co ten westchnął cicho. – Przesadzili. Po prostu, kurwa, przesadzili, rozumiesz? Oni tak nie mogą...

          – No już już, za moment będę. – Wcisnął się pospiesznie do pierwsze autobusu, który podjechał i rozłączył się, chowając  telefon do zagraconej torby. 

               Jego droga do domu z głównego parku trwała zwykle dobre pół godziny. Tym razem jednak się pospieszył i wszystko co mógł, zamiast przejść to przebiegł, a to zaoszczędziło mu prawie dziesięć minut. Kiedy znalazł się już pod domem, nawet nie myślał zwalniać. Rozpędzony wpadł do środka, zrzucił niedbale buty i słysząc krzyki dochodzące z salonu, rzucił się biegiem w jego kierunku. 

          Nie do końca wiedział, czego się spodziewał. Ale chyba nie tego, że jego zwykle czuła i spokojna siostra w przeciągu dwudziestu minut z poirytowania przeskoczy na pełną histerię. 

          – Jesteście, kurwa, niepoważni? – Jej głos był piskliwy i dławiony łzami, co wcale nie ułatwiało komunikacji. 

          – Co się dzieje? – Jimin podszedł pospiesznie do siostry, a ta bez słowa więcej wpadła w jego ramiona, rozpłakując się jeszcze bardziej. – Na litość boską, co wyście jej zrobili? 

          – Nic. – rzuciła zupełnie obojętnie matka – Jiyoon postanowiła urządzić scenę tylko dlatego, że z ojcem zadbaliśmy o jej i naszą przyszłość. 

          – Chujowi w tym jesteście, więc się nie dziwię. – bąknął różowowłosy, kojąco gładząc włosy siostry. – Chcę jebane konkrety. O co chodzi? 

          – Nie przeklinaj w moim domu. 

          – To ty przestań rozpierdalać moją rodzinę. – Jimin spojrzał na nią pogardliwie, obejmując mocniej siostrę. – Mów, o co chodzi. 

          – Wielkie mi "halo". Znaleźliśmy jej dobrego kandydata na męża i ma za niego wyjść. Tyle. – Pan Park wyrzucił ramiona w powietrzę wyraźnie sfrustrowany całą tą sytuacją. – Ja się dokładnie tak poznałem z waszą matką, nasi rodzice nas umówili. I co? Wyszło nam na dobre. Jiyoon do jasnej cholery, przestań robić scenę. 

          – Odbieracie jej właśnie możliwość zdecydowania o tym, czy chce w ogóle kogoś poślubić, pomijając już kompletnie fakt, że zamykacie jej drogę na pokochanie kogokolwiek jej serce zechce. Jesteście obrzydliwi. I jeszcze oczekujecie, że wam zaklaszcze i ochoczo na to pójdzie? 

          – Och nie dramatyzuj, ślub będzie dopiero w przyszłym roku. – Matka obojga wywróciła oczami, siadając na kanapie. – Teraz mają być jak normalna para, chodzić na randki...

          – Pokazywać się mediom? – Jimin prychnął z niedowierzaniem. – Czasami naprawdę nie rozumiem jakim cudem śpicie w nocy. 

          – Uważaj sobie lepiej. – Pan Park rzucił mu oschłe spojrzenie, siadając obok małżonki. – Jeśli nie chcecie skończyć na ulicy i zobaczyć w gazetach, że para z was ćpunów i nieudaczników, to lepiej przestańcie ciągnąć tę szopkę i zajmijcie się swoimi zadaniami. Pomożesz Jiyoon przygotować się na jej pierwsze spotkanie z jej chłopakiem, tak? 

          Gdyby chodziło tu tylko o niego, Jimin by się sprzeciwił. Poszedłby się spakować i spałby w pokoju gościnnym Kimów. Ale nie mógł tego zrobić. Bo chodziło też o Jiyoon. A Jiyoon nie była gotowa wyjść z tej rodziny i żyć po swojemu. Nawet jeśli wiązało się to z porzuceniem marzenia o znalezieniu prawdziwej miłości. 
     Chłopak wymienił porozumiewawcze spojrzenia z siostrą i ugryzł się w język. 

          Tak bardzo jak chciał odciąć się od tych ludzi...

...tak bardzo nie mógł ze względu na ukochaną Jiyoon, która naiwnie wierzyła, że ich rodzice pewnego dnia się zmienią. 

♡·  · ·  · ·  · ·  · ·  · ·  ·♡
Problemy, problemy i jeszcze raz problemy. Czyli moja specjalność, co nie? 

Miłego dnia/wieczora lub dobrej nocy.

~~Kisses.

✓Purple, pink and baby blue ||p.jm x m.yg||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz