Odziwo wstałam dość wcześnie, ale ze strasznym bólem głowy. Zjadłam niewiele, ale wypiłam całą pół litrową butelkę wody, bo z rana mi strasznie zaschło w gardle. Próbowałam dodzwonić się do Bianki, ale nie odbierała. Widać z nią było trochę gorzej niż ze mną. Później jeszcze spróbuję się z nią skontaktować, żeby zobaczyć czy nie zdechła po wczoraj. W miarę się ogarnęłam i wypiłam kawe która była ohydna, ale muszę się jakoś pobudzić. Wyszłam z mieszkania, jak zawsze upewniłam się, że zamknęłam drzwi i wyszłam z bloku. Dobrze, że mam blisko do pracy, bo nie dałabym rady jechać samochodem. A taki mały spacerek też dobrze mi się na zdrowiu odbije i poodycham świeżym powietrzem. Dotarłam do budynku firmy w której pracowałam i weszłam do środka. Odrazu zauważyłam leżącą na biurku Bianke. Podeszłam do niej i lekko szturchnęłam ją w głowę. Ona podniosła się, otworzyła zaspane oczy i popatrzyła na mnie.
- I jak tam?- zapytałam cicho się śmiejąc.
- Kac morderca nie ma serca...- odpowiedziała i znów położyła się na biurko. Zaśmiałam się i pogłaskałam ją po głowie.
- No już już, nie zdychaj
- Nie dotykaj mnie
Rzuciła mi takie spojrzenie, że odrazu zabrałam rękę. Jak chce to potrafi być straszna. Chyba wczoraj ostro beze mnie zabalowała.
- Daj mi jakieś tabletki przeciwbólowe, bo łeb to mi zaraz eksploduje
- Już - powiedziałam i podeszłam do swojego biurka. Na szczęście miałam zapas tabletek w szufladzie. Wyjęłam jedno opakowanie i już szłam w stronę Bianki gdy nagle ktoś się do mnie odezwał.
- Jak się czujesz?- zapytał mnie ktoś. Trochę podskoczyłam, bo to było dość niespodziewane i się wystraszyłam.
- W porządku czemu py...
Nie dokończyłam, bo kiedy zobaczyłam kto do mnie mówi to aż mnie zatkało. Detektyw Wolf?
- To dobrze, bo nie wyglądałaś wczoraj najlepiej-
- Wczoraj?
To ja się z nim wczoraj widziałam?
- No tak, nie miałaś jak wrócić więc odwiozłem cię do domu
- Tak było?
- Mhm tak było
O mój boże nie wierzę, że takie coś odwaliłam. Musiałam jakoś od niego odejść więc uciekłam do Bianki. Podeszłam do niej i poklepałam ją po głowie. Odrazu ją podniosła i spojrzała na mnie zdenerwowana.
- Nie bij- poprosiłam i ściszyłam trochę ton głosu.
- Obyś miała jakieś tabletki, bo przysięgam, że urwe i tobie i sobie łeb
Odrazu dałam jej opakowanie tabletek, a ona rzuciła się na nie jak drapieżnik na swoją ofiarę. Wzięła jedną tabletkę i odrazu ją połknęła. Serio? Tak bez popijania? Robi wrażenie.
- A właśnie, bo miałam się pytać. Jak to wygląda z wami?
- Nami?
- No tobą i Ciasteczkiem
- Słucham?
O czym ona mówi? Nic między nami nic nie ma.
- Widziałam jak wracałaś z nim wczoraj - uśmiechnęła się i oparła na krześle.
- Nie miałam jak wrócić, a on był taki miły i mnie odwiózł - wytłumaczyłam i miałam nadzieję, że tak faktycznie było. Bo jeśli coś odwaliłam to chyba się wyprowadzę, zmienię nazwisko i jeszcze do tego upozoruje swoją śmierć.
Wróciłam do swojego biurka i zajęłam się pracą. Minęły dobre trzy godziny zanim postanowiłam zrobić sobie przerwę i coś zjeść. Akurat się złożyło, że miałam ze sobą pysznie wyglądające czerwone jabłuszko. Poszłam do firmowej kuchni i je przemyłam.
- Napewno to ci starczy?- zapytał mnie już dobrze znany mi głos. Odwróciłam się w jego stronę i był to oczywiście detektyw Wolf.
- Powinno - odpowiedziałam i próbowałam ulotnić się z kuchni, ale jego głos mnie zatrzymał.
- Przyjdź do mojego biura później. Musisz tam podpisać taki papier, że jestem moją asystentką żebym mógł go zanieść do szefa - wytłumaczył i uśmiechnął się do mnie. No tak, przecież się zgodziłam, że będę jego asystentką. Tylko dalej nie rozumiem czemu wybrał akurat mnie. Jest o wiele więcej bardziej pracowitych osób ode mnie. Na przykład Brighet, ona nigdy się z niczym nie spóźniła i zawsze jest taka zorganizowana.
Wróciłam do swojego biurka i wgryzłam się jabłko. Mam nadzieję, że poradzę sobie w roli asystentki.
- Lilith! Słuchasz ty mnie w ogóle?- wyrwał mnie z myślenia głos mojej przyjaciółki.
- Oh wybacz zamyśliłam się
- To nie myśl bo myślicielem zostaniesz
Nie mogłam się powstrzymać od zaśmiania się. Ona to ma czasami te swoje teksty.
- To co chciałaś?
- Pytałam się o czym tak myślisz
- O niczym kon
- O nie moja droga - przerwała mi - widzę po tobie, że to coś ważnego. Masz mi powiedzieć, bo jak cię pieprzne
Już podnosiła rękę żeby mi przywalić.
- Dobra powiem! Prawdopodobnie będę asystentką Ciasteczka
Ostanie słowa powiedziałam trochę ciszej żeby nikt nie słyszał.
-Zgodziłaś się, prawda?
- Tak, ale chyba zrezygnuje. Nie nadaję się do tego
- Ty tępa dzido!- krzyknęła Bianka - nawet nie próbuj marnować takiej szansy!
- Ale
- Nie ma ale, a poza tym pomyśl o hajsie i będziesz mogła go też poderwać
Przez jej ostanie słowa aż mi serce szybciej zabiło. I fakt faktem będę też więcej zarabiać.
- No masz rację - przyznałam i wzięłam gryza jabłka.
- Kochanie, ja zawsze mam rację - powiedziała i się uśmiechnęła - a teraz rusz też swój zgrabny tyłeczek i leć po lepszą robotę
Tymi słowami jeszcze bardziej mnie zachęciła. Zostawiłam jabłko na biurku i ruszyłam pewnym krokiem do firmowej kuchni. Niestety Wolfa w niej nie było. W takim razie powinien być w swoim gabinecie i tam też poszłam. Zapukałam do drzwi i weszłam do środka.
- Lilith, zgaduje, że przyszłaś podpisać papiery- powiedział Wolf przenosząc wzrok z ekranu komputera na mnie.
- Tak - potwierdziłam i usiadłam na przeciwko niego.
- Bardzo mnie to cieszy, powiem też, że czytałem twoje CV i jestem pod wrażeniem
Czytał moje CV? To tak można? Jaki on bezczelny! Bez mojej zgody zaglądać do moich dokumentów.
- Dziękuję- powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Wolf wyjął z szuflady jakieś papiery i podsunął mi je.
- Podpisz tam po prawej na dole- powiedział i pokazał gdzie mam podpisać. Zerknęłam trochę na treść tych papierów i nie dostrzegłam nic podejrzanego. Podpisałam się tam gdzie miałam i oddałam papiery Wolfowi.
- Super, to od jutra zaczniesz
- Mhm okej - odparłam i wyszłam z jego biura. On na serio czytał moje CV? Skoro tak to ja też mogę, a co. Akurat szefa nie ma w jego biurze więc co mi szkodzi trochę poszperać w jego gabinecie. Rozejrzałam się czy nie ma nikogo w pobliżu, i nie było, więc wyślizgnęłam się do środka. Podeszłam do biurka i zaczęłam przeszukiwać szuflady. Niedługo minęło zanim znalazłam teczkę z moim imieniem, ale nie tego teraz szukam. Przejrzałam jeszcze kilka teczek i znalazłam teczkę Wolfa. Otworzyłam ją i moim oczom ukazało się najbardziej puste CV jakie w życiu widziałam. Nie było tam nic czego każdy by już nie wiedział. I szef mu to tak odpuszcza? Przecież tu nie ma podstawowych informacji. Odłożyłam teczkę na miejsce i już miałam wychodzić gdy nagle drzwi zaczęły się otwierać. Cholera! Szef wrócił! Nie wiedząc co robić w panice schowałam się pod biurko. Na szczęście było zakryte z przodu więc nikt nie powinien mnie zobaczyć. Wystraszyłam się gdy szef usiadł za biurkiem i odsunęłam się bardziej w kąt. Zauważyłam, że szef nie przyszedł sam. Ktoś siedział przed biurkiem.
- Do końca tygodnia masz wypełnić tę dokumenty i popisać CV, bo twoja praca tutaj szybciej się skończy niż zaczęła!- krzyknął szef i walnął pięścią w biurko. Przestraszyłam się, ale udało mi się powstrzymać od wydania z siebie jakiekolwiek dźwięku.
- Przypominam, że gdyby nie ja to ta firma by się nie rozwinęła - odparła ta druga osoba i już za dobrze znam ten niski głos, żeby nie wiedzieć kto to.
- Ale na twoje miejsce to szybko kogoś nowego znajdę
- Wątpię, żeby był taki dobry
- Masz ogarnąć te papiery!- krzyczał dalej szef i czułam, że zaraz się rzuci na Wolfa.
- Zajmę się tym w weekend i już nie denerwuj się tak, bo ci żyłka pęknie
- Ty mi nie pyskuj i pamiętaj, że ja wiem kim jesteś i do czego jesteś zdolny
O co mu chodzi? Kim niby jest Wolf? I do czego jest zdolny?
- Skoro pan wie to - urwał Wolf w połowie zdania - dobrze, ogarnę to
Wyraźnie słyszałam w jego głosie, że się zbytnio tym nie przejął. Normalna osoba to już szefowi by rączki całowała i błagała o to by jej nie wyrzucał. A Wolf rozmawiał z nim jakby to on tu rządził.
- No ja mam nadzieję - powiedział szef i wstał od biurka, wyszedł z biura i trzasnął drzwiami.
- Trochę słaba kryjówka, wiesz?- odezwał się Wolf i poszedł za biurko. Ukucnął i spojrzał na mnie śmiejąc się pod nosem. Jakim cudem on się domyślił, że ja tu jestem ? Tak mnie zatkało, że nie mogłam z siebie wydusić słowa.
- Chodź, bo znając go to jak się dowie, że myszkowałaś w jego gabinecie to z tych nerwów mu łeb pęknie- powiedział i wyciągnął mnie spod biurka.
Pomaszerowałam do drzwi i już miałam rękę na klamce gdy nagle zostałam odciągnięta od drzwi i przysunięta do ściany.
- Stój tu- rozkazał mi Wolf i się ode mnie odsunął. W tym samym momencie otworzyły się drzwi i mnie zakryły.
- Pamiętaj o tym, Wolf
- Jasne
Wykorzystałam ten moment i w miarę bezgłośnie wyszłam z gabinetu. Jak najszybciej poszłam do swojego biurka i usiadłam na krześle. Dalej nie dowierzałam w to co właśnie się stało.
- Coś ty właśnie odwaliła?- zapytał mnie dziwnie znajomy męski głos - wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła
Kiedy spojrzałam na osobę która do mnie mówiła to znalazłam się w jeszcze większym szoku. Czy to naprawdę on? Tak długo go nie widziałam.
- Mark? Co ty tu robisz?
- Ciebie też miło widzieć Lili- powiedział i się uśmiechnął. Także się uśmiechnęłam i wstałam, żeby go przytulić. Objął mnie tak mocno, że myślałam, że próbuje mnie udusić.
- Mark dusisz mnie- zaśmiałam się i próbowałam się od niego wyrwać. Jeszcze przez chwilę mnie trzymał, ale w końcu puścił.
- Kopę lat, braciszku- usłyszałam głos Wolfa za sobą. Braciszku? Ja o czymś nie wiem?
- Wilhelm, nie masz pojęcia jak bardzo za tobą tęskniłem- w głosie Marka wyraźnie było słychać ironię.
- Jesteście braćmi?- spytałam głupio i spojrzałam na nich.
- Tak, myślałem, że się domyślisz po nazwisku i przecież kiedyś nie raz widziałaś go u mnie w domu - oznajmił Mark i spojrzał na mnie jakbym powiedziała najśmieszniejszą głupotę na świecie. Teraz jak tak się im przyjrzałam to faktycznie są do siebie podobni. Tylko Wil na dłuższe włosy, a Mark niebieskie oczy.
- A więc tu się podziewał nasz detektyw
- Uciekłem głównie od ciebie- odparł sucho Wil i uśmiechnął się pod nosem. Oboje tak sobie w oczy patrzyli jakby chcieli się na siebie rzucić. Chyba zbytnio za sobą nie przepadają.
- Lili dasz się zaprosić na kawkę?- zapytał nagle Mark i spojrzał na mnie. Oczywiście się zgodziłam, bo dawno się nie widzieliśmy i z chęcią spedzę z nim trochę czasu. Nie jestem pewna czy Wil się wkurzył czy po prostu musiał coś zrobić, bo odszedł od nas i trzasnął drzwiami od gabinetu.
- Nerwusek
- Nie przepadacie za sobą?
- Mamy dość skomplikowaną relację
CZYTASZ
Tajemnica Detektywa
Mystery / ThrillerDziewczyna pracująca w firmie detektywistycznej zostaje asystentką bardzo tajemniczego i przystojnego detektywa. Nagle przyjeżdża jej bliski przyjaciel, który okazuje się być bratem detektywa. Mężczyźni zaczynają rywalizować o to, kto spędzi więcej...