5. Z fizyki?

107 5 15
                                    

Perspektywa Rainbow Dash

Minęło już kilka tygodni od rozpoczęcia roku szkolnego, na dzień dziesiejszy zaplanowałam trening, ponieważ za jakiś czas odbędzie się charytatywny mecz piłki ręcznej, w ktorym nasza drużyna bierze udział.

- To co drużyno, 3 kółeczka i potem każdy się rozciągana i w ogóle, będziemy ćwiczyć dziś i przez najbliższe treningi piłkę ręczną, bo za jakiś czas odbędzie się mecz. - oznajmiłam i ruszyłam truchtem, a drużyna zaraz za mną.

- Kraksa, a co z twoim zastępcą? - zapytał Soarin w trakcie treningu.

- Spokojnie, dziś się dowiecie kto to będzie. - powiedziałam spokojnie.

- Zapewne Applejack, więc nie przedłużaj i powiedz od razu. - mruknęła Blaze.

- Otóż nie. - zaśmiała się Jackie.

- Nie? - zapytało kilka osób naraz.

- Nnnie. - odpowiedziała.

- Ugh... Bo mi nie dacie żyć. ZBIÓRKA! - krzyknęłam i po chwili wszyscy stali ustawieni na lini. - A więc, zadecydowałam kto będzie mnie zastępował oraz pomagał ze wszystkim...

- Rainbow, nie przedłużaj. - wtrąciła się Applejack.

- Oj, dobra... Fleet Foot, jesteś moją zastępczynią. - uśmiechnęłam się do niej.

- Ja? - zapytała zdziwiona.

- Tak, nadajesz się świetnie.. A teraz spowrotem do treningu wracamy. Raz, raz! - powiedziałam.

Trening był jak najbardziej udany, wracałyśmy z Applejack właśnie do domu i ścigałyśmy się oczywiście i ukochana wygrała.

- Ugh... Przegrałam. - wymamrotałam pod nosem.

- Oj słoneczko i tak jesteś najlepsza. - pocałowała mnie czule.

- Wiem o tym. - zrobiłam chytrą minkę.

- A weź idź... - powiedziała. - Ah, Rainbow, zapomniałam, jadę pomóc rodzinie na farmie w zbiorach, jedziesz ze mną? - zapytała ukochana.

- Niestety nie, muszę zrobić jakiś projekt z Soarin'em. - powiedziałam smutno.

- No trudno, to do potem. Kocham Cię bardzo. - powiedziała i wsiadła spowrotem na motocykl.

Ja w tym czasie się ogarnęłam, zjadłam coś i wzięłam prysznic, następnie usiadłam w salonie i czekałam na przyjaciela.

15 minut później usłyszałam dzwonek do drzwi, był to Soarin. Usiedliśmy na kanapie w salonie, ja poszłam po swoje zeszyty, a on wyciągał swoje notatki i materiały, które przyniósł. Gdy wróciłam do salonu zdziwiłam się...

- Ee... Soarin? - zapytałam zdziwiona.

- Co ?

- Dlaczego przyniosłeś matme, przecież projekt jest z chemii. - oznajmiłam.

- Chemii? Jak to chemii? - zapytał.

- No normalnie, mam zapisany projekt w zeszycie od chemii.

- A ja mam to w matmie. - zaśmiał się.

Po chwili przemyśleń zadecydowaliśmy, że zadzwonię do Twilight i zapytam z czego, w końcu ten projekt.

- Halo?

- Hej Twi, słuchaj projekt mamy z chemii czy matmy?

- Eee.. Z fizyki Dash.

- Z fizyki? - powiedziałam równo z chłopakiem.

- Tak, z fizyki.

- Dzięki wielkie.

Po rozłączeniu się spojrzałam na chłopaka i oboje zaczęliśmy się śmiać. Po kilku minutach przyniosłam swoje notatki z fizyki i wzięliśmy się za prezentacje.

Szło dość sprawnie, bo skończyliśmy w niecałe 3 godziny, zwykle takie rzeczy zajmują mi o wiele dłużej czasu. Stwierdziliśmy, że wybierzemy się na kawę, a w między czasie zadzwoniłam do ukochanej jak idą zbiory. Jutro na pewno jej pomogę, lubię zbiory jabłek.

Siedziałam w kuchni i jadłam kolacje, aż nagle w drzwiach pojawiła się Applejack.

- Hej słoneczko. - przywitała się.

- Cześć mała, jak tam ? - zapytałam.

- W porządku, szło całkiem sprawnie, a poza tym pytałaś już haha. - zaśmiała się.

- A.. No tak. - również się zaśmiałam i podałam dziewczynie talerz z kolacją.

Posiedziałyśmy trochę w jadalni i gadałyśmy o wszystkim i niczym ciekawym tak naprawdę, nagle nastała głucha cisza. Obie wpatrywałyśmy się w siebie, po tych całych wydarzeniach, nie byłyśmy ze sobą aż tak blisko, AJ pewnie nie chciała wypierać na mnie presji po pogrzebie, a ja przez żałobę nabrałam dystansu do wszystkiego i moje zaangażowanie było średnie...

Za każdym razem, gdy patrzę na nią w myślach dziękuję, że mam kogoś takiego... Ona jest po prostu idealna.

W czasie moich rozmyśleń żadna z nas nie odpuściła wzroku, w pewnym momencie szybko wstałam od stołu, podeszłam do niej i zaczęłam całować w usta, bez wahania odwzajemniła pocałunek, było czuć, że tęskniła za czułościami równie mocno jak ja, ponieważ było czuć w pocałunku tęsknotę i pożądanie. Chwyciłam dziewczynę na ręce i posadziłam na stole, następnie przysiadłam na niej, a ona się położyła...

- Brakowało mi tego cholernie. - powiedziałam między pocałunkami, delikatnie zaciskając dłoń na szyi dziewczyny.

- Mi też... Ale mniej gadania słoneczko. - przerwała pocałunek na chwilę i przejechała delikatnie palcem po moich wargach, a ja ponownie po chwili wbiłam się w jej ciepłe usta. Pocałunek trwał i trwał, po pewnym czasie Applejack zaczęła błądzić rękoma po moich plecach. Wiedziałam czego szuka.

- Nie znajdziesz tego, czego szukasz. - oznajmiłam i uśmiechnęłam się do niej, ona zmieszała się i uniosła głowę, następnie ręką naciągnęła moją koszulkę ku dołu i zauważyła, że nie mam założonego stanika.

- Tym lepiej. - szybko ściągnęła koszulkę i zaczęła dłońmi jeździć po moich rozpalonych plecach.

Ja w między czasie zaczęłam składać pocałunki na jej szyi, przez co zaczęła delikatnie dyszeć i pojękiwać... Po kilku minutach chwyciłam ukochaną ponownie na ręce i powędrowałam z nią w stronę sypialni... Na łóżku dokończyłyśmy to co zaczęło się w jadalni.


***
Wiem, że trochę krótki, ale no cóż 🥱

AppleDash... wejście w dorosłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz