1.White

358 25 71
                                    

Odkąd pamiętam bałam się zmian. Chociażby najmniejszych. Nie znosiłam gdy zmienialiśmy ułożenie mebli w salonie, jak ojciec wymieniał samochód czy jak moi przyjaciele zmieniali datę sprawdzianu lub miejsca spotkania. Po prostu nie. Jednak wiem, że nie da się uniknąć zmian i nierzadko są one dla nas konieczne.

Czasem ludzie twierdzą, że zmiany są dobre, a ja naprawdę chciałabym potrafić w to wierzyć. Ale pomyśleć sobie „chcę", nie jest równoznaczne z tym jak będzie. Chyba najtrudniejsze jest właśnie zmienienie tego sposobu myślenia. Czy to w ogóle możliwe? Nie wiem.

Cały czas słyszę, że życie to ciągłe zmiany. Wiem o tym, to dwie nierozerwalne ze sobą sprawy. Przyroda na przykład zmienia się cały czas. Ciągle idzie na przód. Jedno działanie ciągnie za sobą kolejne. I tak w kółko. Pełno uzasadnionych zależności. Nieustannie trwa w swoich cyklach opierających się na zmianach. I to rozumiem. Zmiany powodują, że wszystko jest na swoim miejscu i może przez to funkcjonować coś innego. Dlaczego u ludzi tak nie może być?

Znów się zagalopowałam, za bardzo odbiegając... Nie lubiąc zmian, nie lubisz życia. Tak przynajmniej mi kiedyś powiedziano. Może to prawda? Może po prostu nie lubię życia?

Widziałam to dookoła siebie, gdy leżałam na łóżku i wpatrywałam się w śnieżnobiały sufit. Z biurka poznikało większość zdjęć, ponieważ oglądanie ich na co dzień okazało się zbyt bolesne. Teraz były skryte głęboko w szufladzie, bo jestem zbyt sentymentalna, by się ich pozbyć. Stara gitara była w innym miejscu, niż zapamiętałam, a od dawna pokrywający ją kurz został starty. Nie potrafiłam sobie jednak przypomnieć, kiedy ostatnio na niej grałam. Nawet łóżko, na którym leżałam było inne. Ojciec kupił zupełnie nowe, gdy powiedziałam mu, że nie jestem w stanie w spać w poprzednim. Choć raz wykazał minimum zrozumienia, co było do niego zdecydowanie niepodobne. Tym bardziej zaskoczyło mnie to, że sam wyszedł z tą propozycją. Chyba to jedyna dobra zmiana jaka nastąpiła, bo przynajmniej łóżko jest teraz większe. Być może moja spora nieobecność tutaj sprawiła, że czułam się obco w tym pokoju. W rzeczywistości w tym pomieszczeniu nie zaszło tyle zmian, ile miałam wrażenie. Kolor ścian był ten sam już od paru lat, przy biurku wciąż stał ten sam skrzypiący fotel, a na każdej możliwej powierzchni znajdowały się świece. Nawet na kafelkach w łazience nadal były te same plamy.

Przymknęłam powieki, nie chcąc dłużej patrzeć w biel. Dlaczego sufity zawsze muszą być białe? Na pewno to ma jakieś architektoniczne zastosowanie. Sama nie wiem, może sprawia że jest jaśniej bądź estetyczniej? Co ciekawe gdy zamykamy oczy, nie potrafimy stwierdzić, jaki kolor widzimy. Automatycznie chcemy odpowiedzieć, że czarny, prawda? Ale czy faktycznie? Ja przynajmniej nie potrafię potwierdzić, że widzę czarny. Gdyby ktoś zasłonił mi oczy dłońmi, wtedy tak. Wtedy odpowiedziałabym, że widzę czarny bez zastanowienia. Ale gdy po prostu zamykam oczy? Wtedy nie wiem, co widzę. Nic nie widzę. Zupełnie nic. Nawet konkretnej barwy. Ciemność nie jest w końcu kolorem, prawda? Po prostu pustka. Będę musiała się kogoś spytać o to, bo może tylko mój mózg jest tak popieprzony. Albo znaleźć kogoś kto mi wytłumaczy, dlaczego tak się dzieje...

Wzięłam głęboki oddech, zatrzymując na dłuższy moment powietrze w płucach. Wiele się zmieniło. Cholera. I naprawdę jeszcze dużo zmian będę musiała do siebie dopuścić. Ale nie mogę dłużej stać w miejscu, po prostu nie mogę. To mi nie pomoże. Nie mogę oczekiwać, że wszystko nagle zacznie się układać, jeśli wciąż będę trwać niezmiennie w tym samym punkcie. Kolejne pierwsze kroki... To właśnie muszę zrobić. Muszę nauczyć się tych wszystkich najprostszych czynności, zupełnie jakbym ich wcześniej nigdy nie znała i nie potrafiła... Zupełnie od zera. Jak małe dziecko, robiące pierwsze kroki. Nauczenie się tych prostych rzeczy będzie właśnie tak trudne jak stawianie pierwszych kroków w tamtym czasie. Powoli, ale z czasem coraz prościej. Tylko za takim małym dzieckiem zazwyczaj ktoś stoi gotowy, by w każdej chwili je złapać w razie upadku. Ja robię to sama. Ale to dobrze. Nie mam nic przeciwko temu. Przynajmniej nikt nie dostrzeże, jak upadam. Nie, na to akurat nie pozwolę kolejny raz..

Może właśnie tak jest. Może każdy krok na przód, jest tym naszym „pierwszym krokiem". Pytanie czy jestem gotowa go zrobić.



*********

Witam wszystkich czytających to. Niektórzy z was już znają moje prace z profilu @clexowy_gang i trafili tu przez zapowiedź tej historii, znając już jej fragmenty. Jak wiecie, bardzo chciałam rozwinąć to opowiadanie bardziej, ponieważ zasługujecie by poznać je tak jak powinno być, czyli od początku do końca.  Inni są tu ponieważ znają mnie i tym jestem najbardziej wdzięczna, ponieważ bez was by to nie powstawało. Inni trafili na ten fanfic zupełnie przypadkowo, ale clexowa dusza zawsze swojego pozna.

Bez przedłużania, do następnego 


ScarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz