~Rozdział 5~

25 1 0
                                    

Już tydzień mieszkam u Bianki. Co noc mam koszmary, że ten morderca wraca i mnie zabija, a potem porzuca gdzieś ciało. Jak tylko o nim pomyśle to ciarki mnie przechodzą. Powiedziałam też o tym Markowi, a on obiecał mi, że jak dopadną tego gnoja to skopie mu dupę. Bianka stara się mnie wspierać bo widzi po mnie, że cała ta sytuacja mnie przytłacza. Wilhelm dość często mnie przez ten czas odwiedzał. Głównie po to, żeby zobaczyć jak się czuje i ewentualnie zapytać czy coś mi się przypominało. Z nim nie było najlepiej. Wyglądał na zmęczonego i jakby wyszczuplał. Nigdy nie widziałam go w takim stanie i martwi mnie to trochę. Bianka zaczęła sugerować, że do czegoś między nami doszło i dlatego mi tak na nim zależy. Ja jej tłumaczyłam, że to dlatego, że przez też czas zdążyłam się z nim zaprzyjaźnić i dlatego tak się zachowuję.
   Ale wracając do dzisiejszego dnia to siedziałam sobie przy oknie i piłam moje ulubione gorące kakao. Niestety mój spokój przerwała kłótnia między Markiem, a Bianką.
- Daj jej spokój! Nie możesz jej teraz na miasto wyciągać
- Oczywiście, że mogę tylko musisz mi dać do niej pójść ty wariatko
- Wariatko?! Zaraz ja ci pokażę wariatkę 
   Słysząc słowa mojej przyjaciółki odrazu zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do nich. Oczywiście kakao odstawiłam bezpiecznie na parapet. Lepiej, żeby ta kłótnia nie przerodziła się w jakąś bijatykę, bo aż się boję pomyśleć kto dostanie gorzej.
   Pojawiłam się w dobrym momencie, bo Bianka właśnie próbowała wypchnąć Marka z mieszkania.
- Co wy robicie?- zapytałam i spojrzałam na nich.
- Ona mi krzywdę robi
- Jaką krzywdę? Nic ci nie robię - odparła moja przyjaciółka i odsunęła się od niego. Spojrzałam na Marka, a on na mnie.
- Chciałem cię do kawiarni zabrać na kawusie - oznajmił i się uśmiechnął. Też się uśmiechnęłam na znak, że to dobry pomysł. Założyłam buty i wyciągnęłam Marka z mieszkania Bianki. Jeszcze chwila, a by mu łeb urwała.
- Dziękuję, że mnie od niej zabrałaś
- Nie ma za co 
- Chyba mnie nie lubi
- Chyba - zaśmiałam się i uderzyłam go w bok. On też się zaśmiał i poczochrał mi włosy. Poprawiłam je lekko zdenerwowana, ale dalej się śmiałam. W końcu doszliśmy do kawiarni i usiedliśmy przy oknie. Mark zamówił jakąś kawę, a ja jak zawsze moje ukochane kakao. Tak jak się spodziewałam zaczął wypytywać mnie o to co się stało. Tym razem prosił żebym wszystko dokładnie opisała. Powiedziałam mu to samo co jego bratu. Starałam się mówić w miarę normalnie i spokojnie, ale dalej nie mogłam się pozbierać po tym co się stało. Gdy skończyłam mówić on delikatnie wziął mnie za rękę i powiedział, że jak się dowie kto mi to zrobił to urwie temu mordercy łeb. Oczywiście nie dosłownie, ale i tak doceniam. Gdy trzymał mnie za rękę poczułam pierścionek, który już wcześniej zdążyłam zauważyć.
- Co to za pierścionek?- zapytałam, bo ciekawość nie dawała mi spokoju.
- Taka rodzinna pamiątka - odpowiedział i spojrzał na pierścionek.
- Sama bym taki nosiła, jest naprawdę śliczny
- Co nie? Czasami nie dowierzam, że to ja go dostałem 
   Spojrzałam na kryształ na pierścionku, który ślicznie się mienił. Chyba sobie kupię jakiś pierścionek, bo trochę zazdroszczę Markowi. Po chwili kelner przyniósł nam nasze zamówienie. 
  Popijając ciepłe napoje dalej rozmawialiśmy o mniej ważnych rzeczach. Głównie o tym co tam u nas i takie tam. Lubię rozmawiać z Markiem, jest jednym z niewielu mężczyzn, który faktycznie mnie słucha. Zawsze mogę mu się wyżalić i powiedzieć co mnie gryzie. Taki przyjaciel jak on to skarb po prostu. Na wieczór poszliśmy do parku na spacer, a potem Mark zaczął odprowadzać mnie Bianki.
- Aż mi się przypomina jak wtedy też poszliśmy do kawiarni i na spacer
- Brakuje jeszcze tego żeby twój brat znowu do nas podjechał - zażartowałam i szczerze to bym się nie zdziwiła gdyby tak faktycznie się stało. Ale niestety, a może i stety Wil tym razem się nie pojawił. Mark odprowadził mnie do mieszkania Bianki i przytulił na pożegnanie. Tylko weszłam do środka i odrazu zaczęło się wypytywanie.
- I co chciał? - zaczęła Bianka - pewnie cię wypytywał o to co się stało
- A jeśli tak to co?- zapytałam i spojrzałam na zdenerwowaną przyjaciółkę.
- Ci faceci powinni dać ci święty spokój. Już i tak masz dużo zmartwień
   I oczywiście miała rację. Przez to co się stało wzięłam sporo wolnego od pracy, bo się boje, że ten psychol mnie na ulicy dopadnie, mieszkam u niej bo jest możliwość, że znowu do mnie do mieszkania się włamie i co noc mam koszmary. To wszystko już powoli mnie wykańcza i dobija. Chcę żyć tak jak dawniej. Bez zmartwień i strachu, że coś mi się stanie.
- Zauważyłaś, że Wil ostanio coś zbladł?- przerwała Bianka ciszę i spojrzała na mnie.
- Od zawsze był taki blady
- Trupio blady? A zauważyłaś jego oczy?
- Co z nimi nie tak?
   O co jej chodzi? Wypiła coś nieświeżego czy co?
- Codziennie ma inne. Wczoraj miał brązowe, a przedwczoraj zielonkawe -
- Ma piwne i dlatego tak się zmieniają. Przestań świrować
- Nie świruje Lili. Coś jest z nim nie tak. Z Markiem z resztą też
- Dobra weź już przestań - powiedziałam wkurzona i poszłam do siebie do pokoju. O cholerę jej chodzi? Przecież i z jednym i z drugim jest wszystko w porządku. Chociaż faktycznie to trochę dziwne, że oboje są tacy bladzi. Zwłaszcza, że Mark zawsze wychodził na słońce i powinien być chociaż trochę opalony. Ale to pewnie coś genetycznego czy coś w tym stylu. W sumie to oboje też są strasznie zimni. Nigdy nie czułam od nich żadnego ciepła. A te oczy to faktycznie ostanio Wil ma inne, ale on ma piwne i to dlatego. Po prostu Bianka mi namieszała w głowie i teraz nie wiem co myśleć.
   Nagle usłyszałam mrożący krew w żyłach krzyk. Przestraszyłam się, że Biance coś się stało i czym prędzej pobiegłam do niej do pokoju. Ale jej tam nie było. Zaczęłam jej szukać po całym mieszkaniu, ale nie mogłam jej nigdzie znaleźć. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu za ręce i przygniótł do podłogi. Próbowałam się wyrwać, ale nie mogłam. Próbowałam krzyczeć, ale ze strachu nie potrafiłam z siebie wydobyć żadnego dźwięku. Czy to on? Ten morderca który prawie mnie zabił? Jakim cudem znalazł mnie u Bianki? Co z nią zrobił? Dlaczego tak bardzo zależy mu na tym żeby mnie zabić? Te pytania ciągle krążyły mi w głowie. Skoro on tu jest to czy to oznacza, że to mój koniec? Nie jestem gotowa żeby umierać. Nie dzisiaj, nie teraz, nie w taki sposób. Znowu próbowałam się wyrwać i udało mi się jakimś cudem uderzyć tego mordercę w brzuch co spowodowało, że poluzował uścisk i mogłam się uwolnić. Bez zastanowienia wybiegłam z mieszkania i po schodach na dół do wyjścia z bloku.
   Była chłodna noc, a na ulicy żadnej żywej duszy. Usłyszałam, że ktoś wychodzi z bloku i jak najszybciej pobiegłam do najbliższej butki telefonicznej. Wstukałam numer do jedynej osoby która mogła mi teraz pomóc. Kiedy już myślałam, że nie odbierze usłyszałam głos w słuchawce.
- Dobry wieczór
- Wil pomóż mi! - powiedziałam ze łzami w oczach - on znowu to jest! Zrobił coś Biance, a teraz pewnie idzie po mnie
   W połowie mojego zdania rozłączył się. Oby szybko się zjawił. Oby w ogóle się zjawił.
   Rozejrzałam się po okolicy i zobaczyłam ciemniejszą uliczkę w której mogłam się schować. Tak też zrobiłam i niecierpliwie czekałam na Wila. Czas strasznie mi się dłużył i nie miałam pojęcia ile minut minęło od kiedy zadzwoniłam do Wila. Serce waliło mi jak oszalałe, a łzy leciały po policzkach. W końcu usłyszałam jak ktoś podjeżdża pod blok. Wyjrzałam zza uliczki i zobaczyłam samochód Wila. Ucieszona pobiegłam w jego stronę i spojrzałam w szybę. Za kierownicą siedział mój zdenerwowany detektyw. Wysiadł z samochodu i podszedł do mnie. Bez zastanowienia przytuliłam się do niego. On objął mnie i przyciągnął bliżej do siebie.
- Dziękuję Wil
- Nie dziękuj. Nie pozwolę żeby ten gnojek  coś ci zrobił - mówiąc to czułam jego złość. Naprawdę się przejął. Kto by pomyślał, że tak bardzo mu zależy. Dlaczego to mnie spotyka? Wszystko nagle zaczęło się walić. Najpierw ten morderca próbował mnie zabić, a teraz jeszcze porwał Biankę.
- Lilith - zaczął Wil - musisz coś wiedzieć, to bardzo ważne
- Tak?
- Wiem kim jest morderca...

Tajemnica Detektywa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz