·  · Daydream daydream ·  · ♡

289 23 7
                                    

               Czy Park Jimin był gotowy na życie, o którym zawsze marzył?

Nie. 

          To była jedyna i bardzo pewna odpowiedź z jego strony, kiedy pierwszego grudnia postawił nogę w studiu, które wypożyczyła dla niego Jiyoon. Nie był gotowy. Ani trochę. Miał ochotę rzucić swoją torbę i rzucić się biegiem do windy, ale w drzwiach stał cholernie piękny Min Yoongi, a Jimin nie zamierzał się przed nim rozlecieć. Nie teraz. 
          Serce podeszło mu do gardła, a dłonie zaczęły drżeć, więc zgrabnie schował je do kieszeni za dużej bluzy, którą rzecz jasna ukradł Minowi z szafy. Oparł się biodrem o jedno ze stanowisk i przełknął gęstą ślinę. 

     To się naprawdę działo. 

          – Co jeśli teraz wyczerpią mi się pomysły i zawiodę cały świat? – wypalił nie mogąc powstrzymać swoich męczących myśli. 

     Dłonie Yoongiego owinęły się na jego talii, wtulając plecy Parka w tors jego chłopaka. Broda wyższego zahaczyła o ramię Parka, wspierając się na nim wygodnie. 

          Czy teraz Jimin był gotowy na życie, o którym marzył? 

Bardzo możliwe, że tak. 

          – Nikogo nie zawiedziesz, Ji. – Wargi Yoongiego spotkały się z policzkiem jego partnera, a na usta obojga wkradły się drobne uśmiechy. – Wiem, że cię to przeraża... Ale wiem też, że nikt na tym świecie nie poradziłby sobie z tym lepiej od ciebie. 

          – I skąd ta pewność, co? – Park odwrócił się do niego przodem i zarzucił dłonie na jego kark. – Jestem niewyszczekanym dzieciakiem z bujną wyobraźnią... 

          – Jesteś niesamowitym, młodym mężczyzną, o głowie pełnej doskonałych pomysłów i pewności siebie, która mnie onieśmiela. – Przyciągnął go bliżej siebie, łącząc ze sobą ich wargi w długim, czułym pocałunku. 

          – Kiedy ujmujesz to w ten sposób... 

          – Świat nie zasługuje na ciebie, Park Jimin. Na twoje olśniewające pomysły i impulsywne komentarze. – Yoongi zaśmiał się cicho, układając jedną z dłoni na policzku ukochanego. – Czasami myślę, że i ja na to nie zasługuję. 

          – Bredzisz. – Park zmarszczył gniewnie brwi. – Min Yoongi nikt pod słońcem nie zasługiwałby na mnie poza tobą. 

          – Więc powiadasz, że jestem całkiem wyjątkowy?

          – Jesteś najbardziej wyjątkowym mężczyzną, jaki postawił kroki w moim życiu. – Jimin uśmiechnął się nieśmiało, sunąc palcami po ramieniu chłopaka. – Możliwe, że dlatego, że jesteś dobry w łóżku w przeciwieństwie do moich ex...

               Yoongi zamilkł, jakby zupełnie wybity z rytmu. Jimin widząc to, zaczął się jedynie śmiać, składając motyle pocałunki na twarzy kochanka. Oczywistym było, że nie o to chodziło. Choć Yoongi faktycznie imponował mu zdolnością do rozpalenia go w przeciągu chwili, urzekł go zdecydowanie czymś innym. 

          Urzekły go ich późne rozmowy, to jak Yoongi dbał o to, by Jimin nie omijał posiłków i to, jak ujmujące było jego spojrzenie. 

     Kochał każdy szczegół związany z Min Yoongim i nie wstydził się tego w najmniejszym stopniu. 

Kochał też fakt, że i Yoongi nie wstydził się, i przede wszystkim nie bał się, go kochać. 


               Ślub Jiyoon i Taeyoona był we wszystkich social mediach z wielu powodów. Przede wszystkim nieźle oberwało się ich rodzicom za zmuszanie Ji i Yoona do ślubu, do czego oboje przyznali się publicznie w jednym z wywiadów. Poza tym, zdjęcia z pocałunku Jimina i Yoongiego stały się bardziej popularne od urywków Maleca z popularnego serialu Shadowhunters, którego swoją drogą Park nienawidził całym sercem. (Choć samego Maleca kochał nad życie).

          Jiyoon zdawała się tym jednak cieszyć. Zwróciła uwagę na tragiczne zachowanie matki, a wieść o jej rozwodzie z panem Parkiem dobiła ostatni gwóźdź jej trumny. Park Manon była skończona. 

          Jimin zamieszkał na nowo z siostrą w domu rodzinnym. Ojciec naprawdę chciał wszystko naprawić i mimo ran Jimin chciał dać mu szansę. Widząc jego chęci, nie potrafił się odwrócić. Nie od niego. Poza tym Yoongi bardzo go do tego nakłaniał. 

               U Yoongiego nie było kolorowo. Jego rodzice zaczęli żyć w nieustannym sporze, a on czuł się jemu winny. Choć wcale nie był. Po prostu podjął decyzję dotyczącą swojego życia, a miał do tego pełne prawo. To że jeden rodzić to pochwalał, a drugi tym pogardzał, nie było jego winą i to oni musieli to rozgryźć. Taeyoon bardzo dosadnie mu to uświadamiał, ale chyba nie do końca to pomagało. 

          – Yoonie... Hej, co jest? – Jimin zsunął się z krzesła i podszedł do łóżka chłopaka, siadając wygodnie na jego biodrach. Zawisł nad jego twarzą, przerywając jego wydłużone, puste wpatrywanie się w sufit. 

          – Nic takiego. – Min uśmiechnął się słabo, układając dłonie na udach chłopaka. – Rodzice mnie dobijają... Młody ma przez nich problem z koncentracją, oblał już dwa testy, a ja nie mogę przestać czuć się jak powód i główny problem... 

          – Skarbie, wiesz, że to nie twoja wina. – Jimin zsunął się z chłopaka, układając się wygodnie obok niego. Złapał go za rękę, splatając ze sobą ich palce. – Żałujesz, że to zrobiłeś? 

          – Ani trochę. – odparł bez namysłu, ściskając dłoń młodszego. – Po prostu... Boli mnie, że nie potrafię zadowolić wszystkich. 

          – Nigdy nie będziesz w stanie tego zrobić, Yoongi. Po prostu... Nie da się. Bo każdy ma swoje poglądy i potrzeby, które nie zawsze pokrywają się z tymi innych. Jasne, możesz spędzić całe życie na szukaniu złotych środków, ale jeśli będziesz priorytetyzował satysfakcje innych nad swoją, znowu będziesz nieszczęśliwy. – Jimin westchnął cicho, wtulając policzek w ramię Mina. – A ja nie chcę, żebyś był nieszczęśliwy. 

          – Wiem... I pewnego dnia to wszystko do mnie dojdzie... Ale jak dobrze wiesz, jestem w tym przeraźliwie wolny. – Min zaśmiał się cicho, zagrzebując nos w świeżo mytych, różowych kosmykach Jimina. – Pachniesz wanilią. 

          – Czyli nie pachnę jak moje preferencje łóżkowe, to dobrze? – Park parsknął cicho, odsuwając się odrobinę tylko po to, by zaraz przysunąć z powrotem, tylko tym razem łącząc ze sobą ich wargi w długim, soczystym buziaku. – Idź się myć, śmierdzisz fajkami Jeona. 

          – A co jeśli to moje fajki? 

          – Wtedy dostaniesz celibat, bo nie zamierzam śmierdzieć razem z tobą. – Park podniósł się gwałtownie do siadu, rozciągając się z westchnieniem. – Won do wanny, zrobię nam jedzenie. 

          – Dobrze, mamo. 

♡·  · ·  · ·  · ·  · ·  · ·  ·♡
Lovey dovey, aż mi dziwnie, że tak długo im się powodzi. Sus, że tyle pozytywnych rozdziałów pod rząd. 

Miłego dnia/wieczora lub dobrej nocy.

~~Kisses.

✓Purple, pink and baby blue ||p.jm x m.yg||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz