Po dwudzieste pierwsze: Kochali się.
Amarylis miał mętlik w głowie. To, co zobaczył dzisiejszego dnia, uderzyło go tak mocno, że do teraz nie mógł się po tym pozbierać. Siedział w swoim pokoju z słuchawkami na uszach i gapił się w ścianę żywiąc wielką nadzieję, że to jedynie nieporozumienie. Jednak na własne oczy widział, jak Izak bił się z innym chłopakiem. I wcale nie był w tym bierny. Nie było tak, że próbował zakończyć bójkę lub jedynie się bronił. Wręcz przeciwnie, chciał rozszarpać tamtego na strzępy.
Westchnął ciężko, chowając twarz w dłonie. Nie zdążył nawet przetrawić ich poprzedniego problemu, a już mieli nowy. W tym momencie cała znajomość z Izakiem wydała mu się niezwykle niewygodna. Kiedy było między nimi dobrze, to nie musiał się starać, wszystko przychodziło mu z łatwością. Teraz najchętniej odciąłby się od tego całego bałaganu, bo go przerastał. A najgorsze było to, że z miejsca, w którym się znajdował, nie było już powrotu. Bo kochał Izaka i nie zmusiłby się do przestania, a raczej nie był w mocy, by to zrobić. Tylko dlaczego kochanie go musiało być takie trudne?
Pogrążony w myślach nawet nie zauważył, że ktoś wszedł do jego pokoju. Ściągnął gwałtownie słuchawki i wyprostował się.
- Nie uczysz się? - rzucił tata, uśmiechając się lekko.
- A powinienem? - odparł wymijająco rozluźniając w końcu ramiona. No tak. To tylko tata.
- Skąd. Aleś był zestresowany. Myślałem, że macie jakiś trudny test. - Podążył w głąb pokoju, zbliżając się do swojego syna. Stanął blisko, ale nie usiadł obok niego.
- Tato, na świecie jest mnóstwo innych powodów do stresu - odpowiedział przez zmęczony śmiech. Zagryzł wargę, oczekując na dalsze słowa taty i zdał sobie sprawę, że jest to coś, co Izak zawsze robił. Zagryzanie wargi było jego nawykiem.
- To czym się stresujesz?
- Zadajesz niewygodne pytania. - Rzucił mu krótkie spojrzenie.
- Ależ to niezwykle proste pytanie! Nie wiem, jak ty radzisz sobie w szkole, skoro nawet tego nie umiesz. - Zaśmiał się w głos, ignorując fakt, że jego syn wywraca oczami.
- Przyjaciel zrobił coś głupiego. Nic interesującego - oznajmił w końcu.
- I tu cię mam. - Szturchnął go palcem wskazującym prosto w nos. - Ty nie masz przyjaciół.
- No ej!
- Więc? Kto to jest? Nie stresowałbyś się tak zwykłym znajomym. - Przysiadł obok niego na łóżku i nachylił się, niby uważnie słuchając. Oczy miał jak małe dziecko mające zaraz usłyszeć sekret.
- Po pierwsze to mam przyjaciół. Jakbyś chciał wiedzieć - orzekł nieco nadąsany, na co pozwalał sobie tylko w niezwykłych sytuacjach.
- Imiona? Rozmiar buta? Nie wierzę ci.
- A pamiętasz jak wychodziłem na imprezę? Byli przed domem. Olka i Badyl.
- No dobrze. Ale to nie nimi się stresujesz.
- Ach... oczywiście, że nie. - Oparł głowę na dłoni i milczał przez dłuższą chwilę. - Pamiętasz Izaka?
- Ojej.
- Ojej?
Tatuś wydawał się odrobinę przerażony.
- To energiczny dzieciak - zaczął powoli.
- Taa... żebyś wiedział. I dlatego też zrobił coś głupiego. Och, on jest tak głupi! - Pochylił się do przodu, a tata poklepał go pocieszająco po ramieniu.

CZYTASZ
Iskra | BL
RomanceNienawiść jest wysiłkiem, a Amarylis miał ciekawsze rzeczy do roboty niż nienawidzenie swojego prześladowcy. Nie zamierzał zniżać się do jego poziomu. Izakowi było wszystko jedno kogo udupi - musiał tylko zaznaczyć dominację i zdobyć respekt rówieśn...