Yoongi musiał przyznać, że dzień spędzony ze znajomymi Jimina był naprawdę dziwny. Przede wszystkim przez to, że spędził dobre kilka godzin siedząc obok swojego idola, którego muzykę uwielbiał odkąd ten zadebiutował na wielkiej scenie. Poza tym Jeon zdawał się aż przesadnie podrywać Taehyunga, a chłopak w żaden sposób nie okazywał, że mu to przeszkadza.
Jak mogło mu to nie przeszkadzać, kiedy podrywy Jeongguka były tak cholernie żenujące?No i cóż, Namjoon i Seokjin byli naprawdę uroczą parą.
Dopóki Seokjin nie zaczynał krzywo patrzeć na każdą przeciętnie ładną osobę, która śmiała zbliżyć się do jego chłopaka na odległość trzech metrów. Jimin i Taehyung byli z tego wyjątkowo wykluczeni. Jeon i Min zwyczajnie nie spełniali kryteriów według których Jin zaczynał widzieć w kimś konkurencję.
Może to i lepiej?– Słyszałem całkiem sporo na twój temat. – Zagaił w końcu jeden z Kimów. Kiedy Yoongi zwrócił ku niemu wzrok, napotkał przyjemny uśmiech Seokjina. – Masz poślubić siostrę naszego Jiminka, prawda?
– Na litość boską, ustaliliśmy, żebyś nie mówił "Jiminek". – Park westchnął ciężko, wbijając paznokcie w swoje dłonie.
Min zauważył to mimowolnie.
Nie jego wina, że jego wzrok non stop uciekał do jego osoby.
– Cóż, to prawda. – Yoongi skinął mało entuzjastycznie głową. – Mało to przyjemna sytuacja, jeśli mam być szczery. Jiyoon miała wyjść za mojego brata, ale rodzice się rozmyślili.
– Ukradłeś chłopakowi kobietę marzeń, cholera. – Namjoon zaśmiał się cicho, odkładając swoje pałeczki na bok. – Chyba nie za wesoło mają się teraz wasze relacje, co?
– Nigdy nie miały się wesoło, tak właściwie...
– Jiyoon i tak spędza każdą wolną chwilę w ramionach Taeyoona. Nawet się z tym jakoś bardzo nie kryją. Po prostu starzy udają, że tego nie widzą, bo do ślubu ma dojść i chuj. – Jimin wywrócił oczami, a jego dłonie zostały zasłonięte tymi Taehyunga, który w ten sposób starał się go powstrzymać przed wbijaniem paznokci w swoją skórę.
– Gdyby nie fakt, że to moi rodzice...
– Matko, co z tego, że to twoi rodzice? Może i jestem totalnie niewdzięcznym gówniarzem, ale na boga, zmuszają was do takiego szamba, że to jakaś przesada. – Jimin osunął się w krześle. Był wyjątkowo poirytowany i Yoongi nie do końca to rozumiał. Bo to nie Jimin miał się pobrać wbrew własnej woli.
– Nie jestem typem człowieka, który staje na krześle i rozbija kieliszek na cześć buntu. Jak chcesz, możesz zrobić to za mnie. – Min wzruszył ramionami, upijając soju ze swojej butelki.
Park zastygł w bezruchu, z butelką soju przystawioną do warg. Jego wzrok padł na Yoona i mężczyzna nie był do końca pewien, czy właśnie go kompletnie zmroziło, czy jego serce przypadkiem nie zrobiło podwójnego salta.
Dlaczego Jimin musiał wyglądać dobrze, kiedy był tak okropnie poirytowany?– To tylko ja, czy zrobiło się tu gorąco? – Jeongguk zaczął wachlować się swoją koszulką, na co Taehyung zareagował cichym śmiechem.
– To ja. – rzucił puszczając mu zaraz oczko.
– Park próbuje zabić mojego przyjaciela wzrokiem, a ty ze mną flirtujesz? – Jeon zaczerwienił się, kręcąc przy tym głową z niedowierzaniem.
– Wiesz, Yoon, ja przynajmniej nie pierdole życia sobie i innym tylko dlatego, że bawię się w jebaną marionetkę moich rodziców. – Jimin poprawił się w swoim krześle, odstawiając soju z trzaskiem na stół. – Pochwal się nam, jak to jest żyć cudzym życiem, ze świadomością tego, że jest się zbyt słabym, żeby zawalczyć o własne?
– Nic o mnie nie wiesz.
– Wiem wystarczająco dużo od twoich braci. A teraz się pochwal. Jak to jest odebrać wszystko starszemu bratu dla wymuszonego uścisku i "dumy" ze strony matki, której tak naprawdę nie zależy na tobie, a na tym co pomyślą o was ludzie?
– Jimin, przesadzasz już. – Seokjin ułożył dłoń na udzie przyjaciela i spojrzał współczująco na Yoongiego. – Nie wiem, o co między wami chodzi, ale to nie jest pretekst do gnębienia drugiej osoby, Jimin. To co Yoongi robi ze swoim życiem, to nie twoja sprawa.
– To jest moja sprawa, bo gdyby nie on, moja siostra mogłaby być naprawdę szczęśliwa.
– Przecież to nie ja wyszedłem z tą inicjatywą, do cholery jasnej. – Min wstał od stołu, sięgając po swój płaszcz. – Daj znać, jak zrozumiesz, że każdy radzi sobie z rodzinnymi problemami inaczej. Nie zamierzam tu siedzieć i słuchać o tym, jak bardzo zjebałem wszystkim życie tym, że chciałem po prostu żyć...
Mężczyzna wyszedł z lokalu.
Nie odszedł jednak daleko. Nie zamierzał zostawiać Jeona z nimi samego. Potrzebował chwili oddechu. Zapalić, choć często tego nie robił. Odetchnąć. Uspokoić swoje myśli i zaciskający się żołądek.
I przede wszystkim ten cholerny ból w sercu.
– Jebana zapalniczka. – warknął sam do siebie, po raz enty próbując odpalić papierosa.
– Masz.
Doskonale znany mu głos otulił jego ucho, a drobna dłoń zbliżyła się do jego twarzy. Trzymana w niej zapalniczka odpaliła bez problemu, pozwalając Minowi na odpalenie papierosa.
Park oparł się o ścianę obok Yoongiego i westchnął cicho, chowając zapalniczkę do kieszeni marynarki.– Przepraszam. Masz rację. Wszyscy mieli rację. Przesadziłem. To nie do końca twoja wina.
– Nie do końca? – Yoon prychnął cicho, wbijając wzrok w swoje buty.
– Taeyoon też ma rację, Yoongi. Może i nie chcesz, ale psujesz sobie i innym życie. Może cię nie znam, nie pałam do ciebie sympatią i tak dalej, ale... Każdy zasługuje na szczęście, okej? A ty je sobie odbierasz. – Jimin odbił się od ściany i wyciągnął papierosa spomiędzy warg Yoongiego. Zaciągnął się dymem i oddał mu fajkę.
A Yoongi po prostu milczał.
Bo nie dość, że Jimin uderzył w jego czuły punkt słowami...
... to jeszcze miał czelność wyglądać tak kurewsko dobrze z papierosem między wargami.
Jego papierosem.
Który ostatecznie wrócił między wargi Yoongiego.
♡· · · · · · · · · · · ·♡
Ale was rozpieszczam tym kontentem, o panie.Miłego dnia/wieczora lub dobrej nocy.
~~Kisses.
CZYTASZ
✓Purple, pink and baby blue ||p.jm x m.yg||
FanficW świecie, w którym życiem ludzi rządzą social media i nieznajomi ciężko jest o spokojne i piękne życie. Park Jimin i Min Yoongi doskonale o tym wiedzą. Jimin jako syn ikon stylu, największych projektantów mody na świecie i Yoongi jako kolejne poko...