Po trzynaste: Potrzebowali się
Masz dwie wiadomości od Mistsz.
Mistsz musiał przypomnieć sobie, że posiada komórkę, co nie bardzo cieszyło Amarylisa, bo jego wiadomości były po prostu głupie.
„Kupisz mi alkohol???"
To nielegalne.
Tak, a alkoholizowanie nieletnich było legalne... Amarylis przypomniał sobie, że w gruncie rzeczy złamał niedawno prawo. Ale nie o to teraz chodziło. Czemu właściwie Izak pytał się go o kupowanie mu alkoholu? Miał znacznie większe szanse u osiedlowych pijaków, a i prowizja była mniejsza...
„We łbie masz nasrane"
Nie sprecyzował, czy było to pytanie, czy stwierdzenie. Przez wiadomości nigdy nic nie było wiadomo. No może tyle, że Izak był idiotą, ale to zawsze było wiadome.
„Wyjrzyj przez okno"
W tym momencie Amarylis zmarszczył brwi i na chwilę serce mu stanęło. Chyba nie przyszedł aż tutaj? Zresztą, na pewno nie pamiętał drogi...
Ostrożnie zbliżył się do okna wychodzącego na podwórko, z którego jednak było całkiem dobrze widać ulicę. Spojrzał, nie odsuwając firanki i ujrzał postać stojącą przed furtką, rozglądającą się wokół. A jednak. Nie docenił wariata.
Po prostu udam, że mnie nie ma, powiedział sobie w myśli, odsuwając się od okna. Nie przewidział tylko jednego. Miał ojca.
Kiedy drzwi trzasnęły na parterze i zrobiło się zamieszanie, Amarylis wiedział, że został otoczony. Słuchanie kroków osoby wspinającej się po schodach było dla niego istną torturą. Siedział na łóżku z łokciami opartymi o kolana, jakby czekał na wyrok.
Nareszcie rozległo się ciche stukanie. Amarylis milczał, ale drzwi i tak się uchyliły, żeby ukazać zaglądającą do środka głowę. Dwa zielone punkciki błyszczały od odbijającego się od nich południowego słońca, które wpadało do pokoju przez okno.
- Siemka! - przywitał się energicznie, ale wciąż stał w progu. Czyżby czekał na zaproszenie? Od kiedy on taki uprzejmy?
- O co chodzi? - starał się brzmieć naturalnie, ale jego głos robił mu w tym momencie psikusy. Nie miał zamiaru się stresować, zresztą z jakiego powodu? Przez całe życie wystarczyło, że powiedział sobie, że ma zachować spokój i był spokojny. Dlaczego z Izakiem to nie działało?
Blondyn zagryzł wargę i rozejrzał się po pokoju. ściany pomalowano na odcienie brązu. Pokój znajdował się na poddaszu, więc część sufitu była pochylona. Nie dostrzegł tu zbyt wielu elementów wystroju. Pod ścianą naprzeciwko stał regał z imponującą kolekcją książek. Poza innymi typowymi meblami i dodatkami, zauważył, że na środku pokoju leży bardzo miękki dywan. A przynajmniej na taki wyglądał. Zapatrzył się na niego, myśląc już tylko o dopadnięciu go i pomacaniu.
- Więc? - powtórzył Amarylis, zaczynając się irytować.
- Mogę pomacać dywan? - poprosił ze słodkimi oczkami. Nawet złożył ręce jak do modlitwy.
- Okej...? - Amarylis zmarszczył brwi, nie będąc pewnym, co ta prośba właściwie oznaczała, lecz najwidoczniej oznaczała właśnie to, co zostało powiedziane. Izak od razu doskoczył do beżowego dywanu i wyłożył się na nim. Przycisnął policzek do puszystej powierzchni, nie zważywszy na to, że owy dywan został już niezliczoną ilość razy potraktowany stopami, kto wie, czy czystymi.
Amarylis obserwował Izaka z mieszanką rozbawienia i zauroczenia. Tylko ten głupek tak zafascynowałby się czymś takim jak dywan. Skulił się teraz jak piesek i widać było tylko część jego twarzy spod rozrzuconych kosmyków włosów. Wiadome było tylko, że się uśmiechał, co wywołało uśmiech także na twarzy Amarylisa. Ale nie za duży, nie za widoczny. Delikatny, jakby nie chciał nikomu pokazać swojego szczęścia, jakby zatrzymywał tę odrobinę komfortu tylko dla siebie.
CZYTASZ
Iskra | BL
RomanceNienawiść jest wysiłkiem, a Amarylis miał ciekawsze rzeczy do roboty niż nienawidzenie swojego prześladowcy. Nie zamierzał zniżać się do jego poziomu. Izakowi było wszystko jedno kogo udupi - musiał tylko zaznaczyć dominację i zdobyć respekt rówieśn...