Rozdział 184 'Wspaniały zespół'

29 10 0
                                    

- Czekaj, czy dobrze usłyszałem?

Po pięknej nocy przespanej na łóżku Chen Ana, Ivanov powrócił do swojej dawnej energiczności. Delektując się śniadaniem przyniesionym przez Chen Yanga i Lu Fenga, wydał z siebie odgłosy zaskoczenia.

Kiedy Chen Yang i Lu Feng wyszli kupić śniadanie z ponurymi twarzami, Chen An opowiedział o tym, co mu się przydarzyło. Widząc jego zaskoczenie, Chen An mocno uderzył w łapy włochatego niedźwiedzia pod stołem: zatem Ivanov w ogóle nie zwracał na niego uwagi!

- Kochanie, mój błąd. Proszę, wybacz mi. - Zaciskając dłonie w modlitewnym geście, Ivanov był bliski padnięcia na kolana.

Chen An nie wziął sobie tego do serca. Ale Ivanov wciąż był na jego czarnej liście, a Chen An łatwo się irytował na jego widok i dlatego przy każdej nadarzającej się okazji chciał mu dokopać.

Ostatniej nocy Chen An był bliski wyrzucenia go. Jednak włochaty niedźwiedź spał nawet na podłodze. W końcu Chen An stwierdził, że jednak ma zbyt miękkie serce, więc zaciągnął go z powrotem na łóżko.

Nie widział go od jakiegoś czasu. W głębi serca trochę za nim tęsknił.

- Ten facet nie wydaje się godny zaufania, An. Naprawdę chcesz, żeby się przyłączył? - Chen Yang sam uznał Lu Fenga za trudnego do pokonania. Jednak teraz, z towarzyszącym mu Ivanem, rozważał możliwość wbicia widelca prosto w serce tego człowieka. Więc czy ten człowiek mógłby się jak najszybciej zgubić?

- Hehehe! Mały przyjacielu, na wstępie pragnę skorygować twój sposób zwracania się do mojego dziecka. Powinieneś nazywać moje dziecko "wujkiem", a nie jego imieniem. To po pierwsze. - Ivanov kontynuował swoją przemowę do Chen Yanga, gestykulując. - Po drugie, gdybyś nie był jego siostrzeńcem, pobiłbym cię teraz.

- To się dopiero okaże, kto kogo pokona. - Jakby celowo prowokując Ivana Ivanova, Chen Yang wytarł usta chusteczką i złożył delikatny pocałunek na mężczyźnie siedzącym obok niego. - An, pójdę i skontaktuję się z siłownią w okolicy. - Powiedział ze słodkim uśmiechem.

- Czekaj. - Wycierając kącik ust Chen Yanga czule palcem, Chen An dodatkowo skarcił go. - Ile ty masz lat, dziecko? Dobra, idź już. A potem przynieś mi filiżankę latte.

- Hmm. - Chen Yang uśmiechnął się, mrugając do niego. - An, nie zamierzasz dać mi buziaka na pożegnanie? - Zapytał cichym głosem mężczyzna. Ivanov wpatrywał się z szeroko otwartymi oczami w wujka i siostrzeńca.

- Hej, hej, hej. Co wy robicie? Widzicie słońce na zewnątrz? Jeśli naprawdę się całujecie, zadzwonię na policję. - Zaprotestował Ivanov wskazując na nich.

Chen An jednak kontynuował, jakby nie widział jego histrionicznych zachowań i złożył pocałunek w kąciku ust Chen Yanga. Jak dziecko, które dostało cukierka, ale chciało więcej, Chen Yang nie chciał puścić.

- Dobra, idź już. Dodatkowe mleko do latte! - Powiedział Chen An.

- Napoje sportowe. - Stwierdził Lu Feng, bez wyrazu na twarzy.

Ivanov nadal wskazywał na Chen Yanga i Chen Ana.

- Poproszę wódkę. - Powiedział Ivanov.

- Nie możesz żyć bez alkoholu? - Chen An rzucił włochatemu niedźwiedziowi mroczne spojrzenie. Cóż, wódka rano: Rosjanie.

- Więc martwisz się o moje zdrowie, kochanie! Jestem wzruszony. Ale kochanie, jeśli naprawdę ci na mnie zależy, to nie powinieneś obściskiwać się przy mnie z innymi ludźmi. I z własnym siostrzeńcem! Cholera! Nie wiedziałam, że gustujesz w... - Zanim jednak zdążył dokończyć ostatnie słowo, Chen An wepchnął mu do ust kawałek bułki. Lu Feng patrzył i nic nie mówił. Jednak jego oczy błyszczały zainteresowaniem: najwyraźniej też chciał wiedzieć.

- Tak naprawdę to nie jest mój siostrzeniec. - Chen An stwierdził spokojnie.

- Co? - Ivanov niemal podskoczył z krzesła. - On naprawdę nie jest twoim bratankiem? Mój Boże! Gdybym wiedział, nie zostawiłbym cię z nim. Zrobiłbym to... - Powiedział z urazą i z twarzą pełną wyrzutów sumienia.

Chen An rzucił Ivanovi złe spojrzenie, które natychmiast go uciszyło.

- Co byś zrobił? - Zapytał Chen An z fałszywym uśmiechem.

- Zaprosiłbym go na kilka drinków i lepiej poznał moich przyszłych rywali w miłości, hahaha! - Z uśmiechem na twarzy Ivanov szturchnął nożem mięso na talerzu. - Kochanie, muszę o to zapytać. Co planujesz osiągnąć, tworząc drużynę koszykarską? Czy powinienem martwić się o twoje zdrowie?

Chen An zignorował insynuacje Ivana i powoli wypił mleko sojowe.

- Masz rację. Chcę stworzyć drużynę koszykówki. Przyłączysz się? - Następnie spojrzał na Ivana i uśmiechnął się do niego. - Absolutnie szanuję twoją decyzję. Do niczego cię nie zmuszę, mały Ivanie.

Kącik ust Ivana drgnął. Wpatrywał się z niedowierzaniem w Lu Fenga.

- Hej, szaleńcze. Nie masz nic do powiedzenia?

Lu Feng nie zaszczycił go spojrzeniem. Nadal jadł śniadanie.

- Robię to, czego chce An.

Chen An położył rękę na ramieniu Lu Fenga i unosząc z zadowoleniem jego podbródek, spojrzał na Ivana.

- Daj spokój, mały Ivanie. Nie możesz stanąć między nami. Jesteśmy w sobie bardzo zakochani. - Lu Feng odwrócił się i złożył pocałunek na dłoni spoczywającej na jego ramieniu, co sprawiło, że Ivanov odłożył nóż i widelec, i wzniósł ręce w powietrze.

- Oczywiście, że chcę się przyłączyć. - Ale naprawdę przeszkadzał mu fakt, że nie dostał buziaka tego ranka. Ivanov wykrzywił więc usta. - Kochanie, ja też chcę buziaka na dzień dobry.

Chen An jednakże wstał razem z Lu Fengiem i wskazując na stół powiedział:

- Posprzątaj to.

- Dlaczego jesteś dla mnie taki niemiły?

- A może załatwię ci pokój w hotelu? Wtedy nie będziesz musiał cierpieć z powodu naszej dzisiejszej obecności.

- Sprzątam natychmiast!

...
...

Chen An, Chen Yang i Lu Feng.

Cała trójka stała i patrzyła, jak Ivanov, ubrany w strój sportowy, wykonał dziesięć rzutów i dziesięć razy spudłował.

- An, czy to naprawdę zadziała? - Lu Feng nie mógł powstrzymać się od pytania. Chociaż wiedzieli, że koszykówka nie była ulubionym zajęciem tego zawodnika, to czy mógł być aż tak zły? Czy naprawdę nie był szpiegiem wysłanym przez Zhao Zilianga?

- Bang--

Ponownie piłka uderzyła w obręcz i odbiła się. Tym razem było to 11 niecelne zagranie.

Chen An powoli westchnął. Nie mógł już dłużej znieść oglądania występu Ivana i odwrócił się do Wang Li i kujona, którzy właśnie weszli na boisko.

- Dlaczego tu jesteście? Powinniście opiekować się wysokim chłopcem. - Zapytał Chen An.

- Wyrzucił nas. Według niego, jeśli pokonamy drużynę koszykarską, zostanie pomszczony. A jedyną funkcją jaką spełniamy, jeśli zostaniemy, jest irytowanie go. - Wang Li kontynuowała i powiedziała, że całkowicie zgadza się z wysokim chłopcem w tej kwestii.

Chen An miał personel medyczny opiekujący się wysokim chłopcem, więc nie miał żadnego pożytku z Wang Li i kujona poza rozmową. Woleli więc być tutaj i być przydatni.

Chen An skinął głową z uśmiechem. Zauważył, że kujon uważnie obserwował grę włochatego niedźwiedzia.

- Co o tym myślisz?

- Ten zagraniczny przyjaciel jest absolutnie okropny w rzutach. Ale świetnie kozłuje. - Powiedział kujon, unosząc lekko okulary.

Chen An przytaknął. Cóż, nie spodziewał się, że Ivanov zdobędzie jakieś punkty. Musiał tylko kozłować i podawać piłkę. W końcu Ivanov miał przewagę wzrostu, budowy i siły.

- Wujku Chen, naprawdę chcesz, aby pan Ivan dołączył? - Wang Li wciąż pamiętała obawy Chen Ana dotyczące "pomocy z zewnątrz". Pomoc z zewnątrz? Takiego, który nie potrafi strzelać?

Chen An uśmiechnął się nieznacznie. Czy kiedykolwiek był osobą, która przejmowała się tym, co mówili inni?

- Zabierz go jutro na uniwersytet, aby przeszedł niezbędne procedury. Przypominam sobie, że Ivanov ma już doktorat. Nie jest więc studentem. Może być moim asystentem.

Wang Li trzymała język za zębami; czy na zajęciach z wychowania fizycznego potrzebny był asystent z tytułem doktora? Poza tym, czy ich zespół nie był trochę zbyt... wspaniały? Czy byli pewni, że jadą na mecz koszykówki, a nie na podbój świata?

- Wujku Chen, potrzebujemy jeszcze jednego zawodnika. - Wang Li nie sądziła jednak, że będzie to stanowiło problem dla Chen Ana. Po prostu chciała wiedzieć.

- Och, dzwoniłam wczoraj do Ding Shenga. Jest ostatnio na wakacjach. Więc to nie jest zły pomysł, aby został odwiedzającym uczonym. Jest w połowie Chińczykiem. Dobrze mu zrobi częstszy powrót. - Powiedział swobodnie Chen An.

Nie było to zaskakujące, ale jednak...

Wang Li spojrzała na Lu Fenga, Chen Yanga, a następnie na Ivana, który wciąż próbował wykonać swój pierwszy udany rzut. Chciała zapytać: Wujku Chen, na pewno idziesz na mecz koszykówki?

- Cholera! Nie zgadzam się na porażkę! - Ivanov przeklął, wskazując na kosz. - Jeśli jeszcze raz zablokujesz mój rzut, jutro wyślę cię w górę rakietą!

Chen An nic nie powiedział, jedynie znalazł swój telefon i nagrał nim scenę. Cóż, ta podobała mu się o wiele bardziej niż ta okropna kreskówka zeszłej nocy. Zaczynał lubić ten mecz koszykówki.

Rebirth of Chen AnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz