11. Hunting

144 17 71
                                    

Lexa's pov

Na drzewach nie zostało już wiele liści, a nawet jeśli już były, to tylko gdzieniegdzie. Więcej było ich na chodnikach, gdzie tworzyły brązowe dywany. W zasadzie to powinnam powiedzieć, że breję, przez nieustannie padający deszcz. To jasno dawało mi znać, że zaczynał się ten okres, którego nie znoszę. Późna jesień. Koniec października. Mam wrażenie, jakby ziemia wtedy umierała. Wszystko dookoła jest takie martwe i zdecydowanie nie była to wina wywieszonych już halloweenowych dekoracji. Akurat przydomowe podwórka tętniły życiem pod tym względem. Nie rozumiałam tego fetyszu, ale i tak to święto nie należało do aż tak złych. Ale w szkole słyszało się tylko o tym.

Siedzieliśmy z Lincolnem w stołówce, a ja raz za razem mogłam usłyszeć przewijające się gdzieś w tłumie słowo "impreza". No tak zapomniałam. Przecież halloween to doskonała okazja do napierdolenia się w trzy dupy. Nim zdążyłam to jednak skomentować na głos, do naszego stolika podeszła Octavia. Przywitała się z nami obojgiem, a ja w duchu dziękowałam, że oszczędziła mi widoku jak się ze sobą liżą. Lincoln i Octi tworzyli świetną parę i bardzo ich kochałam razem, ale dziwnie jest oglądać jak twój przyjaciel z kimś się całuje.

- Wybieracie się na polowanie? - zapytała nagle Blake, a ja zmarszczyłam lekko brwi, nie wiedząc, o co chodzi.

- O, pytałaś się mnie już z pięć razy w tym tygodniu i tak idę - zaśmiał się Whittle, na co dziewczyna z lekkim uśmiechem uderzyła go w ramię.

- A ty Lexa? Przyjdziesz? - spytała Octavia, patrząc na mnie wzrokiem pełnym nadziei.

- Ummm nie wiem, co to jest - odparłam, przeczesując włosy do tyłu.

- Taka coroczna gra, którą organizujemy w halloween. Jest para "łowców", których zadaniem jest złapanie pozostałych "uciekających" ukrywających się w obrębie dzielnicy. Wygrywa ta para, która po dwóch godzinach powróci do domu bez żadnej wtopy albo łowcy jeśli złapią wszystkich uciekających - wyjaśniła Octavia, a w jej oczach pojawił się dziwnie podekscytowany błysk.

- Taki trochę "chowany" i "berek" na sterydach - skomentowałam, na co oboje pokiwali głowami na potwierdzenie. - Brzmi spoko.

- Tak, jest serio mega. Czuj się jak najbardziej zaproszona - uśmiechnęła się ciemnowłosa.

- Ty idziesz? - zwróciłam się do Lina, a on skinął głową.

- Idę, ale w tym roku jestem mistrzem gry - odparł, na co posłałam mu pytające spojrzenie, mówiące by wyjaśnił. - Wygrałem rok temu wraz z bratem Octi, więc my zostajemy w ich domu i czekamy, aż wrócicie. Wiesz, ktoś musi przygotować tam wszystko na imprezę, dlatego zostaję w kuchni i nie będę mógł iść z tobą w parze.

- Serio przyjdziesz? - Octavia rozszerzyła oczy, jakby nie dowierzając, że się zgodzę.

- Nie wiem czy zostanę na imprezie, ale raczej tak. O ile znajdę parę - wzruszyłam ramionami w odpowiedzi. - A ty idziesz z kimś?

- Znaczy w tym roku idę z Raven, ale coś na to zaradzimy - odparła Blake.

- Myślę, że powinnaś spytać Clarke - zasugerował Lincoln, na co od razu spiorunowałam go wzrokiem. Ostatnio za często zaczął żartować o tym, że złapałyśmy ze sobą zbyt dobry kontakt.

- Tak właściwie, to nie jest taki zły pomysł, Lexa. W teorii miała iść z Wellsem, ale on się wykruszył w ostatnim momencie - dodała dziewczyna, a ja westchnąwszy, oparłam głowę na dłoni.

- Może, zobaczymy - westchnęłam ciężko, przez co Lincoln niemal automatycznie stłumił uśmiech.

***

ScarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz