Rozdział 165 'Zbierasz to, co siałeś'

30 10 0
                                    

Warunek postawiony przez Chen Ana był prosty: chciał porozmawiać z generałem i księciem osobno.

Zarówno generał, jak i książę byli zaskoczeni, gdy to usłyszeli. Spodziewali się, że Chen Ana poprosi o coś bardziej znaczącego, jak bogactwa lub pewna pozycja i władza; rozmowa osobno nie była czymś, czego się spodziewali.

Ale Chen An miał dodatkowy warunek: obaj nie mogli go okłamywać.

- Potem, jeśli nadal nie będę w stanie pomóc ci poradzić sobie z obcokrajowcami, możesz zrobić, co zechcesz z Ding Shengiem i ze mną. Nie masz nic do stracenia.

Chen An nie mylił się. Gdyby udało mu się odwrócić inwazję obcych bez przelania kropli krwi, byłoby to darem niebios dla generała i księcia.

Z drugiej strony, gdyby zawiódł, obaj nie byliby w gorszej sytuacji niż teraz.

Naprawdę nie mieli nic do stracenia.

Więc pytanie brzmiało, co Chen An chciał od nich wiedzieć?

Chen An obiecał, że nie będzie wnikał w nic poufnego, jak tajemnice wojskowe lub kwestie dotyczące głównych interesów obu stron. Więc jaki powód mieli generał i książę, aby odmówić temu człowiekowi, który wyglądał jak cesarz, ale miał w sobie coś dziwnego?

Pierwszą osobą, z którą Chen An chciał porozmawiać, nie był generał Lu Feng, ale książę, którego spotkał mniej niż trzy dni, ale mimo to znał go dość dobrze ze wspomnień cesarza.

Chen An wybrał gabinet zmarłego cesarza jako miejsce ich rozmowy.

Gabinet był przez jakiś czas niezamieszkany. Kiedy Chen An otworzył drzwi, poczuł w powietrzu zapach pyłków. Podszedł do biurka, dotknął palcem jego powierzchni i znalazł na niej warstwę kurzu.

- Czy to dlatego, że ani ty, ani generał nie przychodzicie tu teraz, przestaliście odkurzać to miejsce? A może zabroniliście ludziom wchodzić? - Chen An bezceremonialnie wytarł kurz z krzesła kilkoma pociągnięciami i usiadł. Kiedy spojrzał w górę, jego oczy napotkały wzrok księcia, który właśnie wszedł i przyglądał mu się z chłodem przyklejonym do twarzy niczym maska. - Nie chcesz, żebym dotykał czegokolwiek w tym miejscu, ale trudno ci powiedzieć jakiekolwiek ostre słowa, gdy widzisz taką twarz jak jego. Mam rację?

Najwyraźniej jego słowa trafiły gdzieś w cel; chwila zaskoczenia przemknęła przez zimną maskę.

Chen An podniósł okulary, ponieważ musiał wyraźnie widzieć każdy subtelny wyraz twarzy księcia.

Książę miał się na baczności przed Chen Anem, odkąd się poznali. Spojrzenia, które rzucał w stronę niego były zimne i wrogie; niemniej jednak był w nich ślad zmieszania i tęsknoty.

Odzyskując swój zimny wygląd.

- Potrafisz czytać ludziom w myślach?

- Wiem, że jako członek rodziny królewskiej nie lubisz być odczytywany. Możecie być wysocy i potężni w oczach innych, ale w moich... - Przerwał Chen An, po czym z lekkim śmiechem i pogardą w głosie kontynuował. - ...obaj jesteście ludźmi. Możesz być generałem lub księciem, ale wciąż jesteś człowiekiem z krwi i kości, z miłością i nienawiścią.

Sam Chen An miał kiedyś władzę i bogactwa, które nie bladłyby w porównaniu z generałem czy księciem.

On również był ślepy w potężnej fortecy, którą sam zbudował. Znał generała i księcia, ponieważ kiedyś był taki jak oni, nie widząc błędu swoich dróg, dopóki nie stracił ludzi, których kochał.

Jeśli ludzie, których spotkał w tym miejscu, naprawdę byli poprzednim życiem jego, Chen Yanga i Lu Fenga, to mógł tylko powiedzieć, że klątwa cesarza zadziałała: Lu Feng był bardziej nieszczęśliwy żywy niż martwy i nie zaznał miłości, której pragnął, przynajmniej nie przed odrodzeniem Chen Ana. Tak więc klątwa cesarza stała się dla niego prawdziwa.

A co z Chen Yangiem?

Gdyby Chen An nie przybył tutaj i nie zobaczył wspomnień cesarza, nigdy nie uwierzyłby, że ten człowiek, który wyglądał jak Chen Yang, miał w sobie takie intrygi.

- Nie musisz się niepokoić. Po prostu porozmawiamy o różnych rzeczach. - Chen An oparł się o oparcie krzesła i rozejrzał po gabinecie. - Kiedy byłeś młody, generał, cesarz i ty czytaliście książki, ćwiczyliście kaligrafię, malowaliście i recytowaliście wiersze w tym gabinecie. To były najszczęśliwsze dni w życiu cesarza.

Zanim skończył zdanie, książę obrzucił go sztyletami.

Ale skoro spojrzenia mogły zabijać, to po co komu naboje?

- Wygląda na to, że dużo wiesz. - Książę przyglądał się uważnie Chen Anowi, jakby chciał wiedzieć, czy rzeczywiście ma inną twarz ukrytą pod starannie wykonaną maską.

Chen An zachichotał i opierając łokieć na stole, a podbródek na dłoni, powiedział powoli:

- Rzeczywiście masz rację. Potrafię czytać w myślach; mogę też rozmawiać ze zmarłymi.

Z głośnym "bang" książę uderzył pięścią w stół i wstał. Zawołał z ledwo skrywaną złością.

- Co za bzdury!

- Niezależnie od tego, czy mówię bzdury, czy nie, możesz wyciągnąć wnioski, kiedy skończę. Co cię tak poruszyło? Jesteś zły, boisz się czy czujesz się winny?

Ignorując mieszane uczucia w oczach drugiej osoby, Chen An kontynuował, niezależnie od tego, czy druga osoba tego chciała, czy nie.

- To ty powiedziałeś generałowi, że cesarz był zakochany w przywódcy cudzoziemców. To również ty zaaranżowałeś korespondencję między nimi, która wpadła w ręce generała.

Przed chwilą książę myślał, że Chen An blefuje. Kiedy mężczyzna skończył, maska chłodu na twarzy księcia rozpadła się na kawałki. Ukazała się twarz człowieka.

Twarz, która wyrażała szok, złamane serce i żal.

- Nienawidziłeś tego, że cesarz zamienił udawanie spowodowane okolicznościami w coś prawdziwego i rzeczywiście żywił uczucia do zagranicznego przywódcy. A jeszcze bardziej nienawidziłeś tego, że zarezerwował dla generała specjalne miejsce w swoim sercu. Podsumowując, byłeś po prostu zazdrosny, że ludzie inni niż ty darzyli go uczuciem.

W miarę jak Chen An mówił, widział, jak na masce chłodu księcia pojawiają się coraz szersze pęknięcia; mógł dostrzec leżące pod nią serce: wrażliwe i delikatne, okrutne i bezwzględne.

- Wolisz zniszczyć osobę, którą kochasz, niż zobaczyć ją z kimś innym. - Chen An obserwował każdy wyraz jej twarzy i spokojnie stwierdził to, co zobaczył. - Ale wiesz co, cesarz już wiedział, że zasiałaś ziarno niezgody między nim a generałem; że rozpuściłaś plotki o jego spisku z obcokrajowcami.

To była ostatnia kropla, książę całkowicie stracił panowanie nad sobą.

- Co za bzdury! To wszystko brednie! - Maska była już niewidoczna. Książę nabrał głęboko powietrza, a w jego oczach szalała burza.

Tajemnica długo skrywana w jego piersi została obnażona przez człowieka o takim samym wyglądzie jak cesarz. Szok był większy niż mógł znieść.

- Wątpisz w to? Cesarz był mądry i twoje sztuczki nie mogły go oszukać, no może na początku, ale nie na stałe.

W związku z tym Chen An nie mógł powstrzymać się od współczucia dla cesarza: człowiek ten był nazywany przez swój lud "złym cesarzem", ale okoliczności już dyktowały, że nawet ktoś inteligentny nie mógł uratować narodu przed jego losem, a zatem był skazany na bycie złym władcą.

Bohater został stworzony przez swoje czasy, podczas gdy człowiek nie miał czasu na dobrego cesarza.

- Mógłby, gdyby chciał, zahartować się i usunąć was obu w odpowiednim czasie; ale odmówił i wtedy on, jako cesarz, przegrał bitwę w tej walce o władzę, raz na zawsze. - Książę już upadł, ale Chen An bezlitośnie kontynuował. - Ponieważ w jego umyśle wciąż byłeś częścią wspomnień, które były mu najdroższe, i dwóch osób, którym najbardziej ufał. Niestety, ludzie, którym ufamy, często są tymi, którzy ranią nas najbardziej. - Chen An podszedł powoli do księcia, który opadł na krzesło w stanie całkowitego osłupienia. Delikatnie poklepał mężczyznę po ramieniu. - Czy możesz sobie wyobrazić, jaka rozpacz doprowadziła go do rzucenia się w ogień? To musiało piekielnie boleć.

- Wystarczy! Wystarczy! - Mężczyzna zakrył uszy i krzyknął. - Przestań! Po prostu przestań!

Jego ręce drżały; zdystansowany książę sprzed minuty zmienił się w kogoś w rodzaju dziecka, które popełniło duży błąd i było zbyt przestraszone, by się do tego przyznać.

Całe jego ciało trzęsło się od silnych emocji; a w końcu wybuchły, gdy mężczyzna zawodził z rozpaczy i żalu.

- Nienawidził mnie, prawda? Hahaha - musiał mnie nienawidzić, bo powinien. Zniszczyłem go, wpędziłem do ognia...

Śmiejąc się i płacząc jednocześnie jak szalony, książę w końcu zdał sobie sprawę, że człowiek, którego kochał w głębi serca, naprawdę odszedł. To było jak tępy cios, powolny, ale tym bardziej bolesny.

Chen An rzucił jeszcze jedno spojrzenie na mężczyznę pogrążonego w gwałtownych szlochach; nie czuł dla niego litości. Zbierasz to, co siałeś.

Ten człowiek przypominał mu tylko Chen Yanga, który, jak sądził, stanął na jego drodze przez przypadek. Myślał, że są tylko wujkiem i siostrzeńcem.

Teraz wydawało się, że to wszystko było przeznaczeniem.

Rebirth of Chen AnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz