Tej nocy spałam jak dziecko. Pierwszy raz od paru tygodni się wyspałam i to nie byle jak. Wtuliłam się bardziej w poduszkę i nie zamierzałam wstawać.
- Dzień dobry - usłyszałam niski głos Wila. Powoli otwierałam oczy i też chciałam się przywitać gdy nagle zauważyłam, że nie tulę się do poduszki. Tuliłam się do muskularnego brzucha bardzo przystojnego faceta. Odskoczyłam od niego i zanim zdążyłam cokolwiek zrobić spadłam z łóżka na twardą ziemię. Takiego budzenia to mi nawet budzik nie zafunduje. Wstałam cała obolała i spojrzałam na roześmianego detektywa.
- I co tak rżysz?- zapytałam gniewnie i otrzepałam się.
- Nie nic, po prostu jestem zadowolony -
- Dlaczego? -
- A tak po prostu -
- Podasz powód?-
- Nie -
Dobra nie będę tego dłużej ciągnąć, bo z tego nic nie będzie. Zabrałam ubrania z komody i poszłam do łazienki się przebrać. Ustałam przed lustrem i aż się przestraszyłam, bo wyglądałam normalnie. Oczy w porządku, a nie jak jakiś zombi i z włosami było też wszystko w miarę okej. Ogarnęłam się i przebrałam, a moje ubrania odziwo dobrze pachniały. Alumina chyba je wyprała. Wróciłam do Wila i odłożyłam piżamę na komodę.
- Wil zabierz tego cholernego kundla, bo utłuke go bez wahania!- krzyknęła Alumina i trzaśnięcie drzwi wyraźnie mówiło, że nie żartuje. Wil zerwał się na równe nogi i prawie biegnąc udał się do dziewczyny żeby ją uspokoić. Nie zamierzałam sama zostawać więc też do nich poszłam. I tak oto zobaczyłam małą dziewczynę którą trzyma dorosły facet po to żeby nie dorwała się do wilka który próbuję się trzymać od niej jak najdalej. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, bo to jak scenka z jakiegoś kabaretu wygląda.
- I z czego się śmiejesz?- warknęła Alumina i spojrzała na mnie. Wyglądała straszniej niż Bianka jak się wkurzy.
- Z niczego - powiedziałam szybko i przestałam się śmiać. Leo widząc mnie odrazu podbiegł i schował się za mną. Pogłaskałam go po głowie, a jego ogon dał mi znać, że już się nie boi.
- Udusze go!-
- Uspokój się!-
No dzieci po prostu. Leo warknął pod nosem i odwrócił wzrok od dziewczyny i Wila.
- To skoro aż tak bardzo przeszkadzamy to może już się zbierać będziemy?-
- Dobry pomysł Lili - powiedział Wil i puścił Alumine. Dziewczyna odepchnęła od siebie Detektywa i poprawiła pelerynę.
- Śniadanie?- zasugerowałam i popatrzyłam na nich. Oboje odrazu wrócili do chatki. Wil usiadł przy stole, a Alumina zaczęła robić naleśniki. Jedzeniem każdego pogodzisz.
- Byś jej pomógł - zwróciłam uwagę Wilowi.
- Nikt nie ma prawa dotykać mojej kuchni - warknęła Alumina. Usiadłam obok Detektywa i oboje grzecznie czekaliśmy na naleśniki. Po chwili dostaliśmy ich cały talerz i odrazu zabraliśmy się za jedzenie. Alumina położyła jeszcze domowo robiony dżem malinowy na stole z którym naleśniki były jeszcze lepsze. Ja zjadłam trzy i byłam pełna. Z niedowierzaniem patrzyłam jak Wil je siódmego. On ich nie gryzie, on je połyka w całości. Po śniadaniu pożegnaliśmy się z Aluminą i poszliśmy na dalsze poszukiwania. Leo prowadził nas przez gęsty las, a my posłusznie szliśmy za nim.
- Wil - odezwałam się - powiesz mi w końcu kim jest morderca?-
Odpowiedziała mi tylko cisza. Spojrzałam na niego, a on wzrok miał skierowany w ziemię. Nawet nie próbował na mnie spojrzeć. Podeszłam do niego bliżej i trąciłam go ramieniem. Zero reakcji.
- Wilhelmie Wolf!- krzyknęłam i stanęłam przed nim - masz mi w tej chwili powiedzieć kim jest morderca!-
- Lilith zrozum, że nie mogę - powiedział po dłuższej chwili Detektyw.
- Dlaczego? Ktoś ci coś zrobi jak mi powiesz?-
- Nie uwierzysz mi -
- Uwierzę -
- Nie, nie uwierzysz -
- Powiedz mi w tej chwili, bo-
- NIE ROZUMIESZ TEGO CO MÓWIĘ?!- krzyknął Wil i spojrzał na mnie. Jego furia widoczna w oczach była przerażająca. Ze strachu nieświadomie się od niego odsunęłam. On po chwili jakby wrócił do siebie i się uspokoił.
- Lili ja... Wybacz... Nie mam pojęcia co we mnie wstąpiło - powiedział Wil i podszedł do mnie. Ja dalej przestraszona odsunęłam się, a Leo ustał przede mną i spojrzał na Detektywa. On spojrzał na wilka i bez słowa odszedł zostawiając nas samych. Osunęłam się na ziemię i w szoku patrzyłam jak Wil znika za drzewami. Poczułam gorące łzy spływające po moich zimnych policzkach. Dlaczego tak się wściekł? Mógł przecież normalnie ze mną porozmawiać. Po co odrazu te nerwy? Zakryłam twarz rękami, a łzy zaczęła pływać po moich dłoniach. Czułam się bezsilna, bezradna, sama. Jedyny mężczyzna który próbował mi pomóc właśnie mnie zostawił. Leo widząc w jakim stanie jestem położył się przy mnie i oparł łeb na moich kolanach. Położyłam rękę na jego głowie wytarłam łzy. Wilk wtulił się w moją rękę co wywowało lekki uśmiech na mojej twarzy. Głaskałsam go po głowie i powoli zacząłem czuć się coraz lepiej. W pewnym momencie poczułam na kolanach dziwne ciepło. Nie było one od sierści wilka tylko jakby od... Skóry człowieka? Spojrzałam na miejsce w którym powinien być Leo, ale moim oczom ukazał się Luca. Odepchnęłam go od siebie i odsunęłam się jak najdalej mogłam.
- I czego ty się boisz? Przecież to ja -
- Ale...ale...ale -
Ze stresu nie potrafiłam ułożyć zdania Co on tu robi? Przecież on jest u siebie w domu, a przysłał Leo, żeby nam pomógł.
- Wilkołaka nigdy nie widziałaś?- zapytał zdziwiony. Przepraszam, co? Wilkołaka? Ja już nic nie rozumiem.
- Uspokój się - powiedział i wstał z ziemi. Odrazu zorientowałam się, że nie ma na sobie ubrań i zakryłam oczy. Kto by się spodziewał, że taki chłop może mieć aż takie duże rozmiary.
- Detektyw postanowił, że bryknie na wagary? - zapytał nas żeński głos który dopiero po chwili poznałam.
- Alumina?-
- A kto inny jak nie ja?-
- Najdroższa, znów się widzimy - powiedział Luca i po jego głosie słyszałam, że jest bardzo zadowolony.
- Uspokój się kundlu i ubierz - powiedziała dziewczyna i rzuciła w niego ubraniami które przyniosła.
- I taki widok chcesz tracić?-
- Nie tylko ja tu jestem -
Po chwili dostałam pozwolenie na otworzenie oczu i Luca na szczęście był już ubrany. Podniosłam się z ziemi i otrzepałam brudne od niej spodnie.
- No podejdź, przecież cię nie zjem - oznajmił Luca i zaczął powoli do mnie podchodzić. Alumina go wyprzedziła i mnie przytuliła. Tego teraz najbardziej potrzebowałam, żeby ktoś mnie przytulił.
- Ale ciebie to z chęcią bym zjadł - powiedział Luca patrząc na Alumine.
- Ogarnij się idioto, masz szczęście, że w ogóle przyszłam i ci ubrania dałam -
- Jesteście razem?- zapytałam, a Alumina odrazu się ode mnie odsunęła spojrzała na Luce.
- Ja z nim? Nigdy -
- Kotku, ranisz mnie -
Ciekawa jest ta ich relacja.
- Chodź Lili, wytłumaczymy ci wszystko u mnie w domu - powiedziała Alumina i razem z Luciem zaczęli prowadzić mnie do jej domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Czyli z tego co rozumiem, to Luca jest wilkołakiem, a ty czarownicą - podsumowałam - i takie w stworzenia istnieją od dawna na świecie?-
- Tak i wiem, że ciężko ci w to teraz uwierzyć - powiedziała Alumina ze współczuciem.
- A teraz musimy znaleźć Wila który zapewne chodzi po lesie i nie wie co ma ze sobą zrobić - oznajmił Luca i podrapał się po głowie.
- Czy...Wil też nie jest człowiekiem?- zapytałam z ciekawości która jak zwykle wzięła górę. Alumina odpowiedziała twierdząco na moje pytanie. Ciekawe jakim on jest stworzeniem. Na wilkołaka to on mi nie wygląda chociaż kto go tam wie.
- Wracając, musimy znaleźć tamtego idiotę zanim sobie albo komuś coś zrobi - powiedziała Alumina i wstała od stołu. Z Luciem zrobiliśmy to samo i wyszliśmy za nią z chatki.
- Luca dasz radę wywęszyć Wila?- zapytała dziewczyna i poprawiła pelerynę.
- Oczywiście, że dam - oznajmił chłopak i się uśmiechnął - tego idiotę wywęsze nawet jakbym miał nos zatkany-
- Cudownie, a i jeszcze jedno - po tych słowach Alumina sypnęła na mnie, na siebie i na Luce jakiś proszek.
- A to co?- zapytałam i próbowałam strzepać go z siebie.
- Żeby inne wilkołaki nas nie wywęszyły - wytłumaczyła dziewczyna. Po chwili proszek jakby wsiąkł w nasze ubrania i nie było po nim śladu.
- To prowadź -
- Już już, nie pospieszaj mnie Lumi - powiedział Luca i zaczął nas prowadzić przez las. To dalej wydaje się takie nierealne. Luca jest wilkołakiem. Zawsze myślałam, że takie stworzenia tylko w filmach istnieją. Nigdy bym nie pomyślała, że takie istoty naprawdę mogą istnieć. Pewnie dlatego Luca ma taką dużą rodzinę, a wsm to watahę. Ciekawe skąd się wzięły takie stworzenia. Ciekawe czy to się wzięło z jakiejś religii, czy może ewolucji jakichś zwierząt. Wil zapewne o tym wiedział i dlatego sprowadził Luce, bo wiedział, że jest wilkołakiem i ma dobry węch. Ciekawe ile jeszcze tajemnic mój kochany detekyw przede mną kryje.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chodzimy już po tym lesie tak długo, że zdążyło się ściemnić. Z trudem udawało mi się unikać gałęzi które co jakiś czas uderzały mnie w twarz.
- Daleko jeszcze?-
- Nie mam pojęcia. Ciągle czuję jego zapach w innym miejscu -
- I naprawdę dopiero teraz nam to mówisz?!- krzyknęła Alumina.
- Ciiii, bo ktoś cię usłyszy - uciszył ją Luca i dalej prowadził nas przez ciemny las który był jak nieskończony labirynt. Szliśmy tak przez jakieś dwadzieścia minut zanim Luca nagle schował się za drzewo. Zrobiłyśmy z Aluminą to samo i dopiero teraz usłyszałyśmy konwersacje dwóch mężczyzn. Głos jednego z nich był mi tak dobrze znany, że nie musiałam długo myśleć do kogoś należy. Wychyliłam się lekko zza drzewa i spojrzałam na obu mężczyzn.
- Brawo, no załatwiłeś to po mistrzowsku- powiedział nieznajomy klaszcząc wolno rękami. Wil tylko gniewnie na niego patrzył i nie zamierzał się odzywać.
- Myślałem, że to ja ją do ciebie zniechęce, a tu proszę. Zrobiłeś całą robotę za mnie, dziękuję bracie -
Bracie? Nie, to niemożliwe.
- Uważasz, że zrobiłem to umyślnie?- zapytał gniewnie Wil zaciskając ręce w pięści.
- A nie? Jakoś się dwa razy nie zastanowiłeś zanim postanowiłeś się na nią wydrzeć - oznajmił mężczyzna i wyszedł z cienia. Nie dowierzałam w to co widzę. Ta blada twarz, krotkie czarne włosy, przystojniejszy od jakiekolwiek hollywoodzkiego aktora. Byłam pewna, że to właśnie jego widzę.
CZYTASZ
Tajemnica Detektywa
Mystery / ThrillerDziewczyna pracująca w firmie detektywistycznej zostaje asystentką bardzo tajemniczego i przystojnego detektywa. Nagle przyjeżdża jej bliski przyjaciel, który okazuje się być bratem detektywa. Mężczyźni zaczynają rywalizować o to, kto spędzi więcej...