Rozdział 53

74 13 1
                                    

W jednym rzędzie było sześć do siedmiu osób, których głowa była zakryta czarnym kapturem, podczas gdy obie ręce zostały zagrabione, gdy klęczeli na podłodze. Chen An mógł nawet usłyszeć rozpaczliwy płacz tych mężczyzn i łamany dźwięk przypominający szept, gdy zostali tu przyprowadzeni.

- Oni ... co oni robią? - Wang Hao był oszołomiony, gdy spojrzał na tych ludzi. Jego pierwotna blada twarz teraz stała się jeszcze bielsza.

Chen An jedynie rzucił okiem na Chen Yanga, który był obok niego i nic nie powiedział. Oczywiście wiedział, co ci ludzie zrobili, jednocześnie też wiedział, jakie małe gry, który ten człowiek zwanym Admirałem Wilkiem planował zrobić.

- Nasz generał Assad ma kilka niepisanych zasad. Jakakolwiek broń, która została zakupiona i przywieziona tutaj musi najpierw zostać splamiona krwią. Ponieważ pan Chen jest człowiekiem naszego generała, to ta odpowiedzialność spoczywa na nim.

Admirał Wilk uśmiechnął się i pokazał kilka swoich złotych zębów, podczas gdy jego para krwiożerczych oczu wykazała odrobinę złośliwego zainteresowania, jakby czekał na Chen Ana, aby pokazać im dobre widowisko.

Być tym który handlował bronią nie oznaczało, że zabije kogoś własnoręcznie. Nawet ten, kto stał się handlarzem broni przez całe swoje życie, mógł nigdy nawet nie zabić kogoś własnymi rękami.

Chen An wciąż pamiętał, że w przeszłości był naprawdę spokojny, gdy zabił człowieka własnymi rękami. Ale po powrocie do domu, zaczął pić, bo kiedy chciał zamknąć oczy, to tak jakby widział, że człowiek, którego zabił, leżał na jego łóżku i patrzył na niego, z twarzą pełną krwi.

Wtedy jednak Zhang Le zawsze pozostawał u jego boku i delikatnie go przytulał, tak jak zawsze mówił:

Bracie, będę z tobą na zawsze, nawet jeśli po tym życiu może pójdziemy do piekła, to i tak będę ci towarzyszył.

Czas płynął bardzo szybko. Pod okiem admirała Wilka, Chen An podniósł rewolwer. Gdy miał już załadować kulę, mężczyzna, który był obok niego, chwycił go za rękę.

- Wujku, pozwól mi to zrobić. - Gdy Chen Yang spojrzał na Chen Ana, który wziął od niego rewolwer, uśmiech pod jego tylnym oświetleniem wciąż był jasny i piękny. - Obawiam się, że ich krew tylko pobrudzi ci ręce.

Kiedy pomyślał o tym ponownie, od samego początku Chen Yang nie chciał pozwolić Chen Anowi, aby w jakiś sposób miał kontakt z krwią innych ludzi, podobnie jak kazano mu wyrzucić buty, które zostały wylizane przez Liu Xiao Jie. Tego typu rzeczy były jak najbardziej w porządku, jeśli to on był tym, który to robił.

Jego serce było niespodziewanie spokojne, nie wzdrygał się, jego dłonie również nie zwilgotniały w wyniku zdenerwowania. Chen Yang był właściwie zaskoczony swoją samozbieżnością, podczas gdy w tym samym czasie istniał inny rodzaj świadomości, gdzie może w poprzednim życiu był rzeczywiście morderczym łotrem.

- Chen Yang, nie zmuszaj się. - Chen An nieznacznie zmarszczył czoło. Owszem, chciał go wyszkolić, lecz nie chciał pozwolić, by Chen Yang zmierzył się ze zbyt dużą ilością za jednym zamachem, jak to miało miejsce w tym przypadku.

Zabijanie, to słowo wydawało się być znajome, nawet w filmach czasami bohater mógł jawnie zabić swojego wroga, jednak oczywiście wszystkie były fałszywą śmiercią.

- Wujku, ja się nie zmuszam.

Chen Yang delikatnie uśmiechnął się trzymając ręczny pistolet, po czym nastąpiło zaciekawione spojrzenie od Admirała Wolfa i uroczyste spojrzenie od Chen Ana, a także przerażenie Wang Hao, gdy nacisnął spust.

- Baang! Baaaaang! Baaang! -----

Przy akompaniamencie głośnego wystrzału, więzień, który znajdował się w pierwszym rzędzie, nie wydał nawet żadnego dźwięku, gdy jego głowa opadła na ziemię. Czarny kaptur zabarwił się teraz na czerwono, tak jakby można było wydzielić dużą ilość mokrych śladów.

Po tym nastąpił drugi huk! kolejny huk! i trwał ....... aż do ostatniego wystrzelonego pocisku, gdy głowa ostatniego więźnia opadła na ziemię. Sześć pocisków, każdy więzień został trafiony dokładnie na śmiertelny punkt, jeden strzał na osobę.

Po tym Chen Yang powoli odłożył broń. Jego ręka, która trzymała broń lekko drżała. Nie było to spowodowane strachem, zdenerwowaniem, ani tym bardziej nie tym, że czuł wyrzuty sumienia.

On rzeczywiście dostał niewytłumaczalne podniecenie, nieznane, ale dziwne podniecenie, które podobne jak narkotyk. Uderzenie w jego sercu, które świadomie płynęło w jego krwi, sprawiło, że trudno mu było stłumić to pobudzenie, ponieważ każdy zakątek w jego ciele był mocno zaciemniony.

Chen An wiedział, że powinien być szczęśliwy, że Chen Yang ma wielki talent, gdy ujrzał tę jego spokojną stronę. Ale zamiast być szczęśliwym, jakoś miał ten niewytłumaczalny niepokój wewnątrz jego serca.

Rebirth of Chen AnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz