♡ ·  · Small stupid butterfly ·  ·

319 28 9
                                    

               Yoongi nigdy nie był miłośnikiem spotkań towarzyskich. Jego skromne grono przyjaciół ograniczało się od dłuższego czasu wyłącznie do Jeongguka, a studia spędził raczej chowając się po kątach i czytając. Nie robił tego z pasji, zwyczajnie potrzebował przelać cały swój czas na naukę, bo inaczej nie zrozumiałby i nie zapamiętałby nic z tematów, które go nie interesują. A że samo w sobie prawo go w żaden sposób nie interesowało, musiał naprawdę dużo przy tym siedzieć. A na tym ucierpiało jego życie towarzyskie, co ostatecznie odbiło się na nim w nieprzyjemny sposób. Kiedyś można by było go wziąć za prawdziwego ekstrawertyka, który uwielbiał spędzać czas poza domem. Po stracie przyjaciół, ekstrawertyzm przerodził się w masę paranoi i intensywny, wręcz przesadny introwertyzm, który z perspektywy jego najbliższych przypominał bardziej chorobę niż codzienną różnorodność charakteru. 

     W wielkim skrócie - Min Yoongi i przyjęcia się nie łączyły. 

          Bankiet u Parków brzmiał dla niego jak prawdziwa tortura. Masa ludzi, których nie znał, niewygodny garnitur i w dodatku ten przytłaczający odór miliona różnych, duszących perfum. Zdecydowanie nie był podekscytowany wizją spędzenia tak czasu. 
     Ale czy miał wybór? 

Oczywiście, że miał. 

     Ale ten wybór mógł zbyt wiele zmienić, by się go podjął. 

          – Yoongi, paczka do ciebie. – W drzwiach do pokoju jednego z młodszych Minów stanęła jego matka i z uśmiechem wyciągnęła w jego kierunku duże pudełko owinięte satynową wstążką. – Wydaje mi się, że to od twojej dziewczyny. Widzisz, szybko cię polubiła. 

          – Albo to Jeonowi przypomniało się, że ma mi do oddania kilka koszulek, ale był zbyt leniwy, żeby się tu pofatygować. – Yoon zaśmiał się pod nosem i wziął od kobiety pakunek, dziękując jej zaraz cicho. – Niedługo wychodzimy, nie stój tak nade mną tylko idź pogonić ojca. 

          – Masz rację, pewnie dalej męczy się z krawatem. – Kobieta zachichotała, podchodząc jeszcze szybko do syna. Ucałowała delikatnie jego policzek, obejmując go krótko. – Nawet nie wiesz, jacy jesteśmy z ciebie dumni z ojcem... 

          – No już już, nie rozklejaj się tylko, bo się rozmażesz. – Chłopak zesztywniał w ramionach matki, dość niechętnie głaszcząc jej plecy. 

               Min Yoongi zmienił siebie i swoje życie pod dyktando rodziców, by w końcu czuć się wystarczającym. By w końcu czuć, że go kochają i widzą. Chciał czuć się częścią rodziny. Dlaczego więc słowa matki zdawały się nie być kierowane do niego, a uścisk jej ramion przypominał kolejny z aktów w ich ciemnym, zimnym teatrze? 

     Brunet otrząsnął się z tych myśli, odprowadzając rodzicielkę wzrokiem do drzwi. Kiedy tylko te się zamknęły, odłożył pudełko na łóżko i po chwili namysłu sięgnął po przyczepiony do kokardy liścik. 

"Nie mogłem znieść myśli o tym, że znowu pokażesz się w zeszłorocznym hicie jesieni. Na litość boską, zeszłorocznym. W naszym domu. Nie ma nawet takiej opcji. Dlatego mały prezent, mój projekt, szew Ji, a ty masz udawać, że go kochasz. 

~Jimin"

          Yoongi zarumienił się momentalnie, zdając sobie sprawę z tego, że naprawdę odmówił matce zakupu nowego garnituru i planował pojawić się na bankiecie w dokładnie tym samym stroju, który zaprezentował państwu Kim na spotkaniu jakiś czas temu. Pomyślał, że skoro plamy po kawie zeszły tak bezproblemowo, to nie powinno być to problemem. Teraz jednak, kiedy Jimin mu to wytknął, zrozumiał, że wcale nie szedł na zwykły bankiet. 
               Szedł na bankiet w domu mody i miał spędzić całą noc pod bacznym okiem nie tylko samych projektantów ale i zapewne masy pasjonatów. Jimin właśnie ocalił go przed wyjątkowym wstydem. 

          Garnitur znajdujący się w pudełku robił wrażenie. Szczególnie przez kolor, bo Yoongi nigdy nie pomyślałby o założeniu całkiem białego stroju, bo jego zdaniem za bardzo rzucałby się w oczy. Ale teraz nie miał wielu opcji. Mógł przyjąć podarunek i przełknąć bycie widocznym, albo sięgnąć po stary garnitur i narazić się na masę pytań i krzywych spojrzeń, a ostatecznie na niezadowolenie rodziców. 

     Więc padło na nowy, biały garnitur od Jimina. 

          Min z wielkim zaskoczeniem musiał przyznać, że ubranie leżało na nim tak, jakby uszyto je wyłącznie dla niego. Zupełnie jakby Jimin i Jiyoon znali jego dokładne wymiary. Właściwie to nie zdziwiłby się, gdyby zmusili Taeyoona do zakradnięcia się do pokoju Yoongiego w nocy, by go zmierzyć. Wydawało się to przesadnie prawdopodobne. 
               Brunet nie mógł uwierzyć, że naprawdę podobało mu się to co widział w lustrze. Szczególnie przez to, jak widoczny się właśnie wydawał. Ale podobało mu się to. Podobały mu się drobne detale w sposobie zszycia nogawek i przyczepione do klapy marynarki złote stokrotki z łańcuszkiem, które je łączył. Musiał przyznać, że widział w tym garniturze ogrom pracy i serca. 

          Cholernie ciężko było mu uwierzyć, że to tak zwykły dla Jimina prezent. 

     Ale szybko dotarło do niego, że dla Park Jimina ten garnitur był drobnym upominkiem, dla prostego człowieka porównywalnym do magnesu przywiezionego zza granicy. 

          Stał tuż przy drzwiach i witał gości w tym doskonale skrojonym garniturze z białego materiału, który zdawał się być wyjątkowo lekkim i delikatnym jak na tego typu odzienie. W spodniach może i nie było wiele ciekawego, jednak cała magia skupiała się na marynarce i tym, co znajdowało się pod nią. 
          Marynarka bowiem przypominała z lekka krótki płaszczyk i świetnie opinała zaznaczoną talię Parka, co Yoongi niestety ale musiał okrzyknąć najbardziej atrakcyjną rzeczą, jaką mógł tego wieczoru zobaczyć. A przynajmniej na tę chwilę. 

          – Państwo Min, jak dobrze was widzieć. – Jimin uśmiechnął się promiennie w kierunku przybyłych i skłonił się grzecznie przed starszą częścią rodziny. – Och, wygląda pani olśniewająco. Czy to sukienka od Lee&Lee? Prawie jej nie poznałem, sprawia pani, że wygląda o stokroć lepiej niż na modelce. 

          – Och dziecko, schlebiasz mi. – Kobieta zaśmiała się ciepło, łapiąc Parka za dłonie. – Sam uszyłeś ten garnitur? Chyba nigdy wcześniej nie widziałam tak pięknie skrojonej marynarki... 

          – To mój najnowszy projekt, ale nie ukrywam, bez pomocy Jiyoon bym nie podołał. Jej umiejętności przy maszynie do szycia są niezastąpione. – Chłopak wysunął jedną z dłoni z uścisku pani Min i wskazał nią ku otwartemu salonowi na końcu korytarza, tym samym proponując, że odprowadzi ich do reszty. 

          Kobieta od razu wsunęła dłoń pod ramię Jimina, pozwalając mu by ruszył przed siebie. Ojciec Yoongiego i jego bracia ruszyli bez słowa za nimi, a Min niechętnie ruszył na samym końcu. Nie odważył się podnieść wzroku na idącego przed nim Jimina. 

     Nie kiedy wyglądał tak dobrze, a żołądek płatał mu figle. 

♡·  · ·  · ·  · ·  · ·  · ·  ·♡
Jak wam idzie życie w ten mało piękny poniedziałek? Zapraszam do chwalenia się i żalenia w komentarzach jeśli potrzeba.

Ja się kompletnie nie wyspałam, co chwilę się budziłam i za cholerę nie wiem, czemu tak wyszło...

Miłego dnia/wieczora lub dobrej nocy.

~~Kisses.

✓Purple, pink and baby blue ||p.jm x m.yg||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz