Kursywą akcja dziejąca się poza czasem obecnym
Abby Griffin siedziała przy kuchennej wyspie, pijąc kawę przed kolejną czekającą ją poranną zmianą. Choć kochała swoją pracę, tak zmienność godzin dyżurów była niezwykle wyczerpująca. O tej porze czuła się zupełnie jakby pracowała w środku nocy, choć były już godzinny poranne. Zdziwienie lekarki było niewyobrażalne, gdy usłyszała ciche kroki na schodach o tak wczesnej porze. Brązowowłosa dziewczyna, która zeszła ze schodów, wydawała się nie mniej zaskoczona niż ona sama. I choć rozmazana czarna farba zakrywałą część jej twarzy, to pani doktor wciąż potrafiła dostrzec speszenie w zielonych oczach brunetki.
- Dzień dobry, pani Griffin - odezwała się uprzejmie nieznajoma, spuszczając swój wzrok na podłogę.
- Jesteś koleżanką mojej córki? - spytała kobieta, będąc zbyt niewyspana na jakiekolwiek formalności.
- Tak, odwiozłam Clarke do domu - odpowiedziała jej zielonooka, a Abby przeskanowała ją swoim oceniającym spojrzeniem.
Starsza Griffin zawsze miała dobrą pamięć do szczegółów, lecz nie potrafiła stwierdzić, czy już widziała stojącą przed nią dziewczynę. Raczej dobrze znała przyjaciół swojej córki, choć pamiętała, jak wspomniała o kimś nowym. Po chwili namysłu kobieta poddała się, przyznając w myślach, że faktycznie nie kojarzyła zielonookiej. A może to już te lata, w których łapała skleroza?
- Mogłabym zanieść Clarke aspirynę? Wątpię, czy jak wstanie, zejdzie po nią sama - odparła brunetka, wyrywając Griffin z zamyślenia.
- To miło z twojej strony. Jest w pierwszej szufladzie po lewej - wskazała lekarka, biorąc kolejny łyk parującego napoju.
Dziewczyna skinęła głową, idąc za radą starszej. Wyjęła z szuflady niewielkie pudełeczko leku, po czym dokładnie obróciła je w dłoni. Abby zmarszczyła brwi, obserwując uważnie sprawdzającą etykietę brązowowłosą. Wyjąwszy jeden blister z pudełka, brunetka odnalazła szklankę i nalała do niej wody. Griffin nie spuściła z niej wzroku, dopóki ta nie zniknęła z jej pola widzenia na schodach. Po paru minutach zielonooka wróciła do kuchni, a pani doktor posłała jej lekki uśmiech, zgarniając swoją torbę do pracy.
- Na szafce nocnej zostawiłam Clarke połowę pieniędzy z naszej wygranej. Raczej powinna zauważyć - oznajmiła dziewczyna przed wyjściem.
- Przekażę jej - odparła lekarka, zamykając za nimi obiema drzwi.
Abby spojrzała za oddalającym się motorem, próbując wytrącić z myśli rosnące przeczucie mówiące jej, że nie był to pierwszy a już napewno nie ostatni raz, kiedy spotka na swojej drodzę tą dziewczynę.
***
Abby nawet nie zdążyła opuścić pokoju lekarskiego po skończonej popołudniowej zmianie, gdy doktor Jackson zawołał ją szybko do siebie. Kobieta natychmiast odłożyła swoją torbę i ściągnęła z siebie płaszcz, rzucając go niedbale na kanapę w pokoju lekarskim. Doktor Griffin narzuciła na siebie swój lekarski kitel, dołączając błyskawicznie do mężczyzny na korytarzu. Doskonale zdawała sobie sprawę, że przyjaciel nie zatrzymywałby jej pod koniec zmiany, gdyby nie było to coś nagłego.
- Co tym razem, Jackson? - odparła automatycznie, naciągającego na dłonie jednorazowe rękawiczki, gdy oboje niemal biegli szpitalnym korytarzem.
Jackson ledwo nadążając jej tempa, wręczył współpracowniczce kartę pacjenta. Abby przewertowała pośpiesznie tekst, po czym zatrzymała się niespodziewanie zupełnie zamurowana. Posłała mężczyźnie spojrzenie mogące wyrazić wszystko, a on z powagą skinął głową, jakby chciał utwierdzić panią doktor o prawdziwości dokumentu, który miała przed sobą.
CZYTASZ
Scars
Hayran KurguZostała pustka. Zupełnie nic. Przegrałam walkę z własnym umysłem. Nie miałam już tego pod kontrolą. A ja po prostu chcę czuć cokolwiek. Chociaż przez krótką chwilę... **** Ja... Ja po prostu chcę żyć. Chcę żyć, a nie tylko oddychać. Bo życie powinn...