Rozdział 9

16 3 4
                                    

Minęło kilka dni, a może nawet i tydzień lub dwa. Dla Al'a i Ray'a czas był pojęciem względnym. Już dawno stracili poczucie czasu, a dni zlewały się ze sobą. Nie sposób było rozróżnić, co robili w danych dniach. Od czasu ich ucieczki samochodem nie zdarzyło się nic godnego uwagi i tak naprawdę żaden z nich nie był w stanie powiedzieć co robili w tym okresie. Jedyne co robili to jechali przed siebie, robili postoje by załatwić swoje potrzeby w krzakach i co parę godzin zmieniali warty za kółkiem.

Hyrone nie chciał brać w tym udziału. Wolał pozostać biernym obserwatorem, siedzącym obok. Nie potrzebował snu ani odpoczynku, ale to nie wystarczałoby zmienić jego zdanie. Po tym ile zrobił wcześniej, nie zamierzał robić nic więcej. Jedynie czasem podjadał cenne zapasy.

W końcu nadszedł ten czas. Trzeba w jakiś sposób pozbyć się skradzionego auta, by nie robić sobie problemów. Zapewne od dawna szuka ich policja i dalsze ryzykowanie nie ma większego sensu. Al nawet się nie sprzeciwiał i zgodził się na plan wymyślony przez Ray'a.

Zmierzali do najbliższego jeziora w okolicy. Zatrzymali się w miejscu, z której widać było duży zbiornik wody.

Wjechali na trawę i zjechali w dół zbocza. Stanęli tuż przed jeziorem.

Chłopcy i demon wyszli z auta, uprzednio zabierając wszystkie rzeczy ze środka. Teraz czekała ich najtrudniejsza część. Hyrone dalej nie zamierzał pomagać i po prostu stanął z boku. Al próbował go przekonywać do pomocy, ale próby skończyły się fiaskiem. Ray stwierdził, że nie warto „angażować tak leniwego zafajdańca" i lepiej, żeby wykonali zadanie sami.

Chłopak zaczął pchać auto. Miał rękawiczki, więc nie musiał martwić się o odciski palców. Zresztą żaden z nich nie musiał martwić się o odciski palców, bo nie znajdowali się w bazie danych.

Al dołączył i pchał z całej siły. Samochód był ciężki i wymagało to od nich bardzo dużo siły. Zdecydowanie więcej niż Ray mógł sobie pozwolić. Mimo jego ciężkich treningów z Hyronem, jego kondycja dalej nie była w najlepszym stanie.

Natomiast Al był jeszcze dzieckiem i również nie posiadał wielkich nakładów siły. Demon bez żadnego problemu pchnąłby to auto jednym palcem gdyby tylko chciał. Ray zaczął się zastanawiać czy kiedykolwiek jego relacja z Hyronem będzie chociaż w jakimś stopniu przypominała przyjaźń. Być może było to niemożliwe, by zaskarbić sobie szacunek demona. Może z innym byłoby to możliwe, ale z Hyronem mogło być inaczej. W końcu każdy demon posiadał własną osobowość. Ray potrząsnął głową tak jakby chciał wyzbyć się tych myśli i skupić na pchaniu auta.

Spiął mięśnie brzucha i pchnął mocniej. Samochód powoli toczył się w dół. Jeszcze trochę i sam wpadanie do jeziora.

Al odwrócił się i zaczął pchać plecami. Nie wiedział czy to pomoże, ale nic nie zaszkodzi, gdy spróbuje.

Auto wreszcie ruszyło. Samo sunęło w dół. Chłopcy odskoczyli na bok i patrzyli na wynik swoich działań. Pojazd zanurzył się w wodzie, ale jego tył wciąż wystawał. Al rozpędził się i z całej siły uderzył barkiem w auto. Wystarczyło to by cały samochód się utopił, a blondyn wpadł do wody. Jego ramię rozpierał wielki ból.

- Al! – krzyknął Ray i podbiegł do jeziora.

Al złapał się za obolały bark i wynurzył się z wody. Na jego twarzy wciąż znajdował się uśmiech, który praktycznie nigdy z niej nie schodził. Ray zastanawiał się, czy cokolwiek jest w stanie zmyć mu go z twarzy. Al uśmiechał się nawet w najgorszych sytuacjach. Zawsze przybierał dobrą minę do złej gry. Dodawało to Ray'owi otuchy i sprawiało, że czuł się lepiej.

Chociaż chcąc nie chcąc dalej trawiła go natrętna depresja, która nie miała zamiaru zniknąć. Sądził, że gdy dostanie męskie ciało to pozbędzie się jej, ale niczego to nie zmieniło. Zaczął tracić nadzieję, że kiedykolwiek z niej wyjdzie. Jednak w towarzystwie Al'a i Hyrona był w stanie poczuć choć trochę radości. Wcześniej nigdy nie miał prawdziwych przyjaciół i po raz pierwszy doświadczał tak głębokiej relacji. Co prawda nie był pewny co do Hyrona i nie wiedział czy mógł nazwać go swoim przyjacielem. Jednak niezależnie od tego czy chciał to czuł sympatię do demona. Mimo że ciągle sobie dogryzali to żaden z nich nie brał tego do siebie. W rzeczywistości nigdy nie chodziło im o skrzywdzenie drugiej strony i robili to głównie po to, by zdystansować się od swoich uczuć i nie pozwolić im wypłynąć na powierzchnię. Traktowali to jak własną słabość i coś co nie powinna mieć miejsca. Było to coś w rodzaju męskiej dumy spowodowanej toksyczną męskością. Ich charaktery nie pozwalały na przyznanie się do „porażki", więc postanowili dalej sobie dokuczać. Oczywiście nigdy nie rozmawiali na ten temat i każdy z nich doszedł to takiej konkluzji zupełnie sam na podstawie własnych obserwacji.
Wszystkie ubrania Al'a było przemoczone. Posiadanie na sobie klejącego się do ciała ubrania było okropnym uczuciem. Chłopak ściągnął swój podkoszulek i mocno go wyżął.

The PactersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz