Ostatnie dwa dni w Paryżu były najlepsze, przynajmniej zdaniem Jimina.
Jiyoon i Tae postanowili zrobić sobie wycieczkę po miastach i wioskach poza Paryżem i nie było ich przez pełne czterdzieści osiem godzin. A to oznaczało, ze Park miał wyjątkowo dużo czasu do spędzenia już tylko z Yoongim, nie przejmując się resztą towarzystwa.
Nie odpuścili sobie wizyty w Luwrze, o którą Park błagał już od pierwszego dnia. Sztuka zawsze była jego słabością, a Luwr był najlepszym miejscem do podziwiania jej.Udało im się trafić na bardzo spokojny dzień i cóż, nie śmieli wychodzić z muzeum dopóki ochrona im nie kazała.
Korytarze pełne obrazów i rzeźb pochłonęły ich natychmiast. Błąkanie się od "Śpiącej Hemafrodyty", przez "Mona Lisę" aż do "Kupidyna i Psyche" przypadło im szybko do gustu. I cóż, Min nie mógł się napatrzeć na radość, jaką Jimin z tego czerpał.
Park naprawdę poczuł się normalnie. Jakby wcale nie był na randce z narzeczonym swojej siostry, a spędzał czas ze swoim chłopakiem, poznanym na zupełnie normalnych warunkach, choć doskonale wiedział, że było inaczej. Przeświadczenie, że cały ten czar pryśnie, zniknęło bezpowrotnie.
Park był naprawdę szczęśliwy.
– Nie wierzę, że już jutro będziemy się stąd zbierać. – Park westchnął niepocieszony, wtulając się w ramię Yoongiego.
Szli spokojnie przez ciągnące się ulice Pól Elizejskich, rozglądając się po niebotycznie drogich butikach i sklepach z biżuterią, a także gdzie niegdzie rozrzuconymi restauracjami. I tymi pięknymi i ciekawymi, i tymi typu fastfood, które zdawały się być kompletnie odklejone od otaczających ich zabudowań.
– Kiedyś możemy tu wrócić. Albo gdzie indziej. Wiedeń, Londyn...
– Już planujesz, gdzie będziemy uciekać przed Jiyoon i Taeyoonem? – Park zaśmiał się pod nosem, zatrzymując się pod latarnią. Oparł się od nią wzdychając ciężko i przyciągnął do siebie swojego towarzysza, zarzucając dłonie na jego kark. – Chciałbyś ze mną uciec, Yoonie?
– Na koniec świata. – szepnął z uśmiechem, łącząc ze sobą ich wargi.
Na moment obaj zapomnieli o tym, że za niespełna półtora miesiąca będzie za późno na ucieczki. Że już było późno. Tykający w tle zegar ucichł, zagłuszony muzyką ulicznych grajków i przyspieszonym biciem serca Jimina.
Dla niego czas się zatrzymał.Świat był gdzieś poza zasięgiem jego rąk, ale to nie było ważne. Liczyły się dla niego chwile spędzone z Yoongim, jego uśmiechy i wywracanie oczami na żałosne żarty. Ten zabójczy widok z samego rana i otulający serce ciepłem śmiech.
Tylko to się liczyło przez krótkie chwile.– Chciałbym tu po prostu zostać. – szepnął w końcu Jimin, opierając czoło, na ramieniu Mina. – Nienawidzę Paryża. Śmierdzi, ludzie chodzą z dupą wyżej niż mają oczy i ubierają się paskudnie, ale chcę tu zostać. Z tobą. Chcę śnić dalej.
– Śnić? – Yoongi zaśmiał się pod nosem, przeczesując włosy Parka palcami.
– Śnić...
I wyśnić im rzeczywistość, w której nie było powrotu do Korei na ślub Yoongiego z Jiyoon.
♡
Mieli obie sypialnie dla siebie. Choć wcześniej nie mieli powodów do krępacji, co uświadomili im dosadnie Jiyoon i Tae, prezentując swoje symfonie najbardziej niekomfortowych dźwięków, jakie można usłyszeć ze strony swojego rodzeństwa, to dopiero teraz zdołali się rozluźnić na tyle, by faktycznie zapomnieć o ograniczeniach.
Ji i Tae mieli wrócić dopiero rano, więc Jimin i Yoongi mieli dla siebie całą noc i zamierzali ją dobrze wykorzystać.
Ostateczne budząc się w swoich ramionach z sennym marzeniem o cofnięciu czasu o kilka godzin, by przeżyć chociażby tę jedną noc jeszcze raz.
♡· · · · · · · · · · · ·♡
No to zaczynamy nowego Yoonmina. Mam nadzieję, że fabuła i trochę dłuższe rozdziały o (mam nadzieję) wyższej jakości przypadną wam do gustu i zostaniecie tu ze mną, by przeżyć ten emocjonalny rollercoaster razem ze mną.Miłego dnia/wieczora lub dobrej nocy.
~~Kisses.
CZYTASZ
✓Purple, pink and baby blue ||p.jm x m.yg||
FanfictionW świecie, w którym życiem ludzi rządzą social media i nieznajomi ciężko jest o spokojne i piękne życie. Park Jimin i Min Yoongi doskonale o tym wiedzą. Jimin jako syn ikon stylu, największych projektantów mody na świecie i Yoongi jako kolejne poko...