17. Ślub

153 5 7
                                    

Perspektywa Rainbow Dash

Wyszłam zza trybun, a ta od razu mnie dostrzegła...

- Dashie, wracamy do domu. - rozkazała.

-Spoko. - odpowiedziałam krótko i szłam z ognisto włosą, która przytulała mnie jedną ręką.

Dyskretnie odwróciłam głowę w stronę siedzisk i zza nich wyglądała kowbojka, strasznie mi źle, że musiałam ją zostawić. Nienawidzę siebie za to.

Po dojechaniu do domu Spitfire wysiadłam z samochodu i udałam się od razu do siłowni znajdującej się w środku.

- Co chcesz zjeść? - zapytała.

- Nic, nie jestem głodna. - odpowiedziałam niechętnie i weszłam do środka.

Przebrałam się w sportowy strój i zaczęłam mozolnie podnosić ciężary. Ból w moich pociętych nadgarstkach rósł, ale nie za przestałam podnoszeniu...

Po jakieś godzinie poszłam pod prysznic, gdzie oczywiście się rozpłakałam... Jestem wykończona, a co dopiero musi czuć Applejack, czuje się jak potwór.

Kolejna chwila słabości, kolejne kreski... Nienawidzę siebie za to. Nagle do łazienki wparowała ognisto włosa.

- Uh, głupia co ty wyrabiasz? - zapytała i pociągnęła za bolące nadgarstki do kuchni.

Dziewczyna niedbale owinęła je bandażami i wróciła do poprzedniej czynności, ja położyłam się w salonie, aby dała mi już dziś spokój, więc udawałam że śpię.

Po pewnym czasie zabrzmiał dzwonek do drzwi, chciałam już wstać, żeby otworzyć, jednak dziewczyna była pierwsza.

- Hej, jest Dash? - usłyszałam znajomy głos.

- Jestem, co tam Sunset? - wyszłam przed Spitfire.

- Idziesz pobiegać? - zapytała.

- Chętnie, tylko się przebiore.

Udałam się pospiesznie do łazienki, aby się przebrać i ruszyłam korytarzem do drzwi.

- Do godziny 20 widzę cię w domu. - oznajmiła Spit, tylko kiwnęłam głową i wyszłam na zewnątrz do przyjaciółki.

Po około 5 minutach truchtania dziewczyna zaczęła mówić.

- Dlaczego mieszkasz u Spitfire? - zapytała.

- Ah, to skomplikowane. Po prostu rozstałam się z Applejack. - wyznałam cicho, dziewczyna po usłyszeniu tych słów zatrzymała się.

- Co proszę? Zostawiłaś AJ dla niej? - zadała kolejne pytanie.

Jako, że Spitfire udzieliła sobie dostępu do mojego telefonu, nie mogłam powiedzieć prawdy, dziś w szkole go nie miałam, bo zostawiłam go "przez przypadek" w domu.

- Można tak powiedzieć.

- Nie wierzę Dash... - powiedziała.

Gestem pokazałam jej, żeby podała mi swój telefon i po krótce w notatkach napisałam co i jak, wiedziałam, że jej mogę zaufać. Dziewczyna zaniemówiła, ale chyba uwierzyła.

- Podejdziemy na cmentarz? Skoro już tu jesteśmy. - zapytałam.

- Jasne Dash. - odpowiedziała.

Podeszłam koło grobu mamy i zaczęłam ponownie płakać, nie chce aby to wszystko co tu się dzieje miało miejsce kiedykolwiek. Przyjaciółka delikatnie objęła mnie ramieniem, ale nic nie mówiła.

Po kilkunastu minutach wracałam już do domu, bo będzie dym jak nie wrócę na czas.

Niechętnie weszłam do środka, gdzie czekała na mnie ta okrutna dziewczyna.

AppleDash... wejście w dorosłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz