Zmodyfikowany przez mnie plan był taki: bajerować Michael'a i czekać na pomoc, która powinna się już dawni zjawić.
- Nie miałam pojęcia, że przez takie piekło musiałeś przechodzić
Na pewno nie przez gorsze przez, które ja przeszłam gdy mnie porwałeś. Do teraz czuję czasami fantomowy ból wbijających się kłów w szyję.
- Musiałem siebie jakoś ratować. Oni ciągle powtarzali, że dla dzieci zrobią wszystko, a mnie na lodzie zostawili
- Jak oni mogli
Pogładziłam lekko jego dłoń, którą trzymał na moim brzuchu. No i gdzie ta pomoc? Czyżby coś im się stało?
- Oni nic nie rozumieli i nie chcieli mi pomóc
- Ale ja rozumiem
- Wiedziałem, że zrozumiesz. Jesteś dobra dziewczyną. Po prostu potrzeba ci było trochę czasu, żeby wszystko w głowie poukładać
- No dokładnie - potwierdziłam, a moje oczy rozglądały się za Wilem, Markiem albo kimkolwiek, kto mógłby mnie uwolnić z objęć tego potwora. Czułam jego zimno na całym ciele. Przenikało mnie. Biła od niego przerażająca siła, od której nie mogłam się uwolnić. Mogłam tylko czekać na pomoc i mieszać Mordercy w głowie.
Czekałam i czekałam, ale nikt się nie zjawiał. Michael gadał coś o tym, że zabierze mnie tam gdzieś ani Wil, ani nikt inny nam nie przeszkodzi. To brzmiało przerażająco i czułam jak jego ręce mocniej się na mnie zaciskają. Nie mam żadnych szans na ucieczkę. Nie chcę zostać porwana. Nie pozwolę, żeby ten psychol mnie ze sobą zabrał. Mam dość bycia ofiarą. Dla wszystkich jestem tylko słabą śmiertelniczką, pionkiem, którym można bez przeszkód manipulować. Właśnie rozmawiam z mordercą, który nie raz próbował mnie zabić. Nie każdy by tak potrafił. Dlatego teraz muszę jakoś sama się uwolnić. Nie mogę ciągle liczyć na to, że pojawi się książkę na białym koniu i mnie uratuje.
- Ucieknijmy razem Michael, gdzieś daleko
- Z tobą nawet na koniec świata - powiedział i zaczął powoli rozluźniać uścisk.
- Zabierz mnie ze sobą - nalegałam najbardziej przekonującym tonem na jaki było mnie w tej chwili stać. Gdy jego ręce przestały uciskać moje ciało wyrwałam się od niego i niestety za bardzo poleciałam do przodu przez co zaliczyłam glebę. Byłam plecami do niego.
- Lili...co to ma znaczyć? - zapytał zdezorientowany Michael. On naprawdę musi być naiwny skoro uwierzył w to co mówiłam. Zanim zdążyłam wstać usłyszałam krzyk i rabnięcie czegoś o twardą ziemię. Odwróciłam się, a na ziemi tarzały się dwie identyczne osoby.
- Mark! - krzyknęłam do przyjaciela i do oczu podeszły mi łzy.
- Wybacz, że tak późno - okrzyknął przyciskając bliźniaka do ziemi - Ale Wil nam zasłabł
Nie, tylko nie Wil. Nie mogę go znowu stracić. Poderwałam się na równe nogi i rozglądałam się za Detektywem i dziewczynami. Oczy latały mi na wszystkie strony, a w tle słyszałam siłujące się wampiry. Popatrzyłam na nie i mój wzrok skupił się na tym, który przygniatał Marka do ziemi. Poznałam go po tym, że jak się denerwuje to zagryza dolną wargę, a jego bliźniak zaciskał zęby. To wszystko przez Michael'a. On porwał Wila, on go torturował i doprowadził do takiego stanu, że nie mógł mi teraz pomóc. On mnie nie ra próbował zabić! Poczułam gorąc na policzkach, a ręce same zacisnęły mi się w pięści. Nogi same pchnęły mnie do przodu i skoku na Michael'a. Uderzyłam go pięścią w tył głowy co spowodowało, że odwrócił uwagę od brata, którego dusił, i przeniósł ją na mnie. Dokładnie tak jak chciałam. Wściekłość panowała nad moim ciałem i uderzyła prosto w Michael'a. Nic nie było w stanie mnie zatrzymać. Ani ból w rękach od uderzeń, ani chłód, który niósł wiatr, ani nawet to, że Michael złapał mnie za ręce. W tym momencie pragnęłam go zabić. Byłam tak zaślepiona gniewem, że nie poczułam jak ktoś odciągnął mnie od wampira. Kiedy jednak się zorientowałam ro zaczęłam się wyrywać i krzyczeć.
- PUSZCZAJ! - wrzeszczałam nie wiem na kogo - ON JESZCZE ŻYJE!
- I tak byś go nie zabiła więc się uspokój do cholery! - rozkazała mi osoba, która mnie trzymała. On nie może żyć! Nie może! Skrzywdził mnie, skrzywdził Biankę i skrzywdził też Wila i Marka! Swoich własnych braci! On nie ma prawa dalej chodzić po tej ziemi!
Wszyscy krzyczeli coś do siebie, ale nie rozumiałam ani słowa. Bardziej byłam zajęta próbą wyzwolenie się od osoby, która mnie trzymała. Kopałam, drapałam, nawet gryzłam jeśli miałam możliwość. Byleby się uwolnić i znowu okładać Michael'a pięściami.
Obudziłam się w dobrze znamym mi łóżku, w pokoju, w chatce czarownicy Aluminy. Byłam całą obolała i każdy większy ruch sprawiał mi dyskomfort. Ułożyłam się w takiej pozycji w jakiej czułam najmniej bólu i tak leżałam.
Ostanie co pamiętam to głośne krzyki i ból w rękach. Teraz były one zabandażowane, ale tak bym miała możliwość ruszania palcami. Taki optarunek kojarzył mi się z takim, który robi się bokserom by kostek nie zranili.
- Dzień dobry Lili - usłyszałam głos mojego Detektywa i ból w rękach jakby zelżał. Odwróciłam się w jego stronę i ujrzałam przecudowny uśmiech i śliczne czerwone jak robimy oczy. Poczułam ciepłe łzy na policzkach.
- Nie płacz, jestem przy tobie, zawsze będę - mówił wycierając kciukami moje łzy - Już wszystko jest dobrze. Złapaliśmy Michael'a i otrzyma zasłużoną karę. Przepraszam, że się nie zjawiłem...
- Oj bądź już cicho - rozkazałam zachrypniętym głosem i ucieszyłam go pocałunkiem. Teraz mam w nosie Michael'a, ból, wszystko. Teraz liczy się to, że mam mojego detektywa przy sobie. Pocałunek był długi, ale delikatny, a odsunęliśmy się od siebie dopiero wtedy, gdy zaczęło mi brakować tchu.
- Gołąbeczki, jedzenie gotowe!
- Ubrać coś na siebie i do kucni!
Nie miałam żadnych wątpliwości, że to właśnie krzyknęły Alumina i Bianka. Jestem też pewna, że uwaga o ubraniach została wykrzyknięta przez moją przyjaciółkę.
- Chodź, pomogę ci - powiedział Wil i zanim zdążyłam cokolwiek zrobić on wsunął ręce pod moje kolana i plecy i uniósł mnie tak jak pan młody niesie panne młodą. Potem poszedł ze mną na rękach do kuchni.
- Teren czysty? Żadne gołe dupy nie są w pobliżu? - zapytała Bianka, która miała zasłonięte oczy rękami. Ona naprawdę myślała, że pierwsze za co się weźmiemy po tym jak odzyskam przytomność, to kochanie się w nie swoim łóżku?
- Weź ty się uspokój - warknęła na nią.
- Jestem spokojna - odparła Bianka imitując mój zachrypnięty głos. Pewnie zdarł się gdy krzyczałam kiedy próbowałam się uwolnić od osoby, która mnie trzymała. Ciekawe kto to był. Wil posadził mnie na krześle przy stole, na którym leżały talerze z wędlinami, serami i kromkami chleba, a także dzbanek z herbatą. Stały też dwa słoiki z dżemem. Odrazu sięgnęłam po nie i po kromke chleba. Gdy skończyłam robić kanapkę to odrazu zatopiłam w niej zęby. Ten dżem to jest muzyka dla moich kubków smakowych. I to jeszcze truskawkowy. Nalałam sobie herbaty, a Alumina dodała miodu i plaster cytryny by złagodzić ból gardła.
- Luca nie żryj tyle! - podniosła głos Lumi i walnęła Wilkołaka w tył głowy. Faktycznie mógł trochę przystopować bo pochłaniał wszystko ze stołu. Moją uwagę przykuły jego zadrapne i pogryzione ręce.
- Kto cię tak urządził? - zapytałam dalej jedząc moją pyszną kanapkę z dżemem.
- Ty - oznajmił z uśmiechem - Masz niezłe ząbki i pazurki
Czyli to on mnie trzymał.
- Strasznie cię przepraszam
- To nic takiego. Bywało ze mną gorzej
- Nie wiedziałam, że to ty
- Nie rogrzebujmy tego. Przyjmuję przeprosiny i ci wybaczam
Przyznam się bez bicia, że trochę jestem z siebie dumna. W końcu nie każdy człowiek dałby radę zranić wilkołaka gołymi rękami i w moim przypadku jeszcze zębami.
- Wiecie co? Mam już dość tych śledztw i bicia się i zagadek. Pójdziemy razem gdzieś na wakacje - zaproponowałam i popatrzyłam po kolei na każdego.
- Niezły pomysł, przyda mi się trochę wolnego - przyznał Wil - Tylko jak zrobi się cieplej, bo się na zime zbiera
- Gdzieś na plażę! - rzuciła Bianka.
- Ale Wil...
- Pierścień na ochronę przed słońcem mu dam - uspokoiła mnie Lumi - Co ty na to, żebyśmy zrobili sobie taki mały wypadzik Luca?
- No co? Jedziemy! Robi się cieplej i jedziemy na wakacje!

CZYTASZ
Tajemnica Detektywa
Mystery / ThrillerDziewczyna pracująca w firmie detektywistycznej zostaje asystentką bardzo tajemniczego i przystojnego detektywa. Nagle przyjeżdża jej bliski przyjaciel, który okazuje się być bratem detektywa. Mężczyźni zaczynają rywalizować o to, kto spędzi więcej...