~Rozdział 1~

177 3 0
                                    

Klikałam bezmyślnie w klawisze klawiatury udając, że pracuje. Strasznie mi się nudziło i naprawdę już miałam ochotę iść do domu. No, ale praca to praca, muszę zostać jeszcze te parę godzin. Wyjrzałam poza ekran, przez który oczy już mnie piekły i zobaczyłam jego, Wilhelma Wolfa. Najlepszego detektywa w mieście, a może nawet i w kraju. Rozwiązał każdą sprawę jaką mu przydzielono i nigdy nie popełnił żadnego błędu. Jest także zabójczo przystojny i ma coś takiego tajemniczego w sobie.
   Właśnie wychodził ze swojego gabinetu na przerwę, a zanim szły dziewczyny, które odziwo też ją miały. Jedną z nich była moja przyjaciółka Bianka. Śliczna, blondwłosa, zgrabna dziewczyna, przy której ja z moim brązowym sianem na głowie i worami pod ciemnymi oczami wyglądałam jak pierwszy lepszy bezdomny.
—Pani Flame!— usłyszałam jak ktoś krzyknął moje nazwisko. Tylko jedna osoba w biurze tak się na mnie drze i był to oczywiście Pupilek. Potocznie go tak nazywamy, bo tak naprawdę nazywa się Andrew Clark. Niektórzy też nazywają go Dupolizem, bo podlizuje się szefowi. To kawkę mu przyniesie, bo akurat sobie robił, albo powie parę miłych słów.
   Przez to, że jest jego zastępcą strasznie się rządzi i uważa się za ważniejszego od innych pracowników, którzy tam samo, a nawet ciężej pracują od niego. Nikt za nim nie przepada i wydaje mi się, że nasz szef także. Zawsze jak go widzi to markotnieje i marszczy brwi. Ja tam się mu nie dziwię. Też bym chodziła wkurzona gdyby ktoś taki jak Pupilek się ciągle wokół mnie krzątał.

— Rusz się w końcu do roboty! — rozkazał i walną pięścią w biurko przez co prawie wylałby moje kakao gdybym w ostatniej chwili nie złapała kubka. Tak kakao, bo osobiście nie przepadam za kawą.
   Zapomniałam, że było jeszcze gorące i przypadkiem oblałam sobie rękę gorącym napojem. Syknęłam cicho i ignorując tego idiotę poszłam do firmowej kuchni i podeszłam do zlewu. Odkręciłam zimną wodę i wsadziłam rękę pod strumień. Poczułam ulgę gdy ręka powoli przestawała piec.
- Wszystko w porządku?- zapytał mnie bardzo znajomy i niski z nutką delikatności głos. Odwróciłam głowę w jego stronę i zobaczyłam detektywa Wolfa. Trochę mnie to zdziwiło, bo zazwyczaj to nawet na mnie nie spojrzy.
— Um tak wszystko git — odpowiedziałam jąkając się jak głupia
— znaczy w porządku, wszystko w porządku  
  Uśmiechnęłam się trochę niezręcznie i próbowałam zachowywać się w miarę normalnie. Detektyw Wolf też się lekko uśmiechnął i nie odrywał ode mnie wzroku. Czułam, że zaczynam się rumienić, bo jego spojrzenie było okropnie przenikliwe. Najlepiej, żebym się stąd ulotniła. Zabrałam rękę z wody i przetarłam ją lekko ścierką. Dalej piekła, ale szło to wytrzymać. Chciałam zakręcić wodę, jednak Detektyw mnie zatrzymał.
— Poczekaj — zatrzymał mnie i umył kubek po kawie. Jeszcze go przetarł ścierką i wstawił go do szafki. Przynajmniej on nie zostawia naczyń w zlewie, nie to co niektórzy. Miło widzieć, że istnieją jeszcze porządne osoby. Patrzyłam na każdy jego ruch aż nie zniknął mi z oczu wychodząc z kuchni.
   Oparłam się o blat i prawie krzyknęłam, bo dotknęłam o niego poparzoną dłonią. Machałam ręką w powietrzu do momentu, aż wróciła do stanu znośnego pieczenia i wróciłam do swojego biurka. Na szczęście Pupilek sobie poszedł, więc miałam trochę spokoju. Usiadłam na krześle i tym razem postaram się pracować.  
   Po około godzinie patrzenia w ekran komputera czułam, że zaraz oczy mi wypadną z oczodołów. W czasie tej godziny udało mi się w miarę sporo rzeczy ogarnąć więc mam nadzieję, że szef będzie zadowolony. Odsunęłam się od komputera i przymknęłam oczy. Nie wiem jak ja tak jeszcze tą godzinę wytrzymam. Najgorsze jest to, że będę musiała wrócić do domu jak już będzie ciemno, a że jest jesień to szybko się ściemnia. Niby nie boje się ciemności, ale czuję pewien niepokój gdy idę sama chodnikiem oświetlanym tylko przez przydrożne lampy. 
— Hej śpiochu — przywitał mnie melodyjny głos mojej przyjaciółki. Otworzyłam lekko oczy i zobaczyłam ją nad sobą .
— Nie śpię — odparłam przecierając oczy. Bianka oparła się o moje biurko i popatrzyła na mnie.
— Widziałam jak rozmawiałaś z Ciasteczkiem — oznajmiła i uśmiechnęła się szeroko. Ciasteczko to oczywiście detektyw Wolf. To przezwisko zostało wymyślone przez inne pracownice. Nie lubię go używać, ale jest bardzo trafne.
— To nie była rozmowa — odparłam
— po prostu wymieniliśmy parę zdań
- To jest definicja rozmowy, a tak poza tym to co ci się stało?- zapytała i zerknęła na moją rękę. Spojrzałam na swoją dłoń, a potem na nią i odpowiedziałam
— Przez Pupilka poparzyłam sobie łapę
— Ojoj moje biedactwo — powiedziała Bianka i zaczęła głaskać mnie po głowie. Uderzyłam ją w rękę, a ona zaczęła się śmiać bo wiedziała, że mnie to wkurzy. Mimo to, że byłam zdenerwowana to też się zaśmiałam co sprawiło, że Bianka śmiała się głośniej.
— Weź nie bądź tak głośno debilko 
    Próbowałam ją uspokoić, bo wszyscy się na nas gapili jakbyśmy były jakieś nienormalne, ale Bianke oczywiście to nie obchodziło i dalej się śmiała.
   Nagle Pupilek zaczął się drzeć, że jak zwykle nic nie robimy i, że mamy wrócić do pracy. Na jego nieszczęście moja przyjaciółka nie jest osobą, która się innych słucha, więc go ignorowała. Dopiero jak zagroził jej, że zgłosi to do szefa to rzuciła mu zirytowane spojrzenie i poszła.
— Nudziarz...— mruknęłam pod nosem i chyba powiedziałam to ciut za głośno, bo ktoś kto akurat stał blisko się zaśmiał. Pupilek oczywiście też to usłyszał, ale chyba nie miał siły się denerwować, bo po prostu poszedł do swojego gabinetu tupiąc jak słoń. W sumie to jeszcze parę kilo i blisko by mu było do tego zwierzęcia

Tajemnica Detektywa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz