·  · I don't relate to you ·  · ♡

261 23 5
                                    

               Wszystko zaczęło się od cholernego Paryża. Od rzeczy, których Jimin nie zauważał i ludzi, których nie poznawał, choć powinien. Był głupi. Beztroski. Cholera, uwierzył, że na drugim końcu świata będzie bezpieczny. 

     Ale żaden kąt na świecie nie był dla niego bezpieczny. 

          – Jimin, salon, już. – Matka zmierzyła go zimnym wzrokiem, kiedy tylko przekroczył próg domu z siostrą. 

                Jiyoon wymieniła z nim zmartwione spojrzenia i sięgnęła po jego walizkę, cmokając go w policzek. Nie bardzo mogli przewidzieć, o co chodziło rodzicielce. Czy dowiedziała się, o szczegółach pokazu? Cholera, może zaczęła już przekupywać prasę? Cokolwiek to nie było, Jimin spiął się na samą myśl o tym, sztywno ruszając w kierunku salonu. 

     Nie było śladu ojca, a to oznaczało, że nie było to coś ogólnie wiadomego w domu. To była sprawa między Jiminem, a jego matką. 

          – Co chcesz? – westchnął, stając przed kobietą. 

          Eleganckim ruchem wskazała na fotel na przeciwko, każąc mu zająć na nim miejsce. Wiedząc, że inaczej nie zabrną dalej, młody Park usiadł posłusznie na miejscu, spoglądając wyczekująco na matkę. Kobieta mozolnie poprawiła się na kanapie i wyciągnęła zza poduszki dużą, czarną kopertę, podając ją Jiminowi. Cokolwiek tam nie było, samo złapanie koperty zacisnęło żołądek Parka w ciasny supeł. 

          – Co to? 

          – Sam zobacz. – Paskudny uśmiech na ustach kobiety wyciskał z chłopaka nieprzyjemne dreszcze. 

     Różowowłosy westchnął ciężko, rozsuwając kopertę i wyciągając jej zawartość. 

          Zdjęcia. 

Cholernie dużo zdjęć. 

     Z kamer w hotelu, z kamer w Luwrze... Cholera, nawet głupie zdjęcia z ich randek na mieście. Wszystko miała na papierze. Yoongiego obejmującego Parka pod jednym z obrazów, ich całujących się przed katedrą, nawet ich niezapomnianą, ostatnią noc...

          – Jesteś obrzydliwa. – wydukał jedynie, czując jak dłonie zaczynają mu drżeć. – Po co to zrobiłaś? Na co ci to? 

          – Pomyśl, złotko. – Kobieta rozsiadła się wygodniej. To jak bardzo zadowolona z siebie była, przyprawiało go o mdłości. – Albo zakończycie to... coś... Albo zdjęcia trafią w dłonie rodziców Yoongiego. 

          – Nie zrobisz mu tego. – Park prychnął jedynie, chowając zdjęcia w pośpiechu. – Nie masz prawa. 

          – Mam pełne prawo uświadomić moich przyjaciół w tym, co wyprawia ich syn. Narzeczony mojej córki. – Kobieta uśmiechnęła się jedynie szeroko, rozkładając ręce. – Twój wybór. Albo to zakończysz i przestaniesz mu mieszać w głowie, żeby ślub doszedł do skutku, albo o wszystkim powiem jego rodzinie... I prasie rzecz jasna. 

               I choć Jimin miał wybór, to w tej chwili poczuł, że go tak naprawdę nie ma. 

          Bo nie miał prawa decydować za Yoongiego o tym, jak i czy w ogóle jego rodzice się dowiedzą. Nie miał prawa niszczyć mu w ten sposób życia. Nie chciał, by Min przeszedł to co on, a nawet coś gorszego. Gdyby media dowiedziały się prawdy, Yoongi zostałby pożarty żywcem, a rodzina prawdopodobnie nie ułatwiłaby mu tego w najmniejszym stopniu. 
     Nie mógł ryzykować. 

          A najprościej było mu zrobić z siebie najgorszego, licząc, że Min nie skończy obwiniając siebie, a jego. 


          – Myślałem, że się już do mnie nie odezwiesz. Wtedy na bankiecie zdawałeś się... 

          – Wybacz, głupia sytuacja. – Park westchnął cicho, siadając na ławce. Oparł kubek z kawą na swoich udach i spojrzał na stojącego przed nim Hoseoka z uśmiechem. – Nie do końca wiedziałem, co robię i dlaczego... Trochę mi zajęło pozbieranie myśli. 

          – I do czego doszedłeś? 

          – Miło się z tobą tańczyło. – stwierdził niewinnie, zaraz upijając łyk swojej mrożonej kawy, spuszczając wzrok na swoje buty. 

          Nawet gdyby nie był kompletnie zabujany w Yoongim, nie zamierzałby flirtować z Hoseokiem. Nie dlatego, że był złym człowiekiem, czy nawet ze względu na perspektywę Mina. Jung Hoseok zwyczajnie nigdy nie pozbierał się po zerwaniu z Yoongim i cały czas łudził się, że mógłby do niego wrócić. 
     Nie znaczyło to jednak, że nie mogli się zakolegować. Szczególnie teraz, kiedy Park bardzo chciał wyglądać w oczach Mina jak ostatni dupek. 

          – Tańczyło... – Jung zaśmiał się pod nosem, siadając obok chłopaka. – Słyszałem od znajomej, która pracuje w gazecie, że niedługo twój wielki show. Kiedy rozsyłasz zaproszenia? 

          – Jutro wszystko pójdzie w ruch. – Park pokiwał wolno głową i sięgnął do kieszeni kurtki, by wyciągnąć z niej małą kopertę, podając ją ostatecznie swojemu towarzyszowi. – Mam nadzieję, że ciebie nie zabraknie. 

          – Cóż za zaskoczenie. Najpierw kawa, teraz to... Park Jimin, jesteś pełen niespodzianek. – Hoseok zaśmiał się wesoło, otwierając oficjalne zaproszenie na organizowany przez Jimina pokaz mody. – Kto zajmował się zaproszeniami? Wyglądają przeuroczo.

          – Jedna z dziewczyn ze szkoły. Byłem na roku z naprawdę utalentowanymi ludźmi. – Jimin uśmiechnął się pod nosem. – Ważniejsi goście dostaną jeszcze mały upominek w postaci biżuterii, którą zajmuje się moja przyjaciółka. 

          – To ile młodych talentów wypromujesz jednej nocy... Niesamowite. 

          – Aj tam, nie zrobiłbym tego przecież sam. Każdy kto mi pomógł, zasługuje na swoje pięć minut. Nie zamierzam pominąć nikogo, zaczynając od modeli, poprzez wsparcie w szyciu i projektach, kończąc na tym emocjonalnym. – Park zamilkł na dłuższą chwilę, myślami uciekając do osoby, która wspierała go najbardziej. Cholerny Yoongi, naprawdę musiał zrobić się taki idealny? 

          – Cóż, muszę przyznać, że zapowiada się naprawdę ekscytująco... Kto by pomyślał, że zwykły pokaz mody będzie dla mnie ciekawy? 

♡·  · ·  · ·  · ·  · ·  · ·  ·♡
Boże tak mnie boli kark. To chyba kara za psucie Jiminowi i Yoongiemu życia

Miłego dnia/wieczora lub dobrej nocy.

~~Kisses.

✓Purple, pink and baby blue ||p.jm x m.yg||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz