Rozdział 11 "Przypadkowe spotkanie z Ding Shengiem"

104 19 0
                                    

Tak wyglądała codzienna praca Chen Ana: budził się rano w małym wynajętym mieszkaniu Chen Yanga, jadł śniadanie przygotowane przez tego dzieciaka, potem jechał rowerem do centrum miasta, gdzie śledził bieżące sprawy i ćwiczył pod okiem profesjonalnego trenera w swoim w pełni wyposażonym luksusowym apartamencie. Każdy dzień spędzał w pocie czoła.

To spokojne i zdrowe życie trwało przez ponad miesiąc. Chen An stanął na wadze i spojrzał na swoją znacznie zmniejszoną wagę. Jak mówi przysłowie, jeśli włożysz w to pracę, w końcu będziesz mógł cieszyć się nagrodami.

Po prysznicu, Chen An spojrzał na swoje odbicie w lustrze.

W porównaniu z tym, co było miesiąc temu, jego cera znacznie się poprawiła. Dzięki reżimowi zdrowego jedzenia i ćwiczeń, jego twarz zaczęła nabierać wyrazu. Mimo to, jego wygląd wciąż był poniżej jego standardów.

Po kąpieli Chen An założył czyste ubranie i usiadł w gabinecie ze swoim tabletem, by przejrzeć wiadomości. Choć ma obecnie trochę pieniędzy, nie wystarczą one na realizację jego przyszłych planów, a tym bardziej na odzyskanie dawnej pozycji.

Chen An zniżył głowę, by przeczytać najnowsze wiadomości międzynarodowe; stara dobra Ameryka nie może sobie zrobić przerwy. W ostatnich latach zarówno pośrednie, jak i bezpośrednie konflikty ani razu nie ustały. Ciągłe wiadomości o wybuchach wojen na Bliskim Wschodzie i w Afryce sprawiają, że jest to naprawdę stały strumień "radosnych" wiadomości dla szczęśliwych handlarzy bronią.

Choć nadal posiada wiedzę na temat pozyskiwania i sprzedaży broni palnej, brakuje mu wpływów i fundamentów, które budował przez ponad dwie dekady.

Przed nim są tylko dwie drogi. Pierwsza to zacząć od zera - ale dzisiejsza scena międzynarodowa nie sprzyja już ekspansji handlu bronią, tak jak to miało miejsce dwadzieścia lat temu, ponieważ większość głównych udziałów znajduje się już pod ścisłą kontrolą istniejących królów broni palnej. Chociaż nie jest niemożliwe, aby zacząć od podstaw, to jednak ta droga będzie trudna. Na szczęście Chen An wciąż ma pod ręką pewne środki.

Może też z kimś współpracować.

Pozostaje tylko pytanie, z kim powinien współpracować?

Chen An może przyznać, że jest paranoikiem, człowiekiem kontrolującym i przesadnym. Nie lubił dzielić się z nikim swoją władzą ani łupami, a poza tym nie mógł znaleźć nikogo, z kim mógłby współpracować.

Być może uda mu się znaleźć środek między tymi dwiema ścieżkami. Wolałby pracować w pojedynkę, ale w razie potrzeby nie miał nic przeciwko współpracy z tymczasowymi partnerami.

Najpierw powinien zacząć od małych rzeczy. Nawet z samym sobą nie powinien mieć problemów z zarządzaniem.

Ale najpierw musi wybrać się na wizytę do szpitala.

Pół miesiąca temu Chen An poszedł do szpitala po aparat ortodontyczny. Choć nie daje on natychmiastowych rezultatów, jest to najprostsza i najskuteczniejsza metoda na jego okropne zęby. Dziś musiał udać się na badania kontrolne.

Jadąc do szpitala, Chen An zapisał się do kolejce, a następnie zajął miejsce. Choć z pewnością stać go było na prywatnego lekarza, to jednak, jak sięgał pamięcią, od dziesięcioleci nie doświadczył tak prozaicznego i zwyczajnego stylu życia.

Osoby postronne widziały tylko jego ogromne bogactwo i władzę, nie wiedząc, że ceną za to jest rezygnacja z jakichkolwiek oznak zwykłego życia. Nie może swobodnie przechadzać się po ulicy, bo gdziekolwiek by nie poszedł, zawsze musi mieć u boku ochroniarzy. Zbyt wielu ludzi na tym świecie chciało odebrać mu życie, jednak niezależnie od tego, czy byli to konkurenci, czy wrogowie, żaden z nich nie przypuszczał, że jego zabójca okaże się nim samym.

Właśnie wtedy, gdy cieszył się chwilą beztroski i brakiem obaw, że zostanie ostrzelany przez ukrytych zabójców, obok Chen Ana nagle usiadła jakaś osoba. Bez zastanowienia Chen An automatycznie przeniósł wzrok na nowego gościa, który dołączył do kolejki - a jego źrenice rozszerzyły się na widok znajomej twarzy.

Obok Chen Ana siedział młody mężczyzna. Jego prosta, bawełniana koszulka odsłaniała silnie umięśnioną sylwetkę, którą trudno dostrzec u Azjatów. Jego mięśnie bicepsów wyglądały potężnie i pięknie dzięki ciągłym liniom, a zadbane krótkie włosy okalały przystojną twarz.

Reakcja Chen Ana natychmiast przykuła uwagę młodego człowieka. Ale kiedy zobaczył, że to tylko zwykły cywil w średnim wieku z aparatem ortodontycznym i okularami, ostre spojrzenie w jego oczach zniknęło. Przywitał się z Chen Anem radosnym pozdrowieniem.

Ding Sheng, agent Interpolu o skomplikowanej przeszłości, był kimś, kogo Chen An nie zdołał przekupić. Jest on młodym, prawym, a zarazem irytującym facetem.

- Czy jesteś tutaj, aby zadbać też o swoje zęby? - Chen An nie jest człowiekiem, który lubi inicjować rozmowy z innymi. Dlatego w zwykłych okolicznościach, gdy przejmuje inicjatywę, zawsze ma jakiś ukryty motyw.

Rebirth of Chen AnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz